Zaczynamy od Gdańska, następnie opowiemy wam, jak było w Łodzi na lipcowym Pog(R)adajmy.
Gdańsk, Bartosz Kałkus:
Bardzo cieszę się, że mogłem w tym miesiącu uczestniczyć w Pog(R)adajmy. Miesiąc temu nie mogłem dotrzeć na gdańskie spotkanie ze względu na pracę. W lipcu jednak udało mi się przybyć na miejsce. Niestety pogoda nie dopisała i choć o godzinie 19, kiedy rozpoczęło się spotkanie już nie padało, to niestety wcześniejsze opady uniemożliwiły nam spędzenie czasu na dworze, co ostatnio bardzo mi się podobało. Ale wewnątrz pubu „Rock Out” też jest fajnie, zresztą sceneria nie jest aż tak ważna, gdy dyskusja jest ciekawa.
W tym miesiącu tematem były „Magiczne Krainy z gier”. Każdy mógł więc opowiedzieć o swojej ulubionej lokacji z gier. Temat był dość nostalgiczny, bo często padały tytuły gier, w które graliśmy jako dzieci. W rozmowie nie mogło zabraknąć pytania o realistyczne miejscówki, z których słynie na przykład seria Assassin’s Creed. Porozmawialiśmy też o grach z otwartym światem, o tym czemu jest ich tak wiele w ostatnich latach i jakie elementy wpływają na odbiór świata.
Temat był ciekawy i przypadł do gustu uczestnikom. Dyskusja była udana i pełna interesujących przemyśleń i przykładów. Kolejne Pog(R)adajmy jak zwykle udane, szkoda, że na kolejną odsłonę trzeba czekać aż dwa miesiące. W sierpniu bowiem mamy przerwę wakacyjną. Do zobaczenia następnym razem!
Łódź, Mateusz Papis:
Po trzymiesięcznej nieobecności, spowodowanej wieloma czynnikami niezależnymi ode mnie, wróciłem na Pog(R)adajmy. Po pokonaniu bossa o wdzięcznej nazwie „łódzkie korki” znalazłem się w „Insert Coinie” gdzie jak zawsze miała odbyć się cała impreza. Samo spotkanie rozpoczęło się trochę po godzinie 19, ale pomimo tego można już było nieoficjalnie pogadać o różnych kwestiach związanych z grami bądź branżą. Tutaj należy wtrącić, że chodzi oczywiście o tak niszowe i wysublimowane tematy jak śmianie się z Bethesdy, że ich gry to jeden wielki festiwalów bugów. Żarty jednak na bok, ponieważ po części nieoficjalnej przyszła pora na to co tygryski lubią najbardziej, czyli samo spotkanie oraz związany z nim temat główny.
W lipcu otrzymaliśmy bardzo konkretny motyw przewodni, a brzmiał on: „Magiczne Krainy: O niezapomnianych lokacjach w grach”. Wszystko brzmiało prosto, ale jak mawia klasyk „ile ludzi tyle opinii” i tak rozpoczęliśmy żywą dyskusje, w której nie zabrakło takich tytułów jak Fallout (cała seria od pierwszej do czwartej części) czy naszego rodzimego dobra narodowego, czyli Wiedźmina (od pierwszej do trzeciej części). Oczywiście skoro mieliśmy mówić o „magicznych krainach” to i tak 3/4 dyskusji spędziliśmy w objęciach gier spod znaku horroru.
Tutaj też pojawiło się kilka klasycznych miejsc jak Racoon City z Resident Evil 2 (komisariat policji pozdrawia) aż po mgliste Silent Hill. W tym momencie padło również stwierdzenie, że japońscy twórcy mają pewien dryg to tworzenia ciekawych lokacji (nie ubliżając przy tym zachodnim twórcom). Oczywiście jak to bywa w różnego rodzaju dyskusjach od czasu do czasu zdarzało nam się schodzić na inne tematy, ale zawsze znajdowaliśmy drogę powrotną do pierwotnych rozważań (chociaż czasami było to ciężkie zadanie).
Wiadomo, czym byłoby łódzkie Pog(R)adajmy bez małego konkursu na koniec. Zasady były bajecznie proste, oto otrzymywaliśmy screen z danego tytułu i mieliśmy podać dokładną nazwę. Żeby nie było jednak tak prosto każdy z nas miał jeszcze dodatkowe pytanie, które orbitowało wokół danej produkcji. I tutaj przez cały czas trwania konkursu towarzyszyła nam „sinusoida trudności”, która jak to czasami bywa miała problemy z niektórymi pytaniami i ich kwalifikacją.
Jak zawsze mogę pochwalić całe spotkanie za świetną atmosferę, merytoryczne dyskusje oraz ogólnie miło spędzony środowy wieczór. Osobiście polecam każdemu, kto mieszka w Łodzi na śledzenie terminów następnych edycji i przybywanie na nie, bo warto.
Kolejne spotkanie odbędzie się we wrześniu, zapraszamy do poniżej wymienionych miast:
Lubię to 😀