I ty możesz stać się potworem z Carrion
Od zarania dziejów, my gracze walczyliśmy z wieloma maszkarami. Żywe trupy, eksperymenty genetyczne czy mutanci różnej maści, nie są dla nas niczym strasznym, kiedy w rękach dzierżymy odpowiednią broń. Jednak co by było, gdybyśmy stanęli po drugiej stronie barykady i teraz naszym głównym zadaniem byłoby pożeranie bogu ducha winnych ludzi? Czas zobaczyć jak działa „symulator potwora”, czyli Carrion.
Carrion jest polską produkcją 2D, w której zamiast w człowieka wcielamy się w stworzenie, któremu najbliżej kreatury z filmu „Coś” Carpentera. Nasze zadanie, jak i cała fabuła są zabójczo proste – musimy uciec z rozległego kompleksu badawczego, rozwijając się oraz mordując niezliczone tabuny ludzi. Tak naprawdę, produkcja jest w moich oczach fantazją na temat tego, jakby wyglądałyby filmy, gdzie ludzkość walczy z tajemniczym monstrum, tylko owa kreatura rzeczywiście jest niepowstrzymana. Dla mnie jest to powiew świeżości, ponieważ prostota całego konceptu wciąga od pierwszych sekund i chcemy, żeby nasz podopieczny z sukcesem uciekł ze swojego więzienia.
Jednak nie tylko historia w omawianej grze jest prosta. Od strony rozgrywki również nie ma mowy o przeroście formy nad treścią. Naszym „morderczym glutem” steruje się bardzo intuicyjnie, ponieważ podczas eksploracji wystarczy nam tylko używanie gałki analogowej, a podczas walki i zagadek logicznych nigdy nie musimy wykorzystać więcej niż dwóch przycisków. Dzięki temu w całość gra się bardzo przyjemnie, a przez relatywnie krótki czas gry (okolice 5 godzin) całość nie ma prawa nas znudzić.
Oczywiście w czasie naszej wesołej/morderczej podróży znacząco rozwiniemy swoje zdolności mordu. To wszystko jest możliwe dzięki rozsianym po całym kompleksie pojemnikom, dzięki którym zyskamy takie umiejętności, jak specjalne macki, dzięki którym użyjemy oddalonych dźwigni, utwardzona skóra czy moje ulubione – infekowanie ludzi, żeby wykorzystywać ich jak żywe marionetki. Dzięki krótkiemu czasowi zabawy, każda z umiejętności jest przydatna i ma swoje przysłowiowe „pięć minut”, dzięki czemu przez całą zabawę nie czujemy, że musimy po raz kolejny użyć tej samej zdolności.
Widać, że polscy twórcy inspirowali się również grami z gatunku metroidvanii, ponieważ często będziemy wracali do wcześniej odwiedzonych lokacji, żeby przedostać się w głąb kompleksu przy pomocy nowych narzędzi. Niestety, w tym aspekcie przejawia się drobny problem, ponieważ w omawianym tytule nie uświadczymy czegoś takiego jak minimapa. Skutkuje to tym, że często będziemy poruszali się po omacku, nie wiedząc czy obrana przez nas droga doprowadzi nas do upragnionego celu. Sprawę mają rzekomo ratować sugestywne czerwone światła, które wskazują nam drogę. Czasami są one jednak mylące i możemy po dłuższej podróży natrafić na ścianę, której nie będziemy mogli przejść, ponieważ twórcy inaczej zaplanowali trasę, którą powinniśmy dostać się do konkretnej lokacji. Wtedy musimy ratować się wczytaniem punktu kontrolnego, które na szczęście są całkiem dobrze rozlokowane.
Tym, co jednak sprawia, że takie elementy, oraz absolutnie nienatchnione odtwarzanie wspomnień kiedy jesteśmy człowiekiem można wybaczyć, są zagadki środowiskowe, które nie raz, nie dwa pobudzą do działania nasze szare komórki. Wszystkie zostały bardzo intuicyjnie zaprojektowane, dzięki czemu za każdym razem czujemy poczucie satysfakcji, kiedy uda nam się poprawnie rozwiązać łamigłówkę. Tutaj również możemy zobaczyć, jak dobrze twórcy zaprojektowali system umiejętności, ponieważ zawsze nasze zdolności są kluczowe podczas rozwiązania stojącej przed nami zagadki.
Czym byłaby historia o tajemniczym monstrum bez nastrojowej ścieżki dźwiękowej? Fani wspomnianego na początku „Coś” na pewno poczują się jak w domu. Muzyka jest nastrojowa, podczas akcji odpowiednio pompuje adrenalinę, a w czasie powolnej eksploracji budzi specyficzne poczucie niepokoju. Poza tym możemy jeszcze liczyć na różne odgłosy środowiskowe, jak plusk wody czy krzyki pożeranych ludzi. Oprawa audio nie budzi żadnych zastrzeżeń i to samo można powiedzieć o grafice. Poza tym, że wiele lokacji kompleksu wygląda łudząco podobnie do siebie, to projekt naszego potwora, który wraz z biegiem czasu coraz bardziej ewoluuje jest swoistą ucztą dla oka.
Jeśli znudziła wam się walka z kolejnymi potworami, to Carrion będzie idealną odskocznią od klasycznych historii o walce z tajemnym złem. Intuicyjny system sterowania, poczucie ciągłego rozwoju oraz specyficzny klimat na pewno trafi w gusta każdego, kto lubi horrory z różnymi bestiami w tle.
Dodaj komentarz