W 2001 roku świat przyjął pierwszą odsłonę serii Devil May Cry. Czy 17 lat różnicy dzielącej premierę jedynki od nowej edycji wyszło na dobre? Czy twórcy rozwinęli swój produkt?
17 lat dla branży gier to jak kilka dekad. Przez ten czas gatunek slasherów rozrastał się, korzystał z nowych rozwiązań i – co najbardziej widoczne – zmieniał się wizualnie. Tekstury stawały się coraz ostrzejsze, krawędzie gładsze, animacje naturalniejsze. Wydawać by się mogło, że Capcom, wypuszczając na konsole obecnej generacji odświeżoną wersję produktu mającego na karku ponad 10 lat będzie miał to w pamięci i odpowiednio doszlifuje swe dzieło, prawda? Niestety, nieprawda.
Raz jeszcze wróćmy do przeszłości. Mamy początek 21 wieku, w wirtualnym świecie ląduje syn Spardy, Dante. Rozcina przeciwników swym wielkim mieczem i strzela do nich swymi nieodzownymi pistoletami Ebony & Ivory, uważając jednocześnie, by nie zaplątać się w swój czerwony płaszcz i by białe włosy nie przesłoniły mu widoku. Radzi sobie jednak całkiem sprawnie, wykręcając przy tym kombosy zaczynające się od oceny Dull, a kończące na SSStylish! Przy okazji zbiera różnego rodzaju sfery – czerwone, żółte, niebieskie, zielone – mające różny wpływ na rozgrywkę. Wiele osób pokochało Dantego i jego przygody, co sprawiło, że powstała druga odsłona – Devil May Cry 2. Ta część jednak nie powtórzyła sukcesu poprzedniczki. Średnia ocena dla wersji na PlayStation 2 zgromadzona za pośrednictwem serwisu Metacritic jest o 1/3 niższa od noty pierwszej części. Sytuację uratowało Devil May Cry 3: Dante’s Awakening – odsłona przez wielu, w tym przeze mnie, uznawana za najlepszą z serii. Śledząc los pierwszych trzech części z serii DMC zobaczymy parabolę – ostatecznie jednak seria była całkiem niezła i odświeżenie jej jest dobrym pomysłem.
Który nie został niestety dobrze zrealizowany w przypadku wersji na PlayStation 4, której dotyczy ta recenzja. Capcom już kiedyś wydał reedycję DMC. W 2012 roku ukazało się Devil May Cry HD Collection w wersji na konsole PlayStation 3 i Xbox 360. I muszę przyznać, że nie widzę żadnej różnicy między edycją przeznaczoną na wspomniany sprzęt, a tą skierowaną na posiadaczy konsol PlayStation 4 i Xbox One. Ok, nowa wersja działa w rozdzielczości 1080p zamiast 720p, ale innych różnic nie stwierdziłem. Tekstury są nadal tragicznie niewyraźne, jakbyśmy po prostu uruchomili produkcję na PlayStation 2, a cofanie się do odwiedzonych już lokacji i szukanie przeciwników wyraźnie dają do zrozumienia, że to nie jest coś, co sprawdziłoby się w obecnych czasach. Właściwie jedyną odsłoną, która się nieźle broni jest trójka – ale nie ma się czemu dziwić, w końcu została wydana w 2005 roku, więc przez 4 lata Capcom pozmieniał co nieco w rozgrywce i grafice.
W szumnie nazwanym HD Collection najbardziej razi brak zmian w drobnych sprawach związanych z rozgrywką. Styl walki nadal możemy zmienić jedynie przy posągu w misji lub przed rozpoczęciem poziomu. Przydałoby się dodanie opcjonalnego przełączania stylów za pomocą D-Pada, czy nawet dodanie przesuwania palcem w odpowiedni sposób na panelu dotykowym pada DualShock 4. Warto byłoby dodać też samouczek, w którym można byłoby się uczyć walki jako Dante. Niestety, Devil May Cry HD Collection to prosty port tytułu z PlayStation 3, który nie różni się właściwie niczym od pierwowzoru.
Nie mogę z czystym sumieniem polecić zakupu Devil May Cry HD Collection. Wydaje mi się on zwykłym skokiem na kasę miłośników serii, których ma zwabić napis HD Collection. Realia jednakże są takie, że HD jest niemal zerowe i jedynie Collection jest usprawiedliwione. Ogromna szkoda, że nie przyłożono się bardziej do wyprodukowania reedycji, bo przydałoby się przypomnieć światu o białowłosym Dante.
Ocena portalu: 5.0
Dziękujemy wydawcy, studiu Cenega, za udostępnienie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz