Fani Gwiezdnych Wojen i gier dla samotnego gracza nie byli w ostatnich latach zbytnio rozpieszczani. Electronic Arts, które dzielnie trzyma piecze nad prawami do gier na podstawie marki Star Wars, przez długi czas było głuche na głosy społeczności. Wydane na tej generacji obie części Battlefront, skasowanie Star Wars 1313 i ogólna niechęć EA do wydawania gier single player nie napawały optymizmem. W tym momencie jednak wchodzi Respawn Entertainment, całe na biało i prezentuje nam pierwszą jednoosobową grę w uniwersum Gwiezdnych Wojen od lat. Pytanie tylko czy Moc jest z tym tytułem?
Respawn Entertainment to studio, które oprócz gier multiplayerowych dało nam doskonały tryb single player w Titanfall 2. Opowieść w tej grze to chyba moja ulubiona kampania w grze FPS ostatnich lat. Dlatego studio to dostało ode mnie duży kredyt zaufania przed premierą Upadłego zakonu i cóż, nie zawiedli.
W grze wcielamy się Cala Kestisa, młodego rycerza Jedi. Akcja gry usytuowana jest pomiędzy trzecim i czwartym epizodem Gwiezdnej Sagi. Cal, jeszcze jako młody Padawan był świadkiem rzezi Jedi dokonanej na rozkaz 66. Teraz ukrywa siebie i swoją moc na planecia Bracca pracując przy rozbieraniu starych maszyn i statków. Jego przeszłość jednak nie pozwala o sobie zapomnieć i kiedy Inkwizytorzy Imperium po niego wyruszyli musi on powrócić na ścieżkę Mocy i przypomnieć sobie trening Jedi.
Historia to zdecydowanie jeden z lepszych aspektów tej produkcji. Mamy tutaj oczywiście klasyczną dla tej marki walkę uciśnionego dobra ze złym Imperium. Ale dzięki ciekawym postaciom, które da się lubić całość ogląda się bardzo dobrze. Przestrzeń między epizodem III i IV jest na tyle szeroka, że twórcy spokojnie mogli sobie umieścić tutaj własną wizję opowieści bez zbytniego przejmowania się o kanon. Oczywiście w trakcie naszych przygód spotkamy kilka znajomych twarzy, ale są to występy raczej epizodyczne. Niemniej jednak opowieść to coś co fani Star Wars powinni kupić od razu i powinno się im spodobać.
Przez lata wyczekując na nową grę w świecie Gwiezdnych Wojen tak naprawdę liczyłem na The Force Unleashed 3. Jestem wielkim fanem tamtej serii i szczerze – gdybym dostał po prostu trzecią odsłonę to byłym całkowicie oczarowany. Okazało się jednak, że dostaliśmy coś więcej. Okazuje się bowiem, że Upadły zakon to nie jest zwykły slasher z mieczami świetlnymi. Gra podążą za najnowszymi trendami i czerpie garściami z innych produkcji. Gydybym miał wymienić jedną grę, do której zakon jest najbardziej podobny to wymieniłbym… ostatnie Tomb Raidery. Tak, Cal, podobnie jak Lara, przemierzać będzie dość otwarte światy, w których czekają na niego różne ścieżki. Nie wszystko dostępne będzie od razu bowiem do wielu miejsc nie dojdziemy bez odpowiednich umiejętności czy wyposażenia.
Eksploracja terenu to jeden z największych aspektów tego tytułu. Czekają na nas światy pełne sekretów do odkrycia i znajdziek do odnalezienia. Dzięki temu, że akcja dzieje się w kosmosie i odwiedzamy tutaj wiele różnych planet to twórcy mogli pozwolić sobie na sporą różnorodność w doborze tego co będziemy zwiedzać. Od zalesionego Kashyyyk przez pustynną Dathomirę odwiedzimy tutaj w sumie 6 planet, każda zupełnie inna i każda wypełniona zagadkami i sekretami.
