Sennheiser to niemiecka firma, która od 1945 roku produkuje słuchawki, produkty z branży lotniczej, mikrofony i inne systemy audio. Jej założycielem był inżynier-elektryk Fritz Sennheiser, a dzisiaj za sterami niemieckiego giganta znajdziemy Andreasa Sennheisera i Daniela Sennheisera.
Dla wielu audiofilów firma Sennheiser aktywnie przyczyniła się do kształtowania nowych standardów dźwięku dzięki innowacyjnym osiągnięciom. Sennheiser w swojej 85-letniej historii wyznaczył wiele etapów technologicznych – w latach pięćdziesiątych stworzyli pierwszy mikrofon kierunkowy, w latach sześćdziesiątych powstały pierwsze słuchawki otwarte, w latach siedemdziesiątych rozwijali technologię przesyłania dźwięku na podczerwień, a dekadę później bezprzewodową transmisję wielokanałową. W latach dziewięćdziesiątych i tuż pod koniec XX wieku opracowali dookolne nagłowne systemy nagłośnieniowe i inteligentne systemy informacyjne audio.
Kolejnym krokiem milowym jest rok 2019 i wprowadzenie m.in. na polski rynek topowych bezprzewodowych słuchawek dla graczy. Aż dziwne, że tak uznana firma dopiero niedawno zdecydowała się wejść w gaming. W najnowszej ofercie niemieckiego producenta znajdują się dwa bezprzewodowe zestawy: tańszy GSP 370 oraz produkt premium GSP 670. Do naszej redakcji na testy trafił ten drugi.
Słuchawki Sennheisera do tanich nie należą. Zawsze wydawało mi się, że produkty tej niemieckiej firmy przeznaczone są raczej dla bardziej zamożnych fanów dobrego brzmienia. A jak sprawa ma się ze słuchawkami dla graczy? Uważałem, że po testach słuchawek Astro A50 (1299 zł) żaden droższy konsolowy headset już do naszej redakcji nie trafi. Wystarczyło poczekać lekko ponad rok, aby jednymi z najdroższych słuchawek dla graczy kompatybilnymi z PS4 zostały Sennheiser GSP 670, które u producenta i w wielu innych sklepach można kupić w rekomendowanej cenie 1,499 zł.
Na pierwszy rzut oka, przyglądając się pudełku ciężko byłoby stwierdzić, że mamy do czynienia z zestawem słuchawkowym do gier. Gdyby nie napis „wireless gaming headset” i malutka ikonka pada od PS4, to pudełko równie dobrze mogłoby leżeć na półce ze słuchawkami do słuchania muzyki, czy filmów. Pudełko w większości wypełnia kolor biały. Na opakowaniu jest oczywiście zdjęcie słuchawek, a na samym dole niebieski napis z nazwą niemieckiej firmy. Co znajdziemy w środku?
Oczywiście słuchawki GSP 670, które solidnie trzymają się w piankowej osłonie oraz kartonik z instrukcjami, kabel USB do ładowania oraz mikronadajnik na złącze USB. To wszystko. Rozczarowujące jest, że w takiej cenie producent do zestawu nie dorzuca sztywnego pokrowca, w którym wygodnie moglibyśmy przechowywać i transportować tak drogi sprzęt. Ciekawie prezentuje się nadajnik USB, który jest naprawdę małych rozmiarów. Po umieszczeniu go w konsoli PS4 Pro wystaje zaledwie kawałek plastiku, który jest dość ciężko wyciągnąć. Należy dodać, że nadajnik wyposażono w zintegrowany, opatentowany przez Sennheisera system łączności o niskiej latencji, który gwarantuje niezawodną i stabilną transmisję dźwięku z niemal zerowym opóźnieniem.
Także za rozczarowujące uważam umieszczenie w słuchawkach gniazda micro-USB zamiast coraz bardziej popularnego USB-C. Ale to tylko małe czepialstwo, ponieważ słuchawki możemy ładować tym samym kablem, co kontrolery do PS4. Jednak mam nadzieję, że po premierze konsol nowej generacji złącze USB-C, w którym nie ma znaczenia, którą stroną wkładamy wtyczkę będzie już standardem dla wszystkich urządzeń.
Same słuchawki to jedne z największych gamingowych konstrukcji, z jakimi miałem do czynienia. Mamy tutaj bardzo duży pałąk górny oraz ogromne muszle – co ciekawe w kształcie trójkąta prostokątnego. Mimo swoich ogromnych rozmiarów słuchawki wcale nie są ciężkie. Ich waga nie przekracza 400 gramów, a do tego ich konstrukcja tak dobrze rozkłada się na głowie, że można ich używać przez kilka godzin. Warto dodać, że cała konstrukcja jest w większości plastikowa. Wykorzystano bardzo dobrej jakości elastyczny plastik. Na górnym pałąku umieszczono ograniczniki, którymi możemy regulować sztywność słuchawek, a tym samym odpowiednio dopasować je do rozmiaru głowy. Na muszlach, które bujają się na metalowych ramionach zamontowano bardzo grube pady wypełnione „pamięciową” pianką, które wykończono sztuczną skórą. Z jednej strony jest to bardzo wygodna i miękka konstrukcja, ale z drugiej strony uszy w niej nie oddychają i szybko się pocą. Można temu zaradzić, kupując wymienne poduszki nauszników, które po bokach są pokryte sztuczną skórą, natomiast płaszczyznę przylegającą do ucha pokryto zamszowym materiałem. Kosztują one 89 zł, co jest zadowalającą ceną jak na wymienne pady i aż szkoda, że producent nie znalazł dla nich miejsca w pudełku ze słuchawkami GSP 670.
Słuchawki GSP 670 nie zostały wyposażone w żadne kolorowe diody LED, co mnie bardzo cieszy, bo wbudowany akumulator ma zaledwie 335 mAh pojemności. To aż o 1/3 mniej niż kontroler DualShock 4 do PS4. Na szczęście wspomniana bateria wystarczy na 15 godzin ciągłego użytkowania z konsolą. Warto dodać, że akumulator ładuje się wyjątkowo szybko – po 10 minutach ładowania zestaw słuchawkowy może działać przez kolejne 2 godziny. To naprawdę kapitalne rozwiązanie przy tak małej pojemności baterii. Stan naładowania baterii możemy sprawdzić bez odrywania wzroku od ekranu telewizora. Wystarczy nacisnąć na lewej słuchawce odpowiedni przycisk, a miły kobiecy głos w słuchawce poinformuje nas o stanie naładowania baterii (oczywiście w języku angielskim). Ten sam głos będzie nas także informować, że baterie są bliskie wyczerpaniu – od progu 30%. To bardzo miła odmiana od innych bezprzewodowych słuchawek, w których zazwyczaj o wyładowaniu jesteśmy informowani krótkimi sygnałami dźwiękowymi. Mało tego, ten inteligentny system zarządzania baterią sam wykrywa czy zestaw słuchawkowy jest używany i automatycznie wyłącza go, aby zmaksymalizować czas pracy baterii, gdy wrócimy do gry.
Wspomniałem, że pudełko nie ma szaty gamingowej, ale tego samego nie można powiedzieć o samych słuchawkach. Chociaż konstrukcja ma jednolity ciemny kolor, to ich projekt pokazuje nam, że mamy do czynienia ze słuchawkami gamingowymi. Charakterystyczną częścią tego zestawu słuchawkowego jest ogromny mikrofon, który zamontowano na lewej słuchawce. Niestety nie jest on odczepiany, ani regulowany. Możemy go tylko podnosić oraz opuszczać do poziomu ust. Co ciekawe, mikrofon działa tylko po przekroczeniu 90 stopni – od tego kąta do pozycji pionowej mikrofon jest wyłączony. Zastosowany mikrofon opracowany został przez Sennheisera, jest dwukierunkowy z pasywną redukcją szumów, a sztywną konstrukcję pałąka zaprojektowano tak, że nasi rozmówcy nie powinni słyszeć dźwięków oddychania. Pasmo przenoszenia mikrofonu wynosi od 10 do 7300 Hz.
Warto wspomnieć, że oprócz łączności bezprzewodowej z nadajnikiem USB testowane słuchawki zostały wyposażone także w najnowszy moduł Bluetooth 5, który błyskawicznie łączy się z smartfonami, tabletami oraz komputerami typu Mac. Podczas parowania słuchawek z Samsungiem Note9 nie napotkałem żadnych problemów technicznych. Z wielką przyjemnością mogłem sobie słuchać muzyki na Spotify, grać w Call of Duty Mobile, czy oglądać filmy na Netflixie. Miłym dodatkiem jest możliwość odbierania połączeń telefonicznych bez konieczności przerywania rozgrywki. Gracze mogą odbierać połączenia za pomocą jednego przycisku i bezproblemowo wrócić do gry, gdy zakończą rozmowę. Niestety słuchawki nie są w stanie odtwarzać dźwięku z dwóch źródeł naraz – albo działają z nadajnikiem USB, albo łączą się przez Bluetooth.
Słuchawki Sennheiser GSP 670 uruchamiamy za pomocą dużego pokrętła do regulacji poziomu dźwięku, które znajduje się na prawej słuchawce, a dokładnie na całej jego zewnętrze obudowie. Wystarczy je delikatnie przekręcić, aby poczuć przeskok – w tym momencie urządzenie się uruchamia, a kolejne kręcenie pokrętłem reguluje już poziom natężenia dźwięku. Pod pokrętłem od regulowania dźwięku jest jeszcze mniejsze, którym możemy regulować poziom dźwięku czatu głosowego. Gniazdo do ładownia akumulatora i dioda informująca o pracy urządzenia znajdują się pod lewą słuchawką.
