Nostalgia według definicji to tęsknota za czymś przeszłym, co utrwaliło się w naszej pamięci. Dla twórców treści wszelakich, jest to jednak idealny pretekst do korzystania z popkulturowych tropów i karmienie naszej chęci powrotu do przeszłości. W ostatnim czasie możemy dostrzec kult magicznych lat 80 w takich produkcjach jak „Kung Fury”, „Stranger Things” czy „Far Cry 3 Blood Dragon”. Czy w tym wyścigu jest miejsce dla jeszcze jednego zawodnika w postaci Stevena Spielberga? Odpowiedź na to znajdziecie w kolejnych akapitach recenzji.
„Ready Player One” jest to film nakręcony przez znanego i kochanego przez wielu Stevena Spielberga. Podobnie jak w przypadku ostatnich przygód panny Croft, światowa premiera odbyła się 11 marca, a Polacy znów czekali na film miesiąc dłużej. Produkcja jest adaptacją książki o tym samym tytule autorstwa Ernesta Cline. Oczywiście mówimy tu o adaptacji w lekkim i przystępnym stylu. Historia prezentuje się następująco- mamy rok 2045, na świecie brakuje wielu potrzebnych zasobów, a większość ludzi nie opuszcza swoich domów. Jest to spowodowane programem OASIS, w którym to za pomocą gogli oraz specjalnych urządzeń do wirtualnej rzeczywistości, każdy może żyć swoim idealnym i nierealnym życiem.
Po śmierci twórcy OASIS, Jamesa Hallidaya, świat obiegła informacja, że w grze są ukryte trzy klucze które są potrzebne do zdobycia Easter Egga. Spełnienie tych warunków da zwycięzcy kontrolę nad całym OASIS. W tej oto rzeczywistości poznajemy głównego bohatera, którym jest Wade Watts. Większość czasu spędza on w świecie wirtualnym ponieważ uważa, że jest to lepszy miejsce od świata realnego. Oczywiście bierze on udział w wyścigu po „wielkanocne jajo”, gdzie przebędzie on klasyczną drogę od zera do bohatera. Cała fabuła Player One, jest jedną wielką kliszą patentów z których znany jest Spielberg, ale poprzez miłość jaką reżyser włożył w ten film można to wybaczyć ponieważ wszystkie te schematy dają nam kino nowej przygody w stanie czystym.
Aktorzy również pomagają tutaj w odbieraniu całego widowiska, ponieważ czują oni swoje rolę i widz nie ma odczucia, że ktoś gra w tym filmie dla musu. Na specjalne wyróżnienie zasługuje Ben Mendelsohn w roli Nolana Sorrento tworząc klasyczny przykład szalonego szefa korporacji, który chce całą władzę tylko dla siebie. W tym miejscu należy jednak powiedzieć o rzeczy która sprzedaje ten film, a mianowicie o nostalgii. Spielberg stworzył idealny przykład filmu od nerda dla nerdów. Zatrzęsienie znanych postaci, odwołań do klasyki komiksu, kina czy gier sprawia, że każdy kto czuje trochę miłości do popkultury będzie się bawił na filmie jak dziecko. Od strony czysto technicznej film jest zgrabnie nakręcony co w parze z dobrymi efektami specjalnymi oraz świetną muzyką daje mieszankę wybuchową.
Niestety film nie jest idealny. Na pierwszy ogień trzeba powiedzieć, że nie jest to adaptacja wierna. Objawia się to głównie w spłyceniu głębi w relacjach pomiędzy „Wielką Piątką” oraz kilku cięciach fabularnych. Zmiany względem książki są również widoczne w odniesieniach, ponieważ film łączy ze sobą dużo elementów z lat 80tych, ale dodaje również nowsze nawiązania np. do Overwatch lub serii Halo, gdzie pierwowzór operował tylko w estetyce lat 80. Największym grzechem są jednak sekwencje, w których opuszczamy OASIS i trafiamy do realnego świata. Przez większość filmu te momenty są największa bolączką, ponieważ nie wnoszą one zbyt dużo do fabuły w wirtualnym świecie (poza ostatnim aktem) i są po prostu przeciągnięte. Dla niektórych wadą może być również morał, jaki płynie z tej historii jednak moim zdaniem broni się on w ramach konwencji, w której operuje i nie jest on aż tak płytki jak niektórzy o nim mówią.
Podsumowując, jeśli kochasz popkulturę, lata 80te oraz kino nowej przygody w wykonaniu Spielberga, to nie zastanawiaj się tylko ruszaj do kina. Ready Player One dostarcza bowiem nieporównywalną radość z oglądania gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Od nawiązań do klasyków popkultury poprzez zabawę konwencjami, aż po historię, która pomimo paru momentów ma optymistyczny wydźwięk. Jeśli jednak nie lubisz kina czysto rozrywkowego lub nie chcesz bawić się w poszukiwacza nawiązań to zalecam wybranie innego seansu.

Dodaj komentarz