Zapraszam na wspaniałą podróż dookoła świata, czyli recenzji kolejnej gry wykorzystującej PlayLink – Wordhunters.
Wordhunters na PlayStation 4 to nowa gra imprezowa, w której nawet sześciu graczy może zmierzyć się w piętnastu minigrach. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza zbierze odpowiednie litery i ułoży słowo otrzymane na samym początku zabawy. Brzmi może niezbyt porywająco, ale gra się całkiem okej. Zapraszam do dalszej części recenzji, w której opiszę i ocenię najważniejsze elementy.
Rozgrywka
Produkcja od thumbfood Ltd. wykorzystuje technologię PlayLink, co oznacza, że do gry wieloosobowej wystarczą nasze smartfony. Podobnie jak w innych produkcjach, by przystąpić do zabawy musimy pobrać aplikację z AppStore lub Sklepu Play. Przebiega to bezproblemowo i już po chwili możemy uzupełnić swój paszport, który pozwoli zwiedzać świat. Robimy zdjęcie, wpisujemy imię i możemy zacząć emocjonującą rozgrywkę!
Na początku przygody gra przypisuje nam hasło, które musimy ułożyć za pomocą zdobytych podczas rund literek. Słowo składa się z tylko czterech literek, ale spokojnie, nie jest aż tak łatwo. Wszystko dlatego, że to od nazwy miasta, w którym będziemy zależy jakie litery zdobędziemy za wygraną. Przykładowo, gdy jesteśmy w Londynie naszą wygraną będzie: „L”, „O”, „N”, „D”, „O”, „N”. Moim pierwszym słowem było „EARS”, więc wygrana byłaby bezużyteczna. Ale gdybym wygrała w Berlinie, pasowało by mi „E” i „R”. Sprawę komplikuje również fakt, że nie możemy wybrać dowolnego miasta. Gra losuje nam dwa, a my głosujemy na te, które nam odpowiada. Co jednak w ogóle musimy zrobić, by wygrać rundę i zdobyć choć jedną literę? Tego dowiecie się z dalszej części recenzji.
Minigry
Twórcy Wordhunters przygotowali piętnaście słownych minigier, w których nie tylko sprawdzimy swój refleks, ale także znajomość języków obcych. W grze niedostępny jest bowiem nasz język ojczysty i musimy wybrać między brytyjskim, amerykańskim angielskim, francuskim, włoskim, niemieckim, hiszpańskim kastylijskim, hiszpańsko-hiszpańskim. Mój wybór padł na angielski brytyjski.
Piętnaście minigier to całkiem sporo, ale co z tego, jeśli większość z nich jest oklepana? Twórcy przygotowali takie konkurencje jak typowe i każdemu znane wykreślanki, układanie słów z podanych literek (Scrabble) oraz określanie czy dane słowo jest napisane poprawnie czy też nie. Napewno nie jest to imprezowy zestaw minigier, ponieważ przyznam szczerze, że ciężko było mi znaleźć osobę, która chciała by pograć. I nie chodzi o to, że gra nie jest dostępna w języku polskim. Poziom trudności jest niski i raczej każdy kto miał styczność z angielskim sobie poradzi. Problem tkwi w tym, że Scrabble czy Wykreślanki nie są porywające, a podróże dookoła świata w tle nie sprawiają, że gra jest bardziej emocjonująca. Kolejnym minusem jest fakt, że udzielone przez nas odpowiedzi od razu wyświetlają się na ekranie. Przecież to jest kompletnie bez sensu i psuje zabawę. Musiałam czekać z udzieleniem odpowiedzi do końca czasu, żeby nikt ode mnie nie ściągnął.
Oprawa audiowizualna
Moskwa, Londyn, Warszawa, Florencja, w Wordhunters zwiedziłam prawie cały świat! Podczas mojej podróży mogłam zobaczyć znane budowle czy ulice, które w grze prezentują się cudownie. Całość oczywiście jest zminiaturyzowana, ale zrobiono to w bardzo fajny sposób, dzięki któremu od razu wiemy, gdzie wylądowaliśmy. Big Ben, Dawid Michała Anioła czy Cerkiew Wasyla Błogosławionego w takiej bajkowej formie wyglądają niezwykle uroczo. Nie mam też nic do zarzucenia oprawie audio. W tle grała wesoła muzyka, która w żadnym stopniu nam nie przeszkadzała i całkiem dobrze zgrywała się z tym co dzieje się na ekranie. Na plus zasługuje również dubbing prowadzącej.
Podsumowanie
Wordhunters nie jest typową grą imprezową, która rozśmieszy nas do łez i zapewni mnóstwo emocji. Raczej określiłabym ją jako cyfrowy zestaw platformówek na nudne, niedzielne popołudnia. Fani gier słownych powinni być zadowoleni, zwłaszcza jeśli dodatkowo chcą nauczyć się słownictwa w nowym języku. Osobiście nie bawiłam się za dobrze i pierwszy raz recenzując grę wykorzystującą PlayLink nie miałam za bardzo ochoty na powtórkę rozgrywki.
Dziękujemy thumbfood Ltd. za dostarczenie gry do recenzji.
Szkoda, że nie jest po polsku. Brałbym od razu.