Tak samo jak znakiem rozpoznawczym Jedi są miecze świetlne tak walka nimi będzie jedną z głównych rzeczy jakie robimy w grze o przygodach rycerzy. Nie inaczej jest z Upadłym zakonem. Walka jest tutaj ważnym elementem i mechanicznie przypomina gry z serii Dark Souls. Miecz świetlny ma tutaj swoją wagę i nie przecina przeciwników od razu. Trzeba ich ataki kontrować, robić uniki i wykorzystywać otoczenie dla naszej przewagi. Podczas walki możemy korzystać z mocy, ale nie możemy tego robić w nieskończoność. Po odblokowaniu nowych umiejętności przeciwników będziemy mogli odpychać, przybliżać czy spowalniać.
Strzały z blasterów możemy odbijać w kierunku strzelających, a walki z bardziej elitarnymi przeciwnikami mogą być bardziej wymagające. System walki jest dość trudny w opanowaniu do perfekcji, ale dający niemałą satysfakcję przy każdej udanej potyczce i zagraniu.
Gra posiada system, w którym jeśli zginiemy to odradzamy się w ostatnim punkcie medytacji jednocześnie tracąc całe zdobyte doświadczenie. Do przeciwnika który nas zabił możemy powrócić i odzyskać utracony experience. Zapisać rozgrywkę, jak i wykupić nowe umiejętności możemy we wspomnianych punktach medytacji. Możemy też w nich się uleczyć, ale to spowoduje odrodzenie wszystkich przeciwników na poziomie.
Dużym wsparciem w naszej podróży jest robot BD-1. Towarzyszy on nam przez całą podróż. Z jego pomocą otworzymy zamknięte drzwi, zeskanujemy otoczenie i przeciwników czy później nawet nauczymy się hackować droidy Imperium. BD-1 może także nas uleczyć w czasie potyczki. Jak to zwykle w tym uniwersum bywa droid ten jest uroczy i szybko skradnie serce wielu osobom.
Duży nacisk położono na kosmetykę naszej postaci i jej wyposażenia. Możemy zdobyć nowe stroje dla Cala, robota czy naszego statku. Dodatkowo możemy także edytować nasz miecz świetlny. Niestety wszystko to ma jedynie aspekt wizualny. Zmiana koloru ostrza nie sprawi, że będzie ono miało inne statystyki.
Graficznie tytuł prezentuje się bardzo dobrze. Postaci i ich mimika wyglądają doskonale. Animacje walki i naszego bohatera to też najwyższy poziom. Podobnie z dźwiękiem. Od czasu do czasu usłyszymy w tle znajome melodie. Gra dostępna jest w polskiej wersji językowej i do samego dubbingu nie mogę się przyczepić. Problem jedyne polega na tym, że nie możemy go zmienić. Język gry przypisany jest do języka konsoli, więc aby cieszyć się angielską wersją trzeba zmienić ustawienia konsoli. To smutne, że w 2019 roku wciąż twórcy się decydują na takie ograniczenia.
Okazjonalnie napotkamy kilka błędów, głównie takich związanych z przenikaniem naszego bohatera przez otoczenie. Okazjonalnie też dziwnie zachowywała się fizyka, która w losowych momentach postanowiła wystrzelić moją postać w powietrze na kilka metrów. Nie są to rzeczy duże, ani wpływające w znaczących sposób na zabawę, niemniej jednak trzeba to odnotować.
Przy Star Wars Jedi bawiłem się wyśmienicie. To świetna zabawa w świecie Gwiezdnych Wojen. Fani uniwersum będą zachwyceni, bo to najlepsze co spotkało ten świat od dawna (oczywiście nie żeby konkurencja na tym polu była wybitna). To świetna gra i chciałbym żeby odniosła sukces. Żeby tabelki w Excelu dały włodarzom EA do myślenia i zmiany poglądów na przyszłość gier single player. Tego sobie i wam życzę.
Dziękujemy EA Polska za dostarczenie gry do recenzji.
Rozgrywka:
Dodaj komentarz