Premiera Call of Duty Black Ops 4 zbliża się wielkimi krokami, a to oznacza kolejnego pretendenta do tronu gatunku Battle Royale. Czy Blackout ma szansę w rywalizacji z resztą?
Przyznam szczerze, ostatnie Call of Duty, w które grałem to Modern Warfare. Ta godzina spędzona w kampanii Advanced Warfare raczej się nie liczy. Do tego nigdy nie grałem w multiplayer. Moje godziny online od zawsze nabijałem w Battlefield i od niedawna w Playerunknown’s Battlegrounds.
Tryb Battle Royale tak mocno zawładnął moim życiem, że śledzę newsy i szukam czegoś co zastąpi niedoskonałego PUBG’a. Gry, która dostarczy mi tyle samo adrenaliny.
Blackout
Swoje wrażenia opisał już Konrad. Ja, tylko w telegraficznym skrócie wytłumaczę czym jest Blackout. Jak już wiemy, to podejście Treyarch do tematu Battle Royale. Jest to jeden z trybów gry, w który zagramy w Call of Duty: Black Ops 4. W przeciwieństwie do PUBG tutaj na starcie maksymalnie jest 88, a nie 100 osób. Mapa aktualnie jest jedna i składa się z posklejanych lokacji znanych z poprzednich części gry. Przestrzeń pomiędzy nimi wypełniona jest pojedynczymi domkami, lasami lub skalistą pustynią.
Gdzie Blackout wygrywa
PUBG jest grą daleką od ideału. Błędy w niej występujące są wręcz legendarne. Nie mówię tu tylko o wersji konsolowej – tyczy się to też PC. Wracając do Xboksa. Największym problemem jest performance gry. Często tekstury na budynkach nie zdążą się załadować, tworząc efekt Playdoh. Tak, domy wyglądają jak z plasteliny. Zdarza się to przy celowaniu z dużej lunety, co wręcz wyklucza snajpienie na ekstremalnych odległościach. Drugi moment gdy to się często przytrafia jest pędzenie pojazdem przez miasto. Kończy się to spektakularną eksplozją na obiekcie, który nie zdążył się wyrenderować. Same tekstury to inny problem. Dosłownie oczy od nich bolą. Podwójnie, gdy przesiada się z takich tytułów jak Battlefield V, czy nawet BF4.
PUBG 1.0 na Xbox One
Te dwa punkty, sprawiają, że Blackout, przynajmniej teoretycznie, wygrywa. Grafika jak widać po samych screenach jest dużo ładniejsza, a mapa ciekawsza niż jakakolwiek w PUBG. Do tego działa bezbłędnie. Nie zdarzyły mi się żadne problemy z płynnością gry, czy ładowaniem tekstur. Ukłony w stronę developerów, którzy przeskalowali grę z małej liczby graczy na małych mapach do takich proporcji jakie widzimy w Blackout.
A gdzie przegrywa
Niestety nie jest aż tak różowo, jak by się mogło wydawać. Blackout w porównaniu do PUBG jest banalnie prosty. Pierwsze, co mnie uderzyło to bronie. Odrzut na nich jest minimalny. Nie ważne czy to SMG, karabin czy snajperka. To, co w danej klasie broni podniesiemy z ziemi, też nie ma znaczenia. Różnice między konkretnymi modelami są tak niewielkie, że jako niesezonowy gracz ich nie poczułem. Tak samo jak w PUBG, Blackout pozwala na zmianę akcesoriów na każdej broni. Ponownie, nie ma to znaczenia co tam wsadzę.
Wielka szkoda, że tak jest. Pół frajdy jest właśnie w broniach. W gonieniu za swoimi ulubionymi. W nauczeniu się tego, która broń jak się zachowuje. Który gadżet warto wybrać, a który lepiej nie. Jest jeszcze jedna drobna różnica. W PUBG gdy podnoszę broń jest ona nieprzeładowana, a amunicja leży obok. W Blackout jest ona zawsze przeładowana plus obok leży jakaś amunicja. Dlaczego ta drobna różnica ma znaczenie?
Prosta sytuacja z początku gry – zaraz po wylądowaniu. Wchodzicie jednymi drzwiami do budynku, z jego drugiej strony wchodzi przeciwnik. Oboje nie macie broni. Łapiecie pierwsze co widzicie, potem amunicje, przeładowujecie i strzelacie do siebie. W 99% przypadków wygrywa ten kto zrobi to pierwszy. Istnieje jeszcze druga opcja, podbiegacie do niego i kradniecie mu amunicje. Teraz owszem, ma broń, ale jest bezużyteczna. Możecie go zacząć okładać pięściami. W tym czasie wasz przeciwnik musi schować broń i dopiero teraz może zacząć w was bić. Pik adrenaliny w czasie takiej akcji jest tym co sprawia, że mimo tych wszystkich problemów, jakie PUBG ma, do tej gry się wraca.
W tym miejscu przechodzimy do drugiego punktu gdzie Blackout przegrywa, w moich oczach, z PUBG. Taktyka. Przed chwilą przytoczyłem dwa przykłady tego jak taktycznie można rozegrać przykładową potyczkę. Takich sytuacji w trakcie meczu są dziesiątki, a nawet setki. Każda podjęta decyzja ma znaczenia. To jakie bronie wybierzemy i jak je skonfigurujemy może zdecydować o naszym zwycięstwie, bądź nie. W Blackout jedyna taktyczna decyzja jaką musiałem podejmować, to czy zostaję tutaj gdzie aktualnie jestem czy przemieszczam się. Każda gra dla mnie była uspokajająca. Coś czego nie spotykam w PUBG, który wymaga ode mnie najwyższego poziomu gotowości.
Prywatnie, to PUBG jest dalej królem Battle Royale, ale Blackout jest tuż za nim. Rozgrywkowo bliżej mu do Fortnite, niż do PUBG, ale nie przeszkadza mi to w niczym. Co więcej po raz pierwszy chyba zdecyduję się na preorder tytułu z serii Call of Duty. Jest inny niż PUBG, a przy tym nie tak cukierkowy i głupkowaty jak Fortnite. Naprawdę chce się w to grać!
Dziękujemy wydawnictwu Activision za udostępnienie dostępu do bety Blackouta na Xbox One.
Dodaj komentarz