Nadszedł ten czas. Recenzja Medium, gry od Bloober Team, która ma być jedną z flagowych gier otwarcia generacji. Po przesuniętej raz premierze, gra już jutro ukaże się na Xbox Series. Jak sprawdza się najnowszy horror krakowskiego studia?
Fabuła
Wszystko zaczyna się w chyba najgorszym dla protagonistki dniu. Jej opiekun, Jack, zmarł, a my w pośpiechu przeglądamy mieszkanie, by znaleźć ważną spinkę do krawatu, przed dotarciem do domu pogrzebowego. Tam dzwoni telefon, a głos po drugiej stronie prosi o spotkanie. Wcielając się w postać Marianne wybieramy się do opuszczonego resortu Niwa, w którym na bogaterkę czekać ma tajemniczy rozmówca – Tomasz.
Szybko wplątujemy się w mroczną historię, pełną ech i brutalności. Natrafiamy na ślad „Masakry w Niwie”, którą chcąc nie chcąc, będziemy musieli zeksplorować, by dotrzeć do odpowiedzi na wszystkie dręczące Marianne (i nas) pytania.
Rozgrywka
Pierwsze sceny w mieszkaniu to coś na kształt tutorialu. Poznajemy sterowanie, minimalny interfejs, umiejętności naszej bohaterki oraz przyzwyczajamy się do sposobu poruszania. Szybko uświadamiamy sobie, że nie można poruszać kamerą, a jej kąt zmienia się pół-dynamicznie wraz z przemieszczaniem się po planszy. Ujęcia będą więc z bardzo różnych kątów, pozwalając nam zajrzeć w większość zakamarków. Na początku będzie to wymagało od nas przestawienia się w głowie, jeśli przyzwyczajeni jesteście do ruchomej kamery – ja jestem.
Jak wszyscy powinni wiedzieć z materiałów dotyczących gry, czy to zwiastunów, czy pierwszych zrzutów ekranu, w Medium czasem będziemy się poruszać w dwóch światach jednocześnie. To gra decyduje kiedy tak się dzieje i to również od niej zależy, czy ekran podzielony będzie pionowo, czy poziomo. „Nasz” świat, to świat materialny, ten drugi jest światem duchowym. Zdarzą się też momenty, kiedy będziemy przenosić się między światami, sterująć tylko jednym.
Czym jest Medium?
Wydaje mi się, że większość z Was wie, kim jest Medium. W popkulturze przewijają się oni od dziesiątek lat. W telegraficznym skrócie: Medium to osoba, która potrafi porozumiewać się z „tamtym” światem. To oni stoją w centrum seansów spirytystycznych, czy siedzą w cyrkowych namiotach za stołem ze szklaną kulą.
Z Marianne nie jest inaczej. Potrafi ona przechodzić do świata duchowego, rozmawiać z duszami, a nawet wysyłać je dalej, jeśli z jakiegoś powodu utknęły.
Większa część rozgrywki polegać będzie na znajdywaniu wskazówek i informacji. Poszukujemy Tomasza, to wiemy, choć pierwszą napotkaną osobą w Niwie jest Sadness, mała dziewczynka z „tamtego” świata, w porcelanowej masce, która chce się z nami bawić. To ona nada cel naszej wędrówce.
Przemierzając długie korytarze zrujnowanego resortu będziemy zbierać notatki i przydatne narzędzia. Na niektórych przedmiotach znajdziemy Echo, które wywoła wspomnienia, najczęściej dźwiękowe. Pomogą nam one lepiej zrozumieć, co stało się w Niwie. W niektórych miejscach będziemy musieli poskładać szczątki wydarzeń w świecie duchowym, albo znaleźć brakujący przedmiot.
W świecie duchowym Marianne będzie mogła „ładować się” przy miejscach pełnych wspomnień, a ładunek ten pomoże nam trzymać z daleka złe kreatury lub… zasili znajdujący się w ścianie transformator. Twórcy decydując się na bardzo minimalistyczny interfejs, zdecydowali się na umieszczenie poziomu naładowania na lewej ręce Marianne – to te takie srebrne „kryształy”. W świecie materialnym nasza bohaterka też nie zostaje totalnie bezbronna, bo część jej daru objawia się widzeniem przez ściany/meble potrzebnych nam przedmiotów.
Mechanizmów w grze jest kilka, a sama rozgrywka zróżnicowana. Trochę inaczej wyglądać będzie ucieczka przed potworem w każdym ze światów. Bo tak, potwory też się znajdą, choć nigdy nie będziemy uzbrojeni w typową broń.
