Doom Eternal z początkiem grudnia trafił na hybrydową konsolę od Nintendo. Czy wersja na Switcha jest równie dobra, co ta na duże konsole?
Doom Eternal to bezpośrednia kontynuacja Dooma z 2016 roku i kolejna odsłona w wieloletnim cyklu. Pierwsza odsłona serii ukazała się w na początku lat 90-tych minionego wieku i bardzo szybko zyskała miano kultowej produkcji. Zbieranie kart dostępowych i likwidowanie zastępów demonów okazało się być bardzo wciągające i ogromne grono fanów z całego świata zaczęło oddawać się rozgrywce serwowanej przez id Software. Fabuła nigdy nie była mocną stroną serii i nie inaczej jest w Eternal. Zarys opowieści jest tak sztampowy jak to tylko możliwe i pozwolę sobie zacytować odpowiedni fragment z recenzji Konrada (całość jego tekstu znajdziecie w tym miejscu):
W Doom Eternal id Software postanowiło przenieść zmagania z demonami do większej liczby otwartych lokacji. Potyczki w korytarzach, czy budynkach stały się mniejszością. Spowodowane jest to tym, że demony opanowały teraz cały Układ Słoneczny. Będziemy więc walczyć na Ziemi, która jest opanowana już w 60% demony i bardzo przypomina piekło. Postrzelamy też na Marsie i jego księżycu, Fabasie.
Jak więc widzicie, nie ma co liczyć na zajmujące dialogi i wciągające dyskusje z członkami załogi, czy ocaleńcami. Dzieło id Software na pierwszym miejscu stawia wymianę ognia i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Wciągało to już na konsolach PS4 i XONE, więc dlaczego miałoby być inaczej na Switchu, prawda? Okazuje się, że rozgrywka nie różni się w niczym od tego, co znamy z dużych konsol.

Nadal najważniejsze jest rozwalanie wszystkiego, co się rusza i ma czelność stanąć na naszej drodze. Projektanci z id Software stworzyli niesamowicie klimatyczne lokacje, które stanowią miejsce naszych starć. Doom Eternal na duże konsole zachwycał grafiką i dynamiczną rozgrywką. Nie jest tajemnicą, że Switch jest zdecydowanie słabszą konsolą niż PlayStation 4, czy Xbox One. Oprawa wizualna musi więc różnić się od wspomnianych wydań. Na przenośno-stacjonarnym sprzęcie od Nintendo mamy na szczęście do czynienia z płynnymi walkami i nie ma mowy o spadkach klatek. Jest to jednak okupione widocznymi cięciami poczynionymi w jakości grafiki. Recenzowany port wyświetlany jest maksymalnie w rozdzielczości 720p skalowanej dynamicznie, a więc rozmazane tekstury są na porządku dziennym. Na pewno w mobilnego Dooma nie będziecie grali dla jego grafiki. Niska rozdzielczość tekstur momentami aż bije po oczach i nie ukrywam, że przesiadka z oryginalnej edycji Eternal na wersję na Switcha jest sporym szokiem.
Na szczęście zmianom nie uległa prawie cała zawartość gry. Otrzymujemy bowiem produkcję, która nieustannie pompuje adrenalinę do naszych żył. Zmagania z wieloma rodzajami demonów wymagają na nas istne tańczenie na poziomach. Skok tu, strzał rakietą tam, po drodze jeszcze jakby od niechcenia przepiłowanie piekielnego pomiotu i zebranie pancerza, wracając odbicie się od platformy wynoszącej nas w powietrze. Nie przerywając naszego danse macabre, uderzamy pięścią w kamienny blok, odkrywając ukryty obszar kryjący jedną z wielu znajdziek, po czym wracamy, skaczemy na wystający poziomy pręt, z którego skaczemy w kierunku demonicznego pająka. Załatwiamy go serią z karabinu i wykonujemy atak wykańczający, przywracając sobie zapas amunicji i zdrowia. Nie tracąc czasu, odwracamy się na pięcie i ciskamy granat w grupkę demonicznych chodzących trupów, zaczynamy bieg i rozgrzewamy piłę mechaniczną, którą za chwilę będziemy dalej siać spustoszenie w kręgach piekieł. Wszystko to odbywa się, jak wspomniałem wcześniej, bez żadnej utraty klatek, co sprawia, że Switch jest idealną platformą do mobilnego grania w podróży. Gwarantuję Wam, przejazd pociągiem minie nie wiedzieć kiedy, jeśli zdecydujecie się wcielić w Doom Slayera. Warto zaznaczyć, że opisywany port obsługuje celowanie ruchowe, dzięki któremu można dokładniej przycelować w przeciwnika. W tym celu sprawdza się ono całkiem nieźle, choć jeśli nie jesteście fanami tego rozwiązania, to można tę opcję wyłączyć.

Doom Eternal w wersji na Nintendo Switch to bardzo udany port, który może z dumą stać obok takich przeniesień dużych produkcji, jak Wiedźmin III: Dziki Gon, czy seria Bioshock. Niestety nie jest to gra bez wad. O ile na PS4 i XONE Doom Eternal jest dostępny po polsku, o tyle na Switchu nie ma dostępnego wydania zlokalizowanego na nasz rynek i musimy grać w języku angielskim. Powoduje to pewien niesmak, aczkolwiek możliwość czyszczenia piekła z demonów i wszelkiego rodzaju tałatajstwa w podróży, również przez sieć w trybie rozgrywki wieloosobowej, sprawiają, że te mankamenty schodzą na dalszy plan. Jeśli szukacie produkcji, przy której moglibyście dać upust swojej wewnętrznej chęci likwidowania wszystkiego, co się rusza i macie w sobie żyłkę odkrywcy, pragnącego eksplorować poziomy w poszukiwaniu znajdziek, to Doom Eternal jest dla Was idealną produkcją. Pod względem technicznym to bardzo dobry port i jeśli podobał się Wam pierwowzór z dużych konsol, to również mobilna wersja powinna spotkać się z Waszym uznaniem – zwłaszcza jeśli przełkniecie dość wysoką cenę cyfrowego wydania, wynoszącą około 250 złotych.
Kod recenzencki dostarczyła Bethesda Polska.

Dodaj komentarz