Czas na czwarty powrót do Kamurocho
Przygód Kiryu i spółki ciąg dalszy. Z racji pociętego cyklu wydawniczego, gracze pod koniec października mieli okazję zobaczyć jak prezentuje się odświeżona Yakuza 4. Na wstępie warto powiedzieć, że tytuł ma w sobie o wiele mniej innowacji, niż opisywana niedawno część trzecia, jednak nadal warto dać jej szansę. Czas więc przywdziać najlepszy garnitur, założyć wygodne buty i po raz kolejny udać się na piękną wycieczkę krajoznawczą po Kamurocho.
Tym co może delikatnie zaskoczyć nowych fanów, jest fakt, że nie mamy do czynienia z historią z perspektywy jednej postaci, ba, fabuła nie podąża za dwoma bohaterami tak jak miało miejsce w Yakuzie 0. W czwartej odsłonie flagowej serii Ryu Ga Gotoku Studio w nasze ręce zostaje oddanych aż czterech grywanych protagonistów. I tak wskoczymy oczywiście w buty znanego i lubianego Kiryu Kazumy, jednak poza nim, swój czas antenowy otrzymują również: Akiyama Shun, Saejima Taiga oraz Tanimura Masayoshi.
Kiedy tytuł debiutował w 2010 była to swoista rewolucja w serii, a patrząc po tym, że cała historia nabrała zupełnie nowy wymiar, to eksperyment był nad wyraz udany. Oczywiście tak jak w przypadku trzeciej części, czwarta również może pochwalić się wciągającą historią, która przykuwa do ekranu na długie godziny, nie ważne, czy ogrywasz tytuł pierwszy, drugi czy piąty raz.
Czterech bohaterów oznacza, że każdy z nich posiada osobny system walki. Poza tym, że wszystkie znacząco różnią się od siebie wachlarzem ciosów, oraz akcji specjalnych, to bez trudu można poczuć ciężar każdego z bohaterów. Tym samym otrzymujemy szybkiego Akiyamę, który rozprawia się ze wszystkimi głównie przy pomocy nóg, Saejimę, który stawia na czystą brutalną siłę, Tanimurę, który idealnie balansuje szybkość oraz siłę w przyjemny koktajl, oraz ulubieńca tłumu, czyli Kiryu, posługującego się podobnym zakresem ruchów co w trzeciej części.
Osobiście z całej czwórki najmniej satysfakcji sprawiał mi kurs obrany przez Saejimę, którego ciężka ręka sprawiała nie małe problemy podczas starć z większą liczbą wrogów, gdzie szybsza reakcja byłaby o wiele lepsza niż siła. Oczywiście tak jak zawsze, naszych bohaterów możemy ulepszać przy pomocy specjalnych punktów, a ten system, czy to grając w omawianą produkcję na PlayStation 3, czy wracając do niej na PlayStation 4, nadal jest intuicyjny i bez większych problemów szybko będziemy mogli zmienić naszych protagonistów w mistrzów sztuk walki.
W kwestiach technicznych mamy podobną sytuację, co w przypadku odświeżonej Yakuzy 3 czyli bierzemy grafikę z PlayStation 3, podbijamy do rozdzielczości Full HD przyprawiając to stabilnymi 60 klatkami na sekundę. Z racji tego, możemy zobaczyć, że przerywniki filmowe jak i główni bohaterowie, to klasa sama w sobie, jednak gdy popatrzymy się na tło oraz postaci niezależne, to możemy bez problemu odczuć, że produkcja rzeczywiście ma 9 lat na karku.
Należy jednak pamiętać, że tytuł powiększył teren znanego nam Kamurocho o dodatkowe lokacje znajdujące się na dachach budynków, do których mieliśmy nieograniczony dostęp, a jeśli chcieliśmy skryć się przed palącym słońcem bądź zgiełkiem miasta, mogliśmy zejść do podziemnych systemów kanałów i bez przeszkód dostawać się w różne zakątki miasta.
Niestety dla fanów, którzy znają przygody Kiryu z nowszych odsłon, spotkanie z czwórką może być niczym powrót do przeszłości. Jedynym nowym udogodnieniem są znaczniki zadań pobocznych, a u podstaw natomiast mamy do czynienia z klasycznym konceptem rozgrywki.
Oznacza to, że podczas eksploracji Kamurocho, co rusz będą nas zaczepiać przeciwnicy, przez co jesteśmy skazani na niepomijalne animacje. Do tego każda wizyta w nowym przybytku gastronomicznym bądź klubie niesie za sobą czarne ekrany ładowania. Dodatkowo zapisanie gry jest możliwe tylko w specjalnych miejscach takich jak budki telefoniczne czy kryjówki, więc sympatycy zapisywania gry w każdym momencie, jak ma to miejsce w nowszych grach Ryu Ga Gotoku Studio, mogą mieć z tym pewien problem. Oczywiście jeśli jesteście z serią od dawna, to powrót do starszych odsłon może być idealnym pomnikiem tego, jak marka dynamicznie zmieniła się na przestrzeni lat.
Bez większych problemów można zobaczyć, że Yakuza 4 Remastered tak samo jak poprzednia odświeżona gra cyklu nadal ma w sobie to coś. Oczywiście grafika w pewnych miejscach przypomina o rodowodzie pamiętającym PlayStation 3, a mechanika to klasyczne przygody Kiryu pełną gębą. Jednak moim zdaniem, nieważne czy jesteś fanem cyklu i każdą z tych gier znasz na wylot, czy dopiero poznajesz to bogate uniwersum, warto zaopatrzyć się w odświeżone przygody naszych gangsterów o złotych sercach i zobaczyć, że dobra historia zawsze będzie bronić się sama, bez względu na okoliczności.
Dodaj komentarz