Każdy z nas lubi spać, a niektórzy uwielbiają śnić. W grze Dreamscaper będziemy przeżywać przygodę, która rozpoczyna się zaraz po zaśnięciu. Fabuła jednak jest na tyle poruszająca i jednocześnie wciągająca, że jako gracz chcemy śnić z naszą główną bohaterką. Dziś czeka Was recenzja Dreamscaper na Nintendo Switch.
Dreamscaper to wyjątkowa, surrealistyczna produkcja, która łączy w sobie charakterystyczne elementy RPG akcji oraz rougelike. Tytuł inspirowany jest serią The Binding of Isaac. W czasie rozgrywki obejmujemy kontrolę nad cierpiącą na depresję Cassidy, z którą bardzo szybko można się zżyć. Zadaniem graczy jest przetrwanie i uchronienie bohaterki przez straszliwym losem. Producentem gry jest Afterburner Studios, natomiast wydawcą Freedom Games. Premiera odbyła się 5 sierpnia 2021.
Pierwsze wrażenie
Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy już na samym początku to fakt, że postacie w grze nie posiadają… twarzy. Zupełnie tak, jak w naszych snach. Często śnią nam się sytuacje, w których spotykamy się z innymi osobami, lecz nigdy nie potrafimy zapamiętać ich twarzy lub ich po prostu dostrzec w śnie. W przypadku Dreamscaper można odnosić podobne wrażenie, które należy zaliczyć na wielki plus.
Na początku poznajemy historię (dialogów nie ma!), która nakreśla nam, z czym będziemy mieli do czynienia podczas rozgrywki. Cisza w grze połączona z delikatną muzyką w tle wprowadza wyjątkowo intrygujący klimat. Takie połączenie wręcz zachęca do poznania dalszej części gry.
Świetna grafika
Grafika w Dreamscaper urzekła mnie już na samym początku. Fakt, że postacie nie mają twarzy, szybko przestał mi przeszkadzać, ponieważ główna rozgrywka odgrywa się podczas snu naszej głównej bohaterki. Świat, do którego zostajemy przeniesieni, jest kolorowy i dynamiczny. Każda plansza wręcz emanuje żywymi kolorami i surrealistycznymi postaciami, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć.
Ataki, jakimi obdarowana jest nasza bohaterka również zostały podkreślone kolorowymi efektami przyjemnymi dla oczu. Jak na grę, w którą możemy zagrać na niewielkich wyświetlaczach konsol Nintendo, prezentuje się znakomicie. Więc zastrzeżeń z mojej strony – brak.
Ale jednak udało się coś złapać…
To bardziej w ramach odkrycia. Podczas pierwszego uruchomienia gry i odpalenia samouczka, przez którego musimy przejść, paleta kolorów lekko się zwiększyła. Ciężko mi stwierdzić, skąd pojawił się taki obraz, jednak nie mogłam się powstrzymać, by nie zrobić zrzutu. Na całe szczęście sytuacja ta miała miejsce tylko jeden raz i szybko o niej zapomniałam. Gra działa płynnie i nie ma większych problemów. Wykonywane ataki są dynamiczne i można z łatwością precyzyjnie wykorzystać ataki specjalne. Oczywiście, zbierając różne znajdźki stanowiące walutę, możemy się przemieszczać pomiędzy lokalizacjami i ulepszać niektóre umiejętności oraz plansze.
Sterowanie w Dreamscaper
Sterowanie nie należy do skomplikowanych. Lewy joystick odpowiada za sterowanie naszą bohaterką, a prawy odpowiada za wymierzanie precyzyjnych ataków. Na krzyżyku za pomocą strzałki w dół podłożymy bombę, strzałka w górę regeneruje moce, a strzałka w prawo i w lewo odpowiada za przybliżenie i oddalenie kamery. Na przycisku „B” wykonujemy unik – no chyba, że zmienimy buty naszej bohaterce.
„Y” oraz „X” to atak bronią, którą aktualnie posiada. „A” to interakcja z otoczeniem, np. zmiana ekwipunku, który znajdujemy w tracie rozgrywki. „R” oraz „L” aktywuje ataki specjalne, „ZR” odpowiada za atak szerokiego zasięgu, a „ZL” sprawia, że bohaterka wyciąga tarczę. Wciśnięcie lewego joysticka pozwoli nam wybrać miejsce na planszy, dostępne w prawym górnym rogu.
Odkrywanie plansz
Za każdym razem, kiedy „zasypiamy” z Cassidy, zostajemy przeniesieni do barwnego świata jej snów. To właśnie tam musi zmierzyć się ze swoimi marzeniami oraz koszmarami. Pokonując stwory zamieszkujące krainę stworzoną przez jej wyobraźnię, odblokowujemy kolejne etapy z planszy. Na samym końcu spotykamy się z groźniejszymi przeciwnikami, którzy mogą nas szybko… wybudzić. Potrzebna jest chytrość w działaniu i szybka reakcja na atak.
Za każdym razem, kiedy zostałam wybudzona, musiałam wziąć głęboki oddech, by ponownie zasnąć i ponownie przejść przez wszystkie plansze, by znów stanąć twarzą w twarz z potworem. Sposób działania przypomina nieco Hades, który pojawił się już na konsolach.
Dwa światy
Dreamscaper został podzielony na dwie widoczne fazy. Za dnia wędrujemy po zamieszkiwanym przez Cassidy mieście Redhaven. Nawiązujemy w ten sposób relacje z innymi postaciami i odblokowujemy dodatkowe bonusy, niezbędne podczas dalszej rozgrywki. W nocy, kiedy zasypiamy, rozpoczyna się prawdziwa walka. Wykorzystujemy wszelkie moce związane z manipulacją otoczenia i czasu podczas walki. Nie ma to jak gra w czasie rzeczywistym!
Jak już wspomniałam, Hades ma wiele wspólnego z tym tytułem (lub na odwrót). Oprócz dużego nacisku na fabułę, zauważymy również mocny nacisk na rozwój naszej postaci. Wszyscy wrogowie, jakich napotkamy na swojej drodze, są odzwierciedleniem negatywnych emocji naszej bohaterki. Musi je pokonać, by móc wygrać swoją „misję”.
Podsumowanie
Dreamscaper jest bardzo wciągającym tytułem, który na długo pozostanie w pamięci graczy. Każda przegrana walka z bossem zwiększa nasze doświadczenie. Na planszach dostępnych jest kilka elementów ekwipunku, które ulepszają ciosy naszej bohaterki. No i grafika, która kolorami doskonale uzupełnia wyimaginowany świat snów. Definitywnie obok tego tytułu nie można przejść obojętnie.
Kod recenzencki dostarczyło Stride PR.
Dodaj komentarz