Van Helsing połączony z mechaniką Diablo. Czy ten mariaż jest udany? Czy warto zainteresować się przygodami Victora? Odpowiedź na te pytania znajdziecie w niniejszej recenzji.
Po niemal 2 latach od premiery wersji pecetowej posiadacze konsol PlayStation 4 i Xbox One mogą zapoznać się z perypetiami Vrana. Dostają przy tym grę w wersji Overkill, zawierającej 2 rozszerzenia – Fractured Worlds oraz Motorhead: Through the Ages. Pierwsze z nich stanowi wymiar poskładany z części innych światów i cztery ogromne lochy. Natomiast drugi dodatek, zawierający nazwę znanego zespołu muzycznego, zsyła Victora z zadaniem oczyszczenia trzech światów. Oczywiście pojawia się z nim Lemmy, a tytuły miejscówek nawiązują do nagrań kapeli.
Fabuła skupia się na poszukiwaniu znajomego Victora, podobnie jak on poszukiwacza przygód. Ostatni trop, jaki ma wiąże się z miejscem zwanym Zagoravia. Po przybyciu do tej krainy okazuje się, że jest ona trapiona przez różnego rodzaju potwory, z którymi nasz śmiałek będzie musiał się uporać. Brzmi to naprawdę prosto i takie są założenia w istocie. Muszę jednak nadmienić, że grając w Victor Vran: Overkill Edition całkowicie zapomniałem o istnieniu jakiejkolwiek linii fabularnej. Można to co prawda poczytać za wadę, ale recenzowana produkcja w moim odczuciu jest jedną z tych, które nie potrzebują historii, a jedynie miodnej rozgrywki.
A ta jest taka w istocie. Starcia z całą masą piekielnego tałatajstwa sprawiają niemała przyjemność. Przeciw nam staną pająki, duchy, demony, piekielne psy i ogromna ilość innych stworów. Do walki z nimi nieodzowne są bronie – tak do walki wręcz (szpady, rapiery, miecze, topory), jak i dystansowe – tu najpowszechniejsze są strzelby. Broni jest naprawdę wiele, a można nawet tworzyć ich potężniejsze wersje, łącząc ze sobą kilka elementów. Nie zapominajmy, że Vran dysponuje także mocami specjalnymi. Na te mają wpływ głównie odnajdywane karty umiejętności. Wpływają one na czas regeneracji mocy, ich zasięg, obrażenia i tym podobne. Zbieranie wyposażenia jest czynnością szalenie wciągającą. Podoba mi się także sposób pozyskiwania przedmiotów. Aby dostać skrzynię, zawierającą wyposażenie, należy wykonać drobne, małe zadanka w danej lokacji. Może to być odnalezienie sekretnej skrzyni – bliskość sekretu wskazuje gustowna demoniczna maska widniejąca na dole ekranu – ale i pokonanie odpowiedniej ilości przeciwników bez odnoszenia obrażeń, konkretną bronią, czy w inny określony sposób. Skrzynie i ekwipunek dostajemy także za zdobywania kolejnych poziomów rozwoju postaci.
Jeśli chodzi o warstwę audio-wizualną, jest dobrze. Dźwięki brzmią odpowiednio, odgłosy wydawane przez bronie są satysfakcjonujące, a muzyka naprawdę może się podobać i buduje klimat mrocznego fantasy. Strona wizualna może i nie jest najpiękniejsza na świecie, ale może się podobać. Najlepiej gra wygląda w ruchu – atakom towarzyszy istna feeria barw i sprawia to, że od produkcji nie sposób się oderwać.4
Victor Vran: Overkill Edition to produkcja zdecydowanie udana. Sama podstawowa edycja oferuje wiele godzin rozgrywki, a zawarte w recenzowanej wersji rozszerzenia jeszcze wydłużają ten czas. Rozgrywka jest naprawdę wciągająca, humor na dobrym poziomie, a zbieranie wyposażenia nie pozwala oderwać się od produkcji. Swojego rodzaju wadą może być lekki back tracking, ale przymykając na to oko nie powinniście się nudzić. Ja szczerze polecam zainteresowanie się tą grą.
Ocena portalu: 8.5
Dziękujemy firmie Wired Productions za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz