Studio Sunshee wydało niedawno kolejną odsłonę z serii Fear Effect, tym razem zatytułowaną Sedna. Czy warto wydać na tę produkcję prawie 80 złotych?
Bardzo chciałbym na to pytanie odpowiedzieć twierdząco. Niestety nie jestem w stanie tego zrobić. Fear Effect Sedna cierpi na całą masę bolączek, które nie zachęcają do spędzania z tytułem długich godzin. Moim pierwszym zarzutem wobec recenzowanej produkcji jest sztuczna inteligencja przeciwników. Jest to coś, co w grze z mocno zauważalnymi elementami taktycznymi powinno być na najwyższym poziomie. W dziele Francuzów jest ona zero-jedynkowa. Wystarczy, że kawałek wirtualnego ciała jednego z trojga bohaterów wejdzie w pole widzenia oponenta, a ten od razu podnosi alarm i wzywa kompanów na pomoc. Nie marzyłem nawet o zaimplementowaniu doskonałego systemu rozpoznawania wywoływanego hałasu względem poziomu natężenia dźwięków otoczenia (za co wielce cenię – w moim przekonaniu – najlepszą skradankę, Splinter Cell: Chaos Theory), czy dodaniu stopniowania natężenia światła. Uważam jednak, że absolutnym minimum jest dodanie większej liczby poziomów zaalarmowania strażników niż 2 – pełnego luzu i pełnego alarmu.
Nie jest jednakże tak, że Fear Effect Sedna pozbawione jest zalet. Sporym plusem są ręcznie rysowane animowane filmy przerywnikowe. Pasują one do stylistyki wizualnej produkcji i dobrze korespondują z tłami, po jakich przychodzi się nam przemieszczać. Strona graficzna recenzowanego tytułu jest dobra, ale mogłaby być bogatsza w detale. Często poruszamy się po miejscach, które z jednej strony wyglądają sensownie, z drugiej jednak mamy wrażenie, że czegoś w nich brakuje. Dodanie większej ilości szczegółów bez wątpienia wpłynęłoby korzystnie na wrażenia płynące z rozgrywki.
A ta jest dość specyficzna. Nasi bohaterowie mają możliwość skradania się – wciskając odpowiedni przycisk na padzie przechodzimy do stosownego trybu. Zachodząc w nim przeciwnika za plecami, możemy cicho się go pozbyć, by nie alarmować jego kompanów. Ale co z tego, skoro ciało możemy jedynie przeszukać; o przeciągnięciu go w inne miejsce, czy schowaniu nie ma mowy. Sprowadza się to do tego, że i tak jesteśmy zmuszeni do pozbycia się wszystkich przeciwników z danej lokacji. Często dochodzi do otwartych walk – wtedy z pomocą przychodzą bronie palne i umiejętności specjalne. O ile te ostatnie brzmią ciekawie, o tyle ich zastosowanie jest bardzo mało znaczące dla rozgrywki. Możemy chwilowo ogłuszyć przeciwnika, by potem zdjąć go w standardowy sposób. Nawet wprowadzenie trojga grywalnych postaci ma nikły wpływ na gameplay. Każda z postaci działa właściwie tak samo i nie ma wielkiego znaczenia, którą narzuci nam gra.
Jedynym urozmaiceniem jest dodanie prostych zagadek. Co jakiś czas, aby dostać się dalej musimy wprowadzić kod dezaktywujący alarm, czy chociażby przeciąć kable zapalnika bomby w odpowiedniej kolejności. Podpowiedzi co do tego na ogół znajdujemy w świecie gry. O ile jednak w teorii brzmi to dobrze, o tyle wykonanie jest na tyle proste, że ta delikatna odskocznia od trzonu rozgrywki nie ma wielkiego znaczenia.
Fear Effect Sedna to gra, której nie jestem w stanie polecić. Produkcja stoi w rozkroku między kilkoma gatunkami i sama nie wie, w którą stronę powinna się udać. Nie sprawdza się ani jako strzelanka, ani jako skradanka. Dodatkowo cena nie zachęca do zapoznania się z produkcją.
Ocena portalu: 4.0
Dziękujemy za dostarczenie kodu recenzenckiego studiu Square-Enix.
Dodaj komentarz