Oprawa audiowizualna
Medium jest śliczne. Nie ma co do tego wątpliwości. Jest też przez większość czasu bardzo ciemne, więc mocno zalecane jest zasłonięcie okien i zgaszenie światła. Stąd też u nas na portalu otoczenie recenzji ciemnym tłem, żeby nie zgubić tego mrocznego klimatu.
Dwa światy renderują się bez żadnych problemów, okazjonalne przycięcia, które się zdarzyły, były obecne tylko przy cut-scenkach bliżej końca gry. Aż dziwne, prawda? Ray-tracing chyba widać. Cienie zachowują się świetnie, światło odbija się od ubrań bohaterki oraz błyszczących powierzchni. O szczegółach RTX na konsolach wciąż niewiele wiadomo, poza faktem, że „będzie działać na Xbox Series X w dniu premiery”. Xbox Series S mogą czekać aktualizacje, lub domyślnie włączony będzie tryb wydajnościowy, jak w przypadku PC, gdzie ray-tracing działać może tylko podczas renderowania jednego świata na ekranie i wyłączony jest w trybie współdzielonego obrazu.
Nikt chyba nie wątpił, że muzyka w Medium będzie świetna. I jest, choć czasem może trochę jej za mało. Dopiero pod koniec możemy się faktycznie w coś wsłuchać, bo przez większość rozgrywki towarzyszyć nam będzie tylko drobna muzyka w tle, zmieniająca się wraz z kolejnymi etapami. Jest ona integralną częścią całości, bez dwóch zdań. W niektórych momentach można zauważyć nawiązania do polskich klasyków i to jest piękny akcent.
Dla przypomnienia: za muzykę odpowiada Akira Yamaoka (Silent Hill) oraz Arkadiusz Reikowski (Kholat).
Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły, by nie popsuć Wam frajdy z rozgrywki, ale nie mogę nie wspomnieć o jednym wizualnie dziwnym momencie. Gdy przenosimy się do wspomnień, gdzie cały świat składa się tylko z czerwieni i czerni, niektóre powierzchnie wyglądają dziwacznie. Powierzchnie zamiast być intensywnie czerwone, stają się czarne. Wygląda to jak błąd Ray-tracingu, który może będzie naprawiony w przyszłości. Nie przeszkadza to oczywiście w rozgrywce, ale ciężko go też przeoczyć.
Sterowanie
Do poruszania się po planszy potrzebny nam lewy analog. Prawy nie porusza kamerą, jak wspominałam już wcześniej. W zależności od tego, który to świat, obiekty aktywuje się klikając X lub A. Pod LT mamy bieg, na lewym analogu składać będziemy „puzzle”. W sytuacjach, gdy potrzeba użyć klawiszu, zostanie to wyświetlone na ekranie, zawsze.
W skrócie: sterowanie jest proste i logiczne. Nie ma go zbyt wiele, nie ma więc też miejsca na to, by się pogubić. Choć oczywiście, te kilka razy możecie spróbować obrócić kamerę.
Momentami będzie się zdarzać tak, że kontroler ściskamy 12564 palcami, bo trzeba nacisnąć mnóstwo klawiszy na raz, ale biorąc pod uwagę te konkretne momenty – może tak właśnie miało być. Nie trwa to nigdy zbyt długo, więc szybko odchodzi w niepamięć.
Ustawienia i ułatwienia rozgrywki
Twórcy gry nie zapomnieli o tym, by gra była przyjemnym doświadczeniem nawet dla osób, które mają problemy ze wzrokiem. W ustawieniach gry możemy wybrać rozmiar napisów, zdecydować się na tło, a nawet kolory wyświetlanego tekstu. To w teorii drobny szczegół, który jednak poważnie wpływa na doświadczenia.
W konsolowych ustawieniach grafiki mamy jedynie suwak z jasnością, którą podglądać będziemy na klatce z gry. Nie na logo czy jakimś symbolu jak w większości tytułów. Wszystkie napotkane notatki będziemy mogli przeczytać, gdzie (często ręczne) pismo zostanie zastąpione zgrabnym i czytelnym fontem na bardzo ciemnym tle. Chcąc dobrze poznać historię przygotujcie się na sporo notatek!
Stylistyka i nawiązania do popkultury
O ile nasz świat wygląda normalnie i realistycznie, tak świat duchowy przypomina… różne rzeczy.
Po pierwsze, obrazy Beksińskiego. Brudne kolory, niepełne tekstury, świat, który wygląda jak wieczna pożoga, na dodatek wszystko zbudowane z kości. Klimat jest niepokojący, mroczny i złowieszczy.
Po drugie, film Constantine. Jeśli pamiętacie gdzie obudził się John po kąpieli z kotem, to właśnie tak wygląda ten drugi świat. Rozwalone budynki i meble i ta wszechobecna czerwień.
Oprócz tego, w grze znajdziemy symbole wiedźmy z Blair, czy nawiązania do Milczenia Owiec, w więcej niż jednej formie. Medium najeżone jest referencjami i easter eggami. Wszystko w smaku, pasującej stylistyce i wcale nie na siłę. Sami grając w grę na pewno znajdziecie jeszcze kilka odniesień do popkultury!
Strachy w Medium
O ile horrory absolutnie kocham w mediach nie-interaktywnych, o tyle do gier wciąż brak mi nerwów.
W Medium jest straszny klimat, jest budowanie napięcia. Są ciemne korytarze i las (po którym na szczęście chodzimy za dnia!). Są tajemnice i makabryczna historia w tle. I są też potwory. Pierwszy, którego spotykamy straszy tylko przez sekundę, ale reszta zostanie z nami o wiele dłużej. Nie zabraknie więc elementów skradania czy ucieczki, gdzie każdy błąd będzie miał opłakane skutki. To taki idealny poziom horroru. I to nadal tylko pojedyncze sceny, nie cała gra, gdy mamy wszystkie mięśnie napięte, a pad stabilnie ułożony w dłoniach. Intensywne momenty nie trwają zbyt długo, dając nam później chwilę oddechu na pozbieranie notatek czy potrzebnych przedmiotów, bez strachu o własne życie.
Potwory w grze są fascynujące, często nieludzkie. Przypominają postacie z anime, czy właśnie obrazów Beksińskiego. Maw pokazany wyżej był zaprezentowany już we wcześniejszych materiałach, więc pozwoliłam sobie go tu wrzucić.
Poziom straszności sprawia, że fani horroru nie będą zawiedzeni, ale ci, którzy z takimi grami nie mają zbyt wiele do czynienia, nadal będą w stanie cieszyć się rozgrywką. Jeśli graliście w poprzedni tytuł Bloober Team – Blair Witch, to czegoś podobnego możecie się tu właśnie spodziewać.
Podsumowanie, czyli czy Medium to tytuł wart waszego czasu
Medium to bardzo solidny tytuł. Fabularnie można mieć problem jedynie z faktem, że to gra absolutnie liniowa. Dla niektórych to będzie mieć oczywiście swój urok. To historia, w którą się zagłębiamy, a naszym zadaniem jest tylko doświadczenie wszystkiego, co widziała Marianne. Nawet kolejność łamigłówek czy eksploracji Niwy jest bardzo sztywna i konkretna, bo wiele przejść będzie zablokowanych, czekając na przedmioty odblokowywane dopiero na późniejszym etapie. Nie odbiera to jednak zupełnie przyjemności z gry i jest czymś co nie przeszkadza. Może to po prostu zakłuć, jeśli głównie gra się w tytuły, gdzie można podejmować decyzje i mają one wpływ na zakończenie.
To gra, którą chce się przejść. Jeśli zaczniecie, powinniście wciągnąć się momentalnie. Historia jest ciekawa, napotykane notatki rzucają trochę światła, a mechanizmy są świeże. Łamigłówek w grze jest kilka różnych, nie popada się więc w nudę, nawet na późniejszych etapach gry. Nie brakuje „ukłonów” w stronę klasycznych gier-zagadek, więc oczywiście, będziemy szukać bezpieczników i zbierać części do uruchomienia generatora. Ha-ha!
Dzięki temu, że gra już od dnia premiery (jutro!) będzie dostępna w Xbox Game Pass zarówno na PC jak i Xbox Series, wierzę, że każdy spróbuje swoich sił! Bo wiecie, warto. To gra nowej generacji jakiej na tej konsoli brakowało.
Medium dostępne jest na Xbox Series oraz PC od 28 stycznia 2021. Grę znajdziecie w katalogu Xbox Game Pass, a decydując się na zakup przedpremierowy, możecie skorzystać z 10% zniżki.
Jeśli korzystacie z programy Microsoft Rewards, nie zapomnijcie przed zakupem aktywować specjalnego kafelka, który pozwoli Wam na zdobycie aż 5000 punktów! (To ponad połowa tego, co potrzebne jest do wymienienia punktów na darmowy miesiąc Xbox Game Pass.)
Grę do recenzji dostarczył twórca – Bloober Team.
Mi die nie podoba takie 7/10
Ok boomer