Przez ostatnie kilka dni miałem okazję zagrać w zamkniętą betę online Mortal Kombat 11. Zapraszam do zapoznania się z moimi wrażeniami.
Nie ukrywam, że jestem fanem serii Mortal Kombat. Od lat toczenie walk jako Sub-Zero, czy Raiden sprawia mi ogromną przyjemność. Nie powinno być więc niczego dziwnego w tym, że w moim kalendarzu szczególne miejsce ma 23 kwietnia – wtedy to na konsolach PlayStation 4 i Xbox One ukaże się Mortal Kombat 11. Możecie domyślać się, jak ucieszyłem się, gdy dostałem kod na zamkniętą betę sieciową najnowszej bijatyki od studia NetherRealm. Pobrałem grę, uruchomiłem ją (tylko na chwilę, żeby sprawdzić jak działa)… I tak znikło mi kilka godzin z życiorysu, wpadło kilkanaście poziomów rozwoju i padła niezliczona liczba przeciwników. Nie ma co, rozgrywka wciąga.
Spora w tym zasługa zmian w mechanice starć – są one drobne, subtelne, ale jednocześnie istotnie wpływają na nasze podejście do starć. Zacznijmy od paska wzmocnień ataków. Jeśli graliście w poprzednią odsłonę, Mortal Kombat X, z pewnością go kojarzycie. Jednak dla osób, którym jest on obcy wyjaśnię krótko, o co chodzi. Otóż niektóre ataki kombinacyjne możemy dodatkowo wzmocnić, wydłużając serię ciosów, a tym samym zwiększając zadawane obrażenia. Przykładowo Scorpion może przyciągnąć do siebie przeciwnika swoim kunai, a następnie zaatakować barkiem. Warto wspomnieć, że połączenia ciosów wyglądają bardzo efektownie i naturalnie, biorąc oczywiście pod uwagę realia, z jakimi mamy do czynienia w serii.
W Mortal Kombat X musieliśmy budować pasek wzmocnień, zadając jak najwięcej ciosów i jednocześnie przyjmując jak najmniej. W „jedenastce” dzieje się to zupełnie inaczej. Pasek sam napełnia się z biegiem czasu. Oznacza to, że o wiele częściej możemy stosować silniejsze ataki kombinacyjne, co bardzo korzystnie wpływa na dynamikę walk.
W becie można walczyć w dwóch trybach – sieciowym i Klasycznych Wieżach. W Online mamy dostępny tylko jeden rodzaj pojedynków – „walki przeciwko innym graczom o niską stawkę”. Przechodząc do tego trybu, gra sama wyszuka nam oponentów, na ogół pasujących do naszych umiejętności. Każdy wylosowany oponent przedstawiany jest z zestawieniem liczby wygranych walk i przegranych oraz procentowym stosunkiem zwycięstw do porażek. Możemy akceptować proponowanego przeciwnika lub odrzucić go i pozwolić systemowi dobrać innego oponenta. Z przyjemnością zauważyłem, że studio NetherRealm musiało zadbać o odpowiednią infrastrukturę sieciową w czasie trwania bety. Przez pierwszy dzień problemy z połączeniem i rozłączenia graczy były notoryczne, natomiast im bliżej końca okresu trwania bety, tym mniej problemów występowało w potyczkach online.
Wspomniałem wcześniej również o Klasycznych Wieżach. W becie dostępna była jedynie jedna z wież – standardowa (5-szczeblowa) drabinka, co nie powinno dziwić, bo tyle właśnie postaci jest grywalnych w udostępnionym fragmencie kodu. Możemy walczyć jako Scorpion, Baraka, Skarlet, Kabal i Jade,. Zdziwił mnie trochę brak obecności Sub-Zero albo Raidena, ale rozumiem, że twórcy nie chcą odsłaniać wszystkich kart przed premierą gry. Jednocześnie postaci te i ich obecność w becie wydaje się odpowiednio przemyślana. Każdym z bohaterów steruje się nieco inaczej i każdy z nich preferuje inny styl walki. Jade wykorzystuje głównie swój długi kij do wyprowadzania ataków na odległość, natomiast Baraka stawia na bardziej bezpośredni kontakt. Kabal z kolei łączy tempo Jade z bliskością wspomnianego przywódcy. Jest też Skarlet, której ataki sprawiają, że krew szybciej krąży w żyłach. Dosłownie. Nie mogę zapomnieć o moim ulubieńcu – Scorpionie. To w moim odczuciu najbardziej uniwersalny z wojowników – dysponuje potężnymi kopniakami, na odległość może wypuścić kunai, a jakby tego było mało jest w stanie teleportować się tuż za plecami przeciwnika.
Beta Mortal Kombat 11 blokowała oczywiście dostęp do niektórych opcji, ale pozwoliła zobaczyć co będzie aktywne w pełnej wersji. Częsciowy dostęp był przyznamy do personalizowania wojowników. W tym menu możemy zmienić wyposażenie bohaterów, ale również ich stroje i kolorystykę. W becie występowało tylko kilka wariantów wyposażenia, ale od razu było widać, że posiadają one gniazda na ulepszenia i są określone rzadkością występowania. Jak wpłynie to na rozgrywkę w finalnej wersji? Tego nie wiadomo, ale z pewnością sprawdzę to, kiedy przyjdzie mi zagrać w pełną wersję. Możliwość personalizowania idzie jeszcze dalej. Możemy dla każdej postaci wybrać animacje wejścia i wyjścia, fatality i brutality. Ale to nie wszystko. Tym razem nasi bohaterowie są określani także przez parametry. Mamy do dyspozycji 60 punktów, które możemy przeznaczyć na różnego rodzaju statystyki – od chwytania po ataki kombinacyjne, na ucieczce kończąc. Dzięki temu możemy dostosować styl gry do naszych preferencji. Na razie pozostaje zagadką to, czy wspomniana liczba puktów rozwoju jest ostateczna, czy może będziemy mogli ją zwiększać, osiągając kolejne poziomy rozwoju. Dostajemy za nie kilka jednostek różnego rodzaju walut (i prawdopodobnie, choć to tylko mój domysł, elementy wyposażenia). Jedynym, co raczej wiadomo gdzie wydamy jest zdobywane za wygrywane walki złoto. Przeglądając menu, możemy znaleźć zablokowaną Kryptę, która w Mortal Kombat X pozwalała kupować miedzy innymi nowe wykończenia.
Mortal Kombat 11 zaoferuje również możliwość rozegrania sparingu (nie mogę się doczekać lokalnych starć z żoną), przeszkolenie się w samouczku i przejście Treningu Fatality. Jednocześnie muszę stwierdzić, że odniosłem wrażenie, że wykonywanie wykończeń w nowej odsłonie jest najłatwiejsze.
Pod koniec mojego czasu z betą Mortal Kombat 11 zauważyłem, że zamknięta wersja testowa wydaje się być niemal kompletna. Gra jest już spolszczona (a przynajmniej dostarczony wycinek kodu) i działa płynnie, jednocześnie zachwycając grafiką. Jeśli pełna wersja będzie jedynie betą z odblokowanymi trybami rozgrywki i wypadającym wyposażeniem, tytuł może okazać się jedną z najlepszych bijatyk. Pozostaje czekać na premierę – z tego, co miałem okazję sprawdzić, zdecydowanie warto zainteresować się „jedenastką”.
Mortal Kombat 11 ukaże się na konsolach PlayStation 4 i Xbox One (23 kwietnia) oraz Nintendo Switch (10 maja).
Dziękujemy firmie Cenega za dostarczenie kodu na betę.
Dodaj komentarz