Autorem recenzji Danganronpa 1-2 Reload jest Piotr Rusewicz, dziękujemy za gościnną publikację na portalu.
Szalona, głęboka i śmieszniutka.
Okrucieństwo młodych przedstawione we Władcy Much do dziś robi na mnie wrażenie przez swoją prostotę, przez swoją prawdziwość. Młode umysły podatne są do tego, żeby umierać oraz żeby zabijać wedle wielkich idei oraz prostych potrzeb. Danganronpa wrzuca nam grupy nastolatków w więzienie w szkole (lub tropikalnej wyspie), gdzie muszą zabić innego członka grupy pozostając niewykrytymi. Jeśli będą wykryci zginą, jeśli ujdzie im na sucho cała reszta grupy zginie za ich przewinienia.
Danganronpa jest zarazem uniwersalna, jak i do bólu japońska w najlepszym, najbardziej szalonym i wręcz wyuzdanym stylu, który powinien zobaczyć każdy człowiek szukający w grach medium równego innym. Staniecie tutaj w szranki z innymi uczniami, a waszym celem jest wskazanie “kto zabił” w kilkunastu następujących po sobie “rundach”. I na tym prostym, lecz bardzo pasującym do popowej stylistyki gry koncepcie całość fabuły bazuje.
Fabuły bardzo bystrej warto dodać. Na wierzchu mamy dobrą historyjkę, która posiada twist na twiście, poganiamy twistem w serialowej niemalże strukturze. Troszeczkę pod spodem jest sporo dobrej zawartości o dojrzewaniu i krytyce dzisiejszego pokolenia oraz przebijanie kilku klisz. Inspiracje Cube, Battle Royale, Saw, ale też moim ukochanym Ilbleedem widoczne są jak na dłoni, świetnie broniąc się dzięki pop-artowej stylistyce grafiki. Danganronpa bardzo dobrze się czyta – i nie bez powodu dostała anime, a wielu stawia ją w jednym rzędzie ze Steins’ Gate, Katawa no Shojo i 999 jeśli chodzi o tuzy visual novels.
Co prawda pisanie o rozgrywce w visual novels to trochę jak opisywać czytanie książki. To gry wymagające skupienia, nie widowiskowe, które szczerze pasują mi bardziej do handheldów, czy pecetów niż do konsol stacjonarnych, lecz wszędzie gdzie oferują wysoką jakość scenariusza są diabelsko wciągające. Oprócz czytania i wyboru mamy małe sekcje grywalne i poznawanie innych bohaterów, co przywodzi na myśl system randkowania upowszechniony na zachodzie przez Personę 3 oraz jej następców.
Zanim odrzucisz ją za jej odmienność
Lubię visual novels, przygodówki i tekstówki. Zagrywałem się w Interactive Fiction, zachwycając się Baronem. Grywałem w Phoenixa Wrