Horizon Zero Dawn okazało się być jedną z najciekawszych produkcji w tym roku przygotowanych na konsole PlayStation. Z Horizonem w mojej opinii może tylko równać się Hellblade: Senua’s Sacrifice, które jest co prawdą gra mniejszą i krótszą, ale prezentuje równie charakterystyczną i silną bohaterkę. Aloy chyba nie da się nie lubić, wygląda sympatycznie, ciekawie się wysławia oraz dysponuje pokaźnym arsenałem do niszczenia wielkich maszyn. Sprawdźmy co nowego czeka Aloy i nas w dodatku The Frozen Wilds.
W dodatku The Frozen Wilds Aloy wyrusza do Kraju, to tereny wędrownego plemienia Banuków, jej zadaniem będzie zbadanie informacji o tajemniczej nowej groźnej i bardzo niebezpiecznej maszynie. Nowo odkryty obszar w całości pokryty jest lodem i śniegiem, który także często tu pada i utrudnia widoczność, ale za to pojawiające się na niebie zorze polarne momentalnie cieszą oczy. Nasza bohaterka nie będzie tutaj sama, na swoje drodze spotkamy przyjazne postaci, którym będziemy mogli pomóc, kolejne obozy bandytów do wyczyszczenia oraz oczywiście nowe rodzaje maszyn do zabicia. Ich niestety nie jest wiele, największą nowością jest wieża sterowania, która potrafi wzmacniać i naprawiać maszyny w swojej okolicy. Na szczęście wieże sterowania możemy zdominować, dzięki czemu walka z pobliskimi maszynami będzie dużo łatwiejsza. Kolejną maszyną jest ogniarz, który jest bardzo szybki, potrafi wystrzelić kilka min w naszym kierunku, a na bliski dystans zieje ogniem. Mocnymi przeciwnikami są pazury, która dzielą się na ogniste oraz lodowe, przypominają wielkie niedźwiedzie, które także są szybkie, mają twardy pancerz oraz potrafią poruszać się na dwóch łapach. Ponadto większość z poznanych wcześniej maszyn występuje w postaci demonicznej, czyli takiej, która nie pozwala się zdominować, dysponuje silniejszym atakami oraz są odporne na żywioły.
W walce z nowymi przeciwnikami pomogą nam nowe bronie typu burzomot, każdy z nich dysponuje jednym żywiołem i tak możemy atakować wrogów elektrycznymi bełtami lub ziać z niego strumieniami ludu lub ognia. Dodatkowo pojawia się do kupienia kilka nowych strojów, a w drzewku umiejętności dodano nową kolumnę, którą nazwano podróżniczka. Z dostępnych tam umiejętności możemy przykładowo nauczyć się podnosić surowce z wierzchowca, naprawiać zdominowane maszyny oraz wierzchowca oraz atakować mniejsza maszyny zeskakując bezpośrednio z wierzchowca. Niestety nowe umiejętności praktycznie do niczego mi się nie przydawały. Pojawił się nowy surowiec, który nazwano niebiskierka, jest to waluta za którą możemy kupować bronie i pancerze od Banuków. Oczywiście nowy obszar jest wypełniony wszelkimi znajdkami do odnalezienia, typu notatki, figurki czy nagrania głosowe, które przybliża nam historie w nowo poznanym obszarze.
Dodatek The Frozen Wilds śmiało mogę porównać do DLC z naszego Wiedźmina 3. Guerrilla Games wzorem Redów sprawili, że misje poboczną są ciekawe i mocno powiązane z wątkiem głównym, a szczególnie z samymi Banuikami. Wykonując dodatkowe zadania lepiej poznamy zwyczaje oraz religie nowego plemienia, a tak dostaniemy szansę na zdobycie nowego orężna. Linia fabularna jest bardzo przewidywalna, ale nie nudzi i mimo, że wiemy co może się wydarzyć na końcu to chętnie dążymy do zakończenia historii.
Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds to fantastyczny dodatek, tak samo, jak fantastyczna była podstawka. Guerrilla Games zafundowali nam zabawy nawet na 10 godzin, nowa miejscówka jest piękna, walki w śniegu są utrudnione i wymagające, a nowo poznane plemię ma kilka ciekawych opowieści do przekazania. Jeżeli podobał wam się Horizon Zero Dawn i dotrwaliście do końca tamtej przygody, to w dodatek The Frozen Wilds musicie zagrać.
Ocena portalu: 9.0
Dziękujemy PlayStation Polska za dostarczenie kopii recenzenckiej.
Dodaj komentarz