Master Chief, legenda marki Xbox, powraca! Zapraszamy na naszą bezspoilerową recenzję kampanii Halo Infinite.
Halo Infinite to niewątpliwie jedna z najgłośniejszych gier zapowiedzianych na nową generację konsol Microsoftu. Najnowsze dzieło studia 343 Industries zapisało się jednak w pamięci graczy mieszanymi zgłoskami. Jedni wiwatowali, gdy w lipcu 2020 roku zobaczyli pierwszy fragment rozgrywki. Natomiast inni przecierali oczy ze zdumienia, jak słabo prezentuje się oprawa graficzna. Kluczowym momentem tamtego pokazu było zbliżenie na przeciwnika, którego internauci nazwali „Craig”. Oponent ten w żadnym stopniu nie prezentował mocy drzemiącej w konsolach Xbox Series. Z Craigem oczywiście powstała cała masa memów. Z jednej strony jeszcze bardziej spopularyzowało to grę, ale z drugiej strony zmusiło dewelopera i Microsoft do opóźnienia premiery o ponad rok. Cieszy mnie, że Microsoft zmienił swoje podejście do świata i sam potrafi się śmiać ze swoich błędów oraz w miarę szybko jej naprawiać. Dzięki temu Craig dzisiaj prezentuje się przynajmniej o dwie generacje konsol lepiej niż w minionym roku.
Grafika w Halo Infinite
Zazwyczaj w swoich recenzjach na końcu opisuję oprawę graficzną. Z Halo Infinite postąpię inaczej. Stronie wizualnej przyjrzę się już teraz — to przecież ona przez ostatni rok była głównym tematem opisywanej produkcji. Najnowsze Halo zmienia zasady gry i oddaje do dyspozycji gracza otwarty świat, którym jest planeta Halo Zeta. Świat ten bardzo przypomina Ziemię, a fanom Destiny 2 pewnie nieraz skojarzy się z Europejska Martwą Strefą. Dominuje tutaj górzysty teren z wieloma zielonymi dolinami, jeziorami, lasami itp. Sam otwarty świat prezentuje się dosyć średnio; wydaje mi się, że jest to poziom Destiny 2 z PS4 Pro lub Xbox One X. Zupełnie inaczej oprawa graficzna przedstawia się, gdy zwiedzamy wnętrza jakichś dużych budynków lub twierdz. Tam czuć trochę tej nowej generacji oraz widać, że taka zamknięta lokacja pozwoliła deweloperom lepiej wykorzystać moc drzemiącą w konsolach Xbox Series.
Świat gry
Zamknięte lokacje to tak naprawdę domena kampania dla pojedynczego gracza. Po jej ukończeniu już do nich niestety nie wrócimy — zostaje nam więc wykonywanie pobocznych misji w otwartym świecie. Wobec tego kampanię Halo Infinite polecam przechodzić powoli, aby nacieszyć się zamkniętymi lokacjami, które odwiedzicie. Oczywiście w tej recenzji nie natraficie na żadne spoilery fabularne wychodzące poza to, co do premiery gry opublikował Microsoft. Pewnie wielu z was zastanawia się, czy warto zagrać w Halo Infinity bez znajomości poprzednich części. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wielu graczy w ciągu ostatniego roku zdecydowało się na konsolę Xbox Series. Konsola jest tania, łatwo dostępna oraz oferuje wiele gier w usłudze Game Pass w dniu premiery. Jeżeli masz kilka wolnych wieczorów, aby przejść Halo 5, to zrób to, gdyż Infinite jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń. Natomiast jeśli chcesz od razu wskoczyć do Halo Infinite, to główna dwójka bohaterów, czyli Master Chief oraz nowa SI — Weapon — w swoich rozmowach przybliży wam wydarzenia z „piątki”.
Relacje między postaciami
Dlaczego pojawiła się nowa SI oraz co się stało z Cortaną, która towarzyszyła Chiefowi od samego początku? Tego dowiesz się, przechodząc Halo 5 lub trakcie grania w Halo Infinite. Nowa SI wprowadza do świata gry sporo luzu oraz humoru. Stanowi przeciwwagę dla Chiefa — małomównego i skupionego na wykonaniu misji. Ich relację można porównać do tego, co łączyło Kratosa i Artheusa z najnowszego God of War. Weapon jest jednak bardzo ciekawską SI, co prowadzi do wielu zabawnych scen — nawet w trakcie walki. Z drugiej strony Weapon nie chce być tylko SI od wykonywania poleceń, ale kimś więcej. Kimś, komu Chief mógłby zaufać, choć po stracie Cortany nie będzie to łatwe. Relacje Chiefa z Weapon to fantastycznie napisany scenariusz oraz kapitalnie poprowadzone dialogi, których słucha się z wielkim zainteresowaniem.
Ulepszenia
Przejdźmy teraz do głównego bohatera oraz jednej z największych ikon Xboxa, czyli Master Chiefa. Nasz „szef” nie jest już, tylko dopakowanym żołnierzem. W Halo Infinite został potężnym żołnierzem gadżeciarzem, któremu możemy ulepszać kombinezon. W trakcie przechodzenia kampanii znajdziemy pięć ulepszeń, które podniesiemy z poległych Spartan i będziemy mogli zamontować do własnego pancerza. Następnie, zbierając rdzenie Spartan, będziemy mogli te gadżety ulepszać. Oto, na co się natkniemy:
- Linka z hakiem — pozwala się dostać w odległe miejsca
- Rdzeń osłony — zwiększa moc osłony pancerza aż do 115 procent
- Czujnik zagrożenia — pluskwa, która przez kilka sekund ujawnia pozycje wrogów – nawet przez ściany
- Przenośna ściana — tarcza, która nas chroni od pocisków przeciwnika i przez którą możemy strzelać
- Plecak rakietowy — moduł aktywujący szybkie ruchy na boki
Linka z hakiem w akcji
Wymienione wyżej gadżety wraz z kolejnymi ulepszeniami stają się coraz potężniejsze. Przykładowo ulepszona linka z hakiem razi na kilka sekund przeciwnika prądem. Warto dodać, że linka nie służy na tylko do przemieszczania się do wyżej położonych miejsc, ale ma także kilka innych fajnych zastosowań. Za jej pomocą możemy bowiem przyciągnąć dowolną broń lub przedmiot, którym możemy rzucić w przeciwnika. Celując w przeciwnika linką, nie tylko go porazimy, ale przyciągniemy się do niego z automatycznie wykonanym przez Chiefa ciosem pięścią. Walka wręcz jest naprawdę potężna, wiec polecam z niej często korzystać, nawet w trybie wieloosobowym. Jednak moim ulubionym trikiem z linką jest, jak to nazwałem, „rodeo”. Celujemy linką w pojazd, który prowadzi przeciwnik i oczywiście przyciągamy się, Chief wyrzuca oponenta, a my przejmujemy pojazd. Oczywiście sami musimy uważać, aby nie podjechać za blisko oponenta, bo sami zostaniemy wyrzuceni z pojazdu — takie GTA w kosmosie.
Problematyczne wybory
Natomiast ulepszony plecak rakietowy sprawi, że Chief będzie się poruszał błyskawicznie na boki jak Slayer w Doom Eternal. Z czasem ten plecak powoli nam latać na niewielkie odległości, a nawet doda efekt maskowania na cztery sekundy. Ulepszenia zmieniamy za pomocą pada kierunkowego. Podobnie robimy z granatami, wiec początkowe wybieranie tych rzeczy może wydać się mało intuicyjne. Aby zdecydować się na konkretny granat, musimy najpierw wcisnąć lewy d-pad, a następnie, dalej nawigując krzyżakiem, wybrać odpowiedni granat. Podobnie w przypadku gadżetów. Najpierw wciskamy prawy d-pad, po czym, nawigując krzyżakiem, wybieramy odpowiednie ulepszenie. Naprawdę można się w tym pogubić. Wiecie, dlaczego nie gram w bijatyki? Bo nie mam pamięci do combosów, a w najnowszym Halo deweloperzy z 343 Industries zrobili mi małe Mortal Kombat. Wciśnij prawo, lewo, aby używać przenośnej ściany, prawo, prawo, aby korzystać z kotwiczki. Lewo, góra, a otrzymasz granaty samoprzylepne, lewo, prawo, dostaniesz granaty elektryczny. Od samego pisania o tym rozbolała mnie już głowa. Jeżeli posiadacie pro kontroler, np. Elite Series 2, to do czterech łopatek przypiszcie sobie skróty z pada kierunkowego. Z pewnością będzie się wam wygodniej grało.
Bossowie i wodzowie
Linka z hakiem to zdecydowanie mój ulubiony gadżet. Ku mojemu zaskoczeniu bardzo przydała się nawet w walce z wodzami lub bossami. Niektórzy z nich poruszają się naprawdę szybko (szczególnie ci wyposażeni w młoty), a sprint Chiefa nie jest wyjątkowo szybki. Wobec tego ucieczka z wykorzystaniem linki nieraz ratowała mi skórę. Wspominani wodzowie to nowość w serii. Pełnią oni rolę podobną do czempionów z Destiny 2. To potężni przeciwnicy wyposażeni w osłonę, która regeneruje się, gdy przez jakiś czas do nich nie strzelamy. Zbicie osłony pozwala nam dopiero zabierać punkty życia. Niestety zniszczenie osłony oznacza też włączenie u przeciwnika trybu agresora. Taki rozsierdzony oponent atakuje szybko i wściekle. Sprawia to, że walki są nie tylko wymagając, ale i bardziej widowiskowe. Co ciekawe, czempioni w Halo nie powtarzają się w przeciwieństwie do tych z Destiny 2. Kilku spotkamy podczas przechodzenia kampanii, natomiast na 15 zapolujemy w otwartym świecie gry. Każdy z nich jest inny i każdy ma swoją unikatową historię do opowiedzenia oraz broń do zdobycia.
Poboczne aktywności
Zdobytą z takiego czempiona broń możemy sobie za darmo stworzyć w jednym z posterunków WBO. Oczywiście wszystkie są przejęte przez wrogą rasę Wygnańców. Trochę to przypomina przejmowanie posterunków z Far Cry. Po jego odbiciu na mapie w pobliżu pojawią nam się dodatkowe aktywności oraz będą punktem szybkiej podróży. Mogą to być wspomniane polowanie na wodzów, ale i ratowanie z niewoli oddziałów UNSC lub walka z całą chmarą przecinków, która przejęła jakiś strategiczny duży punkt. Oczywiście między misjami fabularnymi warto poświęcać czas na takie aktywności, To głównie w nich znajdziemy skrzynie z rdzeniami Spartan, które potrzebujemy do ulepszania naszego pancerza. Posterunki WBO poza kampanią pełnią funkcję naszego centrum zaopatrzenia. Wspomniałem, że możemy w nich stworzyć broń zdobytą z wodzów Wygnańców. Jednak nie każdemu takie kosmiczne laserowe zabawki muszą przypaść do gustu. Zdecydowanie lepiej strzelało mi się z broni UNSC, które przypominają współczesne karabiny.
Celowniki w Halo Infinite
Aby zdobyć coraz lepsze uzbrojenie oraz pojazdy UNSC, musimy po prostu grać i zdobywać punkty waleczności. Te otrzymujemy za kończenie misji fabularnych oraz wszystkich wymienionych wyżej misji pobocznych. Bronie w Halo są mimo wszystko trochę specyficzne. Aczkolwiek jeśli graliście w ciągu ostatniego roku w Destiny 2 z Game Pass, to poczujecie się w Infinite jak w domu. To dokładnie ten sam wspaniały system celowania i strzelania. Bronie są świetnie wyważone i trafiają dokładnie tam, gdzie celujemy. Na początku może być trochę ciężko. Sporo broni nie ma tutaj bowiem opcji przybliżenia, przez co strzela się trochę jak w Counter Strike. Przykładowo podstawowy karabin automatyczny Master Chiefa – MA40 – ma tylko minimalne przybliżenie obrazu. Lunetę z przybliżeniem ma dopiero karabin strzelający serią trzech pocisków BR75. To zdecydowanie najlepsza broń w tej grze i nada się zarówno w trybie wieloosobowym, jak i podczas eksplorowania planety Halo Zeta. W arsenale nie zabrakło oczywiście zwykłego pistoletu, strzelb, wyrzutni rakiet, czy karabinu snajperskiego.
UNSC czy Wygnańcy?
O ile UNSC ma lepsze uzbrojenie, o tyle Wygnańcy mają lepsze pojazdy, przynajmniej w kwestii prowadzenia. UNSC ma dostęp do quadów, pojazdów terenowe, czy czołgu na gąsienicach. Sterujemy nimi analogami — lewy służy za dodanie gazu, prawy za skręcanie oraz ewentualnie celowanie z zamontowanie broni. W pierwszych godzinach z pewnością będzie to dla was trudna do opanowania sztuka. Prowadzenie ich przypomina trochę jazdę po lodzie, a na domiar złego auta te są lekkie i lubią się przewracać. Zupełnie inaczej jest z pojazdami Wygnańców. Te zazwyczaj unoszą się nad ziemią, przez co są łatwe w prowadzeniu. Bez problemu możemy z nich prowadzić również wymianę ognia. Jednak nie ma w nich miejsca dla pasażera, czego nie można napisać o terenówkach UNSC. Może i są trudne w prowadzeniu, ale pokład możemy zabrać kilka sojuszniczych jednostek, które pomogą nam w walce — automatycznie prowadzą ostrzał z zamontowanego działka lub po prostu strzelają z fotela pasażera.
Podsumowanie
W tryb dla jednego gracza Halo Infinite grało mi się wybornie. Kampania jest na bardzo dobrym poziomie, z fantastycznie napisanymi dialogami oraz pełną emocji muzyką. W mocnym skrócie, ale przyzwoicie przytacza to, co wydarzyło się w HALO 5. Chyba nie bawiłem się tak dobrze od premiery Destiny 2 – tym bardziej że strzelanie w tych grach jest bardzo podobne. Domyślam się, że dla wielu z was Infinite będzie pierwszym spotkaniem z HALO. Zastanawiacie się, czy warto spróbować? Nawet się nie wahajcie, tylko dajcie tej grze szansę. Jeżeli przez ostatni rok choć przez chwile bawiliście się dobrze w Destiny 2, to Halo wcale nie jest gorsze. Oczywiście trzeba odstawić cały system superzdolności oraz zbierania lootu, ale strzelanie i eksploracja świata jest bardzo podobna i strasznie wciąga. Halo Infinite może nie jest dla mnie dziełem, które wyznacza trendy nowej generacji, jak choćby Forza Horizon 5, czy Flight Simulator, To jednak nadal bardzo dobra kosmiczna strzelanka, z której marka Xbox słynie od wielu lat.
Grę do recenzji dostarczył Microsoft Polska
Dodaj komentarz