Nie jedna osoba nie mogła się doczekać tego tytułu i tegorocznej premiery. No cóż, okazało się, że najprawdopodobniej nie jestem targetem dla tej gry. Jest i recenzja Persona 3 Portable ogrywanej na Xbox One X (nie, jeszcze się Xboxa nie pozbyłam). Niebawem pojawi się również recenzja Persona 4 Golden – jak dziś recenzowany tytuł jakoś przetrawię.
Persona 3 Portable to trzecia odsłona popularnej serii gier jRPG. Pierwotnie tytuł ten został wydany poza Japonią pod tytułem Shin Megami Tensei: Persona 3 (nie wiem, nie znam). Protagonistą gry okazuje się nastoletni uczeń, który wraz ze swoimi nowymi szkolnymi kolegami oraz koleżankami walczy z zagrażającymi ludzkości monstrami znanymi jako Cienie. Pierwszy raz tytuł można było dorwać na PS2 (2007 rok), by następnie trafił on na PSP (2009 rok). Za powstanie gry odpowiedzialna jest japońska firma Atlus. 19 stycznia 2023 pojawi się na konsolach PlayStation 4, Xbox One, Xbox Series oraz Nintendo Switch.
Ekskjuzmi, gdzie ja jestem?
Ciężko się mi odnaleźć w tytule, bo kompletnie nie czuję ekscytacji. Na samym początku każdy z nas musi wybrać swoją postać – damską lub męską i nadać mu imię. Wybrałam chłopaka, bo jakoś tak lepiej mu z oczu patrzyło. Fabuła zaiste jest już wszystkim znana, więc nikogo nie zdziwi, jak ją po krótce przypomnę. Nasz bohater podczas nocnego powrotu do internatu natrafia na dziwne zjawisko, jakim są zamknięte trumny widoczne na ulicach. Udaje się nam wrócić, Yukari pyta o nadprzyrodzone zjawiska. Oczywiście wszystko pięknie, w akademiku znajdują się członkowie organizacji SEES, a my mamy rozpocząć rozgrywkę, podczas której nasze wybory mają mieć większe znaczenie. Tak przynajmniej mówią.






O jakie Cienie chodzi?
Cienie występują w trakcie tzw. ciemnej godziny. To jakaś ukryta godzina, która trwa przez godzinę, a odliczanie zaczyna się o północy. Ta wyrwa w czasie widzialna jest wyłącznie przez wybrańców z potencjałem. Cała reszta śpi we wspominanych wcześniej trumnach, to jest lekko creepy. Po przydzieleniu do internatu i odnalezieniu swojej klasy można się dowiedzieć się również, że prawdopodobnie to właśnie Cienie są odpowiedzialne za 99% wypadków na świecie. To bardzo ciekawe. Szkoda, że sami nie mamy na to jakiegoś logicznego wytłumaczenia.





Szybka socjalizacja i do boju
Tak, jak ktoś (jak ja) nie wie, na czym to polega, to będziemy zbierać drużynę, która będzie się starać powstrzymać narastającą liczbę ofiar. Najciekawsze jednak jest samo poznanie tajemnicy ciemnej godziny za pomocą tytułowych Person. Każdy z członków naszej ekipy wyróżnia się osobowością, charakterem i podejściem do życia. Yunpei czy Yukari to kompletne przeciwieństwa siebie, jednak razem świetnie się zgrywają. Skąd to wiem? Bo trochę tych rozmów musiałam przeczytać.




Kim są Persony?
Wypadałoby wiedzieć, że nie robią jedynie za tytuł. Są one głównym supportem w walce z siłami tajemniczych Cieni. Nasz bohater posiada ukrytye moce (więzi), które aktywują się podczas nawiązywania np. nowych znajomości. To taki przyszłościowy booster dla nowych Person. Można je łączyć i robić z nimi całkiem dziwnie rzeczy, których do końca nie zrozumiałam. Za to ponoć możemy stworzyć do 170 różnych, potężnych stworów (które całkiem ładnie prezentują się w animacjach). Każda oczywiście jest inna, a przez to ma zachęcać bardziej do zapoznania się z tym tytułem. Levele nabijamy poprzez walkę w Tartarusie – wieży, która magicznie pojawia się w naszej szkole w trakcie trwania ciemnej godziny.




