Criterion Games jest dzisiaj już tylko małym deweloperem, który pomaga w większych projektach Electronic Arts (Need for Speed, Battlefront, Battlefield), ale w naszych sercach zawsze będą mieli szczególne miejsce dzięki serii zwariowanych wyścigów Burnout oraz FPSowi Black, który całkiem niedawno ukazał się we wstecznej kompatybilności na Xbox One.
Criterion Games powstało w 1993 roku, a pierwszy Burnout został wydany dopiero w 2001 roku na PS2, Xbox’a i GameCube’a. Przez kolejne siedem lat powstało aż sześc odsłon Burnouta. W 2008 roku premierę miała ostatnia odsłona serii nazwana właśnie Burnout Paradise – o Burnout Crash! z 2011 roku nawet nie chce wspominać, bo był to niesmaczny żart dla wszystkich fanów tych szalonych wyścigów (widok z góry i tylko karambole na skrzyżowaniach). Fani wyścigów szybko pokochali Burnout, powodów było wiele: zawrotna prędkość niczym statki w WipeOut, fantastyczne zniszczenia karoserii, dalekie skoki z ramp oraz te słynne takedowny i dzwony – czyli kilkusekundowe zwolnienie czasu, w którym oglądamy, jak auto przeciwnika lub nasze ulega całkowitemu zniszczeniu.
https://www.youtube.com/watch?v=f4JqCmt9hzE
Burnout Paradise Remastered przygotowało brytyjskie studio z Guildford – Stellar Entertainment, we współpracy z garstką już ludzi z Criterion Games. W cenie około 130 zł otrzymujemy nie tylko pełną wersję Burnout Paradise, ale wszystkie osiem dodatków z pakietu „Year of Paradise” – m.in.: Big Surf Island, Gliniarze i Bandyci, Wozy kultowe, Motocykle z Burnout, Zabawki z Burnout Paradise, Burnout Paradise Party, Dopalacz w Burnout Paradise oraz Burnout Paradise Cagney . Wszystkie dodatki mają osobny zestaw trofeów, wiec jak lubicie zbierać popularne dzwonki, to Burnout Paradise Remastered ma dla was aż 95 pucharków.
Cały garażowy zestaw, a właściwie kolekcja na złomowisku, to aż 150 pojazdów, w tym 33 policyjne wersje oryginalnych aut z Burnout Paradise, dwa piekielnie szybkie pojazdy z pakietu „boost”, małe pojazdy zabawkowe, które przypominają autka radio control, w tym bolid F1 oraz cztery motocykle, która brzmią fantastycznie i jazda nimi po Paradise City, to prawdziwa przyjemność. Moim ulubionym pojazdem został P12 88 Special, który wzorowany był DeLoreanie DMC-12 z filmu Back to the Future. Ten pojazd chyba jako jedyna posiada modyfikacje w czasie jazdy, gdy wciśniemy lewy analog, to pojazd unosi się do góry, koła się chowają, silnik spalinowy gaśnie i lewitujemy nad jezdnią. „Kultowe samochody, to chyba najlepszy dodatek, bo mamy w nim jeszcze pojazd z filmu Ghostbusters oraz słynnego KITTa, ale niestety tego z nowej wersji serialu Knigh Raider z 2008 roku. Tutaj trzeba zaznaczyć, że wszystkie pojazdy z DLC są dostępne od razu, co zaburza trochę progres i przyjemność odblokowywania coraz to lepszych samochodów. Czy jest to minus? Dla mnie trochę tak, bo znacząco ułatwia rozgrywkę.
DeLorean DMC-12 😀 #BurnoutParadiseRemastered #PS4sharehttps://t.co/kSyu4oJXY5 pic.twitter.com/RdX5bbPfSm
— Konrad Bosiacki ?⚽️ (@Konrado87) 17 marca 2018
Burnout Paradise Remastered, to dokładnie ta sama gra, która została wydana w 2008 roku, nic tutaj nowego nie dodano i nic w samej rozgrywce nie zmieniono, która jest typowo zręcznościowa. A szkoda, bo miło by było zobaczyć choćby nowe bilbord z ostatnio wydanymi grami od EA. Zmiany natomiast poczyniono tylko w oprawie graficznej, na PS4 Pro i Xbox One X gra chodzi w rozdzielczości 4k w 60 klatkach na sekundę. Osoby, które grały 10 lat temu zapewne pamiętają, jak długo Burnout Paradise potrafił się wczytywać na PS3, czy X360tce. Mogliśmy odpalić grę i iść śmiało zrobić sobie herbatę, czy wyprowadzić psa. Wersja remastered nawet na zwyklej PS4 odpala się momentalnie, kilka sekund po uruchomieniu następuje szybkie połączenie z serwerami EA i już możemy śmigać po ulicach Paradise City. Rozgrywka jest super płynna, a każdy takedown i dzwon jak zawsze przynosi wiele radości. Nadal mamy cały świat dostępny od razu i jeździmy gdzie i jak chcemy zdobywając co raz to lepsze licencje. Zawodów jest całkiem sporo, od standardowych wyścigów, przez ucieczkę przed samochodami, które chcą nas zniszczyć, po demolowanie okolicy i wykonywanie popisów kaskaderskich na czas. Nie mogło zabraknąć także całej masy bilbordów do zniszczenia oraz płotków otwierających rożne skróty.
Burnout Paradise, to także fantastyczny soundtrack, który dobrze komponuje się z piskiem opon, rykiem silników, dopalaczem i zgrzytanie metalu niszczonych karoserii. Każdą rozgrywkę otwiera dobrze nam wszystkim znane Guns N’Roses z utworem Paradise City. Ścieżka dźwiękowa zawiera ponad 80 kultowych utworów, takich zespołów jak: Alice in Chains, Depeche Mode, Faith No More, Avril Lavigne, a nawet Antonio Vivaldi i Wolfgang Amadeus Mozart. Cała playlista jest dostępna na Spotify. Ciesze się, że EA odnowili licencje i wszsytkie utwory z oryginału są tutaj dostępne.
Sam Burnout Paradise mimo dużo lepszych tekstur i płynności nadal nie jest grą idealną. Wszytko to, co nie podobało mi się 10 lat temu przetrwało do dzisiaj. Czyli irytujący GPS, którego rolę pełnią migające nazwy ulic w górnej części ekranu, mini mapa, która nie obraca się w kierunku naszej jazdy oraz mała ilość złomowisk, w których zmieniamy samochody. Jednak sama gra w sobie nadal jest fantastyczną demolką, do której warto wrócić, a kto wie, jak Burnout Paradise Remastered dobrze się sprzeda, to może EA wraz Stellar Entertainment i Criterion Games pokuszą się o nowego Burnouta? Oby! Burnout Paradise Remastered, to po prostu dobrze ulepszona gra sprzed dziesięciu lat, która dostępna jest już na PS4 i Xbox One w przystępnej cenie.
Kopię gry do testów dostarczył wydawca – Electronic Arts Polska
Dodaj komentarz