Hideo Kojima powraca wraz z ulepszoną wersją swojego hitu sprzed dwóch lat. Tym samym Death Stranding dołącza do grona gier wydanych na PS5 z dopiskiem Director’s Cut. Pytanie czy dodatkowe nowości są warte tego by do tego świata powrócić, albo dać mu szansę po raz pierwszy?
Dwa lata temu miałem przyjemność recenzować ten tytuł na PlayStation 4. Moją recenzję znajdziecie tutaj. Zachęcam do zapoznania się z nią, szczególnie osoby, które jeszcze w Death Stranding nie grały. Nie będę się powtarzał i pisał jeszcze raz tego samego, dlatego w dzisiejszym tekście skupię się na nowościach i ich wpływie na odczucia związane z tym tytułem.
Tajemnicą poliszynela jest to, że Death Stranding ma zarówno oddanych fanów, gotowych bronić ten tytuł do ostatniego tchu, jak i osoby, które po prostu odrzuciła rozgrywka i które nie chcą do tego tytułu powracać. Przy Director’s Cut Kojima chciał ewidentnie przypodobać się tej drugiej grupie graczy jak i zachęcić do zabawy nowych graczy. Poszedł na kilka kompromisów, które mam wrażenie nie zadowolą ani jednych ani drugich.
Grafika i audio
No ale po kolei. Pozwolę sobie zacząć od oprawy audio wizualnej, bo jest to element, z którym chyba wszyscy się zgodzimy. Oryginalne Death Stranding mogło pochwalić się niesamowitą oprawą graficzną. Tytuł robił olbrzymie wrażenie dwa lata temu i teraz wygląda równie pięknie. Oczywiście przeskok jest mniej spektakularny, ale i tak jest to zdecydowanie czołówka w kwestii oprawy.
Dodatkowa moc PlayStation 5 i szybki dysk SSD sprawiają, że wszystko wczytuje się ultra szybko, ale nie zmienia to decyzji projektowych twórców. Gra dalej zmusza nas do przekilkiwania milionów menu i ekranów podsumowań i oglądania mnóstwa cutscenek pokazujących jak nasz bohater rozładowuje paczki. Fajnie, że można to wszystko pominąć i wczytuje się to szybciej, ale to wciąż niepotrzebne wydłużanie rozgrywki.
Transfer zapisu gry z PS4 na PS5
Jak przy technikaliach jesteśmy to niestety Death Stranding ma chyba najgorszy system transferu zapisu z PS4 na PS5. I o dziwo nie jest to z winy Sony! Wszyscy wiemy jak niedorzecznie skomplikowany potrafi być transfer rozgrywki między generacjami, często zmuszając nas do pobrania tego samego tytułu w dwóch różnych wersjach. I choć Sony zreflektowało się i pewne zmiany w tym procesie już zostały poczynione to Kojima i tak robi to po swojemu. Jedyny sposób na transfer zapisu jest wewnątrz wersji na PS4.
Jeśli jej nie mamy na konsoli to będziemy musieli pobrać albo zainstalować ponownie z płyty. Na razie brzmi jak standard, prawda? Ale Death Stranding idzie o krok dalej. Nie wystarczy z menu wybrać opcji transferu danych do chmury. Trzeba załadować stan zapisu i z menu wewnątrz gry wysłać zapis w świat. W dodatku nie możemy tego zrobić jeśli mamy jakiekolwiek trwające zlecenia. Jeśli więc chcemy przenieść nasz zapis to musimy albo te zlecenie dokończyć, albo je anulować.
Fajnie natomiast wykorzystano nowości jakie wnosi do konsoli kontroler Dual Sense. W Death Stranding balansowanie ciałem za pomocą R2 i L2 są na porządku dziennym, więc adaptacyjne spusty spisują się w tym przypadku wyśmienicie. Haptyczne wibracje też robią tutaj robotę. Oczywiście ŁD dalej płacze z głośnika w padzie, co może być irytujące. Generalnie dla możliwości obcowania z nowym kontrolerem warto po ten tytuł sięgnąć ponownie.