Czy starałam się klikać byle gdzie, by szybciej pójść dalej? Być może…
Nie będę tego ukrywać – tytuł niestety w niczym mnie nie porywa. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po przeklikaniu 15 minut nie wiedziałam, gdzie iść i co robić, bo wydawało mi się to żmudne. W tytule nie ma polskiej wersji gry, więc radzę podszlifować nieco zakres słów z angielskiego, zanim zechcecie przysiąść do tytułu na dłużej. Walki w Persona 3 odbywają się w klasycznym systemie turowy. Nie ma żadnych udziwnień, ulepszeń, efektów i chyba dlatego to wszystko wydawało mi się po prostu za proste i nudne. Niby Persony w trakcie walki trzeba odpowiednio dobierać, ale odniosłam wrażenie, że trzeba je kolekcjonować i wiedzieć o nich dosłownie wszystko. Chodzimy przez puste piętra i za każdym razem przed walką „przenosi” nas do niej. Męczące… Dla fanów klasycznych systemów walki znanych ze starszych tytułów zapewne wisienka na torcie. Prawdopodobnie to ten moment, w którym mniej wytrwali po prostu odpuszczą sobie tytuł.


Przypominajka
Czas do szkoły! Tak, niby najciekawsze dzieje się w trakcie tej jednej godziny, ale od poniedziałku do piątku (w tym przypadku do soboty) trzeba chodzić do szkoły – niczym w prawdziwym życiu. Można nawet przysiąść i pouczyć się do egzaminów! Jest trochę wątków pobocznych, które poznajemy w trakcie rozgrywki, chodzimy po mieście, kupujemy (i sprzedajemy) itemy, jednak… To nazwałabym symulacją życia nastolatka, niekoniecznie grą, w której tworzy się postacie do walki. Jedna czynność po szkole i nastaje wieczór. Szkoda, że w życiu to tak niestety nie działa. No ale obstawiam, że doskonale wiecie o co w tym tytule chodzi.


Jak się sprawuje na nowych konsolach?
Dla żartu napisałabym „Nie wiem jak wyglądała na starych”, co w sumie jest prawdą. Wszystko nadal funkcjonuje w układzie przystosowanym do konsoli PSP, a grafika w niczym nie powala. To japońska kreska z kolorowymi uzupełnieniami. Wszystko co prawda w jakiś sposób ze sobą współgra, jednak każdy już przywykł do nieco innej dynamiki animacji. No, a przynajmniej ja. Postacie w trakcie walki (głównie bohaterowie naszej drużyny) zwyczajnie są i niczym się nie wyróżniają. Najlepiej prezentują się postacie w trakcie dialogów – ponieważ się nie ruszają i są po prostu obrazkiem. Klimat pierwszej odsłony zdecydowanie został zachowany i za to fani serii z pewnością będą dziękowali. W końcu teraz można w tytuł zagrać na dużym, nowym ekranie.





Jak tam audio?
Obecne. To, w którym miejscu właśnie jesteśmy ma realny wpływ na to, jaka muzyka będzie nam towarzyszyć podczas rozgrywki. Czy to jakiś PoP’owy utwór, czy dobre rapowanie, a może coś jeszcze innego, co udało się twórcom wpleść do Persona 3 Portable. W końcu mamy mega moce, intuicję i chodzimy do szkoły – to wszystko się zgadza w tym zakresie. Po jakimś czasie nawet przestałam zwracać uwagę na oprawę audiowizualną, bo skupiłam się na klikaniu. Doszłam nawet do wniosku, że mogłoby się w to lepiej grać na Nintendo, z dotykowym ekranem. Poszukiwanie odpowiedniego miejsca, by przejść w daną lokalizację nie było by takie ciężkie.




Słowa podsumowania
Wspomniałam już na początku, że absolutnie nie jestem targetem dla tego tytułu, dlatego ocena się nie pojawi. Wiem natomiast, co się dzieje w sieci w związku z premierą. Gra ma rzeszę wiernych fanów, którzy chcą sprawdzić tytuł na swoich nowych konsolach (i komputerach). Strzał w głowę na animacji jednak na długo zapamiętam i będę kojarzyć właśnie z tym tytułem. Persona 3 Portable da fanom-graczom to, czego chcą i to, co doskonale pamiętają sprzed lat. Pamiętajcie, że to, co podoba się Wam, ni zawsze będzie podobało się komuś innemu. Dlatego z oczami Kota ze Shreka proszę, by nie jeść mnie za fakt, że Persona to nie moje klimaty. Cieszę się jednak, że gra jRPG po odświeżeniu może cieszyć się taką popularnością.
Kod recenzencki dostarczyło Plaion Polska. Dziękujemy!
Dodaj komentarz