Opis techniczny mamy już za sobą, warto więc w końcu sprawdzić, jak recenzowany zestaw słuchawkowy Sennheiser GSP 670 sprawdza się w grach. Początek roku nigdy nie rozpieszcza nas sporą liczbą nowych produkcji. Swój wolny czas spędzam teraz w grach wieloosobowych, takich jak Apex Legends, Destiny 2, Call of Duty Modern Warfare, czy World of Warships Legends. Każda z tych gier stara się serwować regularnie graczom nową zawartość, aby tylko powracali na pole bitwy. Moda na sezony, czy karnety bojowe jest w tych tytułach mocno zakorzeniona – każdego dnia można zdobyć nowe kosmetyczne nagrody, aż chce się wracać codziennie, aby rozegrać te kilka meczy.
Sennheiser GSP 670 kapitalnie sprawdzają się w strzelankach wieloosobowych. Wyraźnie słychać kroki przeciwników w Modern Warfare, łatwo zlokalizować skąd padają strzały w Apex Legends, na nowej japońskiej mapie w Battlefield V wyśmienicie słychać krople padającego deszczu i szelest liści. Stonowane są za to wybuchy – nie są potężne i to można śmiało uznać za zaletę, ponieważ nie przytłumiają innych dźwięków. Jednak moim zdaniem recenzowane słuchawki poziom audiofilski najlepiej prezentują w filmach. Miałem przyjemność obejrzeć w nich Jokera na Blu-Ray. Dialogi brzmiały czysto, były odpowiednio stonowane, jednak to, co wywarło na mnie największe wrażenie, to szczegółowość instrumentów w muzyce skomponowanej przez Hildur Guðnadóttir. Jej wiolonczela brzmi po prostu fantastycznie.
Podsumowując, Sennheiser GSP 670 to bardzo dobry headset… uniwersalny. Chociaż niemiecki producent umieścił go w swojej gamingowej serii, to recenzowany zestaw wyśmienicie sprawdzi się także w codziennych zastosowaniach, jak słuchanie muzyki z smartfonu przez Bluetooth, czy oglądanie filmów na Netflix lub Blu-Ray. Niezależnie od przeznaczenia do naszych uszy dociera dźwięk najwyższej jakości, z którego od ponad 80 lat słynie Sennheiser. To także wysoce komfortowa konstrukcja, która mimo wielkiej objętości wygodnie leży na naszej głowie i mieści się w niej całe ucho. To headset dla ludzi nowoczesnych, jego inteligentne oprogramowanie pozwoli monitorować nam stan baterii bez odrywania oczu od rozgrywki. Bateria, chociaż małej pojemności, to starcza na 15 godzin użytkowania oraz ładuje się niesamowicie szybko, już po kilku minutach słuchawki są zdolne pracować przez kolejne dwie godziny.
Tak jak nie ma róży bez kolców, tak też słuchawkom Sennheiser GSP 670 nie udało się uniknąć kilku problemów. W tak wysokiej cenie w pudełku powinniśmy otrzymać sztywny pokrowiec, w którym będziemy mogli bezpiecznie przechowywać lub transportować słuchawki. Pokrowiec byłby także idealnym miejscem do przechowywania malutkiego nadajnika USB, który można bardzo łatwo zgubić – nowy kosztuje 249 zł! Sam nadajnik przez swoje malutkie rozmiary jest także trudny do wyjęcia z PS4 Pro. Na słuchawkach są zamontowane ogromne nauszniki, które wykończono sztuczną skórą. Ucho w nich nie oddycha i przy dłuższej sesji zaczyna się pocić. Świetnym rozwiązaniem na dłuższe sesje gamingowe, czy filmowe są wymienne nauszniki, które wykończono zamszowym materiałem. Ich cena nie jest wysoka; kosztują 85 zł i uważam, że powinny od samego początku być w zestawie, aby jeszcze bardziej podnieść komfort użytkowania. Ostatnią wadą jest brak możliwości odpięcia mikrofonu (który jest ogromny), aby z większą przyjemnością słuchać muzyki, czy oglądać filmy lub nawet po prostu grać w gry, w których nie używamy czatu głosowego.
Dzięki słuchawkom Sennheiser GSP 670 przekonałem się o wysokiej jakości dźwięku, z którego słynie niemiecka firma. Jednak mimo wielu zalet uważam, że są to słuchawki zdecydowanie za drogie jak na kieszeń nawet zamożnego gracza. Zestaw nie jest tak bogato wyposażony, jak mogłaby o tym świadczyć jego cena. Przypuszczam, że Sennheiserowi będzie ciężko walczyć w segmencie premium z takim firmami Astro, Logitech, czy HyperX. Oczywiście nie jest to niemożliwe, ale niemiecki producent musiałby zacząć swój podbój od ścięcia ceny oraz wyposażyć pudełko w więcej akcesoriów.
Sprzęt do testów dostarczyła firma Aplauz, dystrybutor Sennheiser na Polskę.
Zdecydowanie lepszy dźwięk w polskich FEDERAL 40 które są kilka razy tańsze
Tia… Na pewno 🙂