Gdyby zapytać kogoś, kto jest najsłynniejszą panią archeolog każdy bez zawahania poda jedno imię, Lara Croft. Jak każda legenda miała ona swoje wzloty i upadki , ale jedna rzecz pozostaje niezmienna, jest to najważniejsza kobieca bohaterka która trwale odcisnęła swoje piętno na popkulturze.
Oczywiście popularność gier pobudzała wyobraźnie twórców z Hollywood, którzy chcieli przenieść przygody panny Croft na ekran. Pierwsza próba odbyła się w 2001 kiedy to widzowie otrzymali film pt. „Lara Croft: Tomb Raider” z Angeliną Jolie. Produkcja to zarobiła na siebie wystarczająco by powstała kontynuacja w 2003 roku, jednak ona nie odniosła podobnego sukcesu i na kolejną próbę adaptacji serii musieliśmy czekać aż 15 lat. Czy czas ten wystarczył by stworzyć lepszą wersję od poprzednich? Odpowiedź znajdziecie w kolejnych linijkach recenzji.
Tomb Raider wszedł na ekrany kin 2 marca 2018 roku na świecie, natomiast polscy widzowie musieli czekać do 6 kwietnia w celu zapoznania się z filmem Roara Uthauga. Fabuła skupia się na wyprawie Lary na tajemnicza wyspę w celu odnalezienia swojego ojca oraz rozwiązania sprawy cesarzowej Himiko, której grobowiec kryje moc mogącą doprowadzić do upadku całego świata. Historia łączy ze sobą tropy ukazane w Tomb Raiderze z 2013 roku oraz z Rise of the Tomb Raider, więc każdy kto grał w obie produkcje będzie czuł się jak w domu. Dla fanów Lary w wykonaniu Angeliny Jolie, może być szokiem, że na początku bohaterka zamiast podróżować po świecie, rozwozi paczki rowerem, a jej fortuna nie należy jeszcze prawnie do niej. Zmiany te są podyktowane oczywiście źródłem z którego czerpie film, ponieważ tak jak w grze widz ma poznać jak pani archeolog stawiała pierwsze kroki w swoim fachu. Oczywiście historia historią, ale tym co powinno zachęcić ludzi do zapoznania się z opisywaną adaptacją jest to jak dobrze wypadła Alicia Vikander jako Lara. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to występ o wiele bardziej wyrazisty niż w adaptacji z 2001. Widz czuję, że Lara jest postacią z krwi i kości oraz kibicuje jej by podążyła za swoim powołaniem i stała się najsłynniejszą panią archeolog w historii popkultury. Oczywiście bohaterka musi stawić czoło swojemu przeznaczeniu, ale również głównemu antagoniście, którym jest Mathias Vogel grany przez Waltona Gogginsa. Sama postać to typowy archetyp złego gościa, który pracuje na zlecenie tajnej organizacji mającej w planach przejąć władzę nad światem. Pomimo tego Goggins czuje swoją postać i tworzy wokół siebie atmosferę zagrożenia za każdym razem kiedy pojawia się na ekranie. Pozostali aktorzy drugoplanowi również dają radę, jednak nie przebijają się ponad poziom zaprezentowany przez wyżej wymienioną dwójkę.
Niestety jak to z ekranizacjami gier wideo bywa nie obyło się bez wad i zgrzytów. Na pierwszym miejscu trzeba powiedzieć wprost- film jest za długi. Seans trwa prawie dwie godziny gdzie bez problemu można byłoby usunąć kilka sekwencji (tak patrzę na ciebie pościgu za lisem) i film nic by na tym nie stracił. Następna w kolejce jest fabuła, która jest prosta i przewidywalna. Jeśli nie jesteś graczem i wybierzesz się na seans to dwa wątki mogą ciebie zaskoczyć, jednakże jeśli grywałeś w wyżej wspomniane gry to będziesz wiedział dosłownie wszystko. Na sam koniec zostawiłem aspekty czystko techniczne. Film od momentu przybycia bohaterów na wyspę gustuje tylko w bardzo jasnych ujęciach albo utrzymanych w półmroku, co na dłuższą metę jest męczące dla widza i jego oczu. Poza tym muzyka, która towarzysz nam podczas seansu nie wyróżnia się zbytnio, a jedyny moment w którym ten stan się zmienia to napisy końcowe. Należy oddać filmowi jednak to, że większość sekwencji walk lub szeroko pojętej akcji wypadają bardzo dobrze pomimo braków w oprawie dźwiękowej.
Reasumując, jeśli jesteś fanem nowych odsłon przygód Lary Croft i przymkniesz oko na przedstawione wady, to seans może przynieść sporo frajdy. Najbardziej zadowoleni będą widzowie, którzy nie znają pierwowzoru czyli gry, na którym bazuje produkcja ponieważ otrzymają oni całkiem dobry film przygodowy. Osobiście odradzam seans tylko zatwardziałym fanom adaptacji z początku wieku, ponieważ to jest zupełnie inna Lara, która odchodzi od wszystkiego czym była w tamtym dziele filmowym.
Dodaj komentarz