Nowa zawartość w Death Stranding Director’s Cut
Kończąc część techniczną chciałbym przejść do nowej zawartości, którą zespół Kojimy przygotował dla tego tytułu. Wprowadzono tutaj mnóstwo ułatwień w postaci nowego sprzętu czy umiejętności bohatera. Są to zmiany które mają na celu poprawę doświadczenia z grą. Mamy więc nowy pistolet strzelający ładunkami elektrycznymi, specjalne wyrzutnie ładunku, które pozwolą nam przetransportować go na dalsze odległości, wymijając w ten sposób trudny teren. Nowy typ mostu pozwoli pokonywać przepaści a Buddy Bot nie tylko pomoże nam jako dodatkowy tragarz, ale może przenieść postać gracza wraz z ładunkiem, sprawiając, że niektóre misje zaliczą się niejako na autopilocie.
Te dodatkowe ułatwienia może i sprawiają, że niektóre momenty gry staną się łatwiejsze, ale nie zmieniają one fundamentalnie rozgrywki. To wciąż pozostaje ten sam symulator kuriera i jeśli kogoś rozgrywka nie przyciągnęła dwa lata temu to te dodatkowe elementy raczej nie zmienią jego przekonań. Pozwolę sobie na taką analogię – to trochę jak wypełnianie zeznań podatkowych. Co z tego, że mam do tego pomocne programy, które przyspieszą całość, jak ostatecznie siedzę i wypełniam PITa.
Więc z jednej strony nowe ułatwienia raczej nie przekonają przeciwników, a mogą wręcz rozzłościć fanów Death Stranding. No bo oni to przeszli ten tytuł bez tych wszystkich ułatwień. Oczywiście nie są one w żaden sposób wymuszane, jak nie chcesz to nie korzystaj, ale mogą pojawić się głosy, że zbytnie uproszczenie dostaw może odebrać magię z tego tytułu. Dlatego też na początku napisałem, że Director’s Cut może być uznane za kompromis, który nikogo nie zadowoli.
Nowa misja fabularna i tor wyścigowy
Oprócz nowości w sferze ułatwień rozgrywki Kojima i jego zespół dodał też kilka nowych misji i atrakcji. Nowa misja w opuszczonej fabryce to chyba największa nowa zawartość. Ciekawy etap, który odrobinę bardziej nastawiony jest na działanie z ukrycia. Dostęp do tej misji jest praktycznie od początku gry, więc szybko można się z nią zaznajomić. Drugą nowością jest tor wyścigowy, na którym możemy pobić rekordy okrążeń korzystając z znanych wcześniej pojazdów, jak i nowego roadstera. To przyznam się wam najdziwniejszy dodatek do tej gry i jak tylko o nim myślę to przed oczami mam ten mem o naradzie w korporacji, w której 3 pracowników podrzuca swoje pomysły i ostatni właśnie zaproponował wyścigi… tylko że tym razem nikt go przez okno nie wyrzucił.
Dużo lepszą nowością jest strzelnica. Na niej poćwiczyć możemy strzelanie i używanie odblokowanych broni, bez obawy o cenny ładunek i amunicję. Miłym dodatkiem jest też możliwość powtórzenia walk z bossami.
Ostatnim elementem Death Stranding Director’s Cut, o którym chciałbym napisać jest aspekt ekonomiczny. Nie da się ukryć, że nowa generacja nie rozpieszcza nas cenami nowych produkcji. W konfrontacji z tytułami za 350 zł produkcja Kojimy dostępna w marketach za nawet 219 zł jest nie lada kąskiem. Serio, mnóstwo zawartości w tak niskiej cenie? A jeśli posiadacie grę na PS4 to upgrade wykupicie w cenie jednego obiadu na mieście. Serio, chciałbym żeby inne wersje reżyserskie były tak wyceniane.
No i oto całe Death Stranding Director’s Cut. Jeśli dwa lata temu przygody Sama Portera Bridgesa nie ujęły was to watpię by te kilka ułatwień cokolwiek zmieniło. Fani natomiast będą mieli doskonałą okazję by do tego świata powrócić.
Grę do recenzji udostępniło PlayStation Polska.
Rozgrywka:
Dodaj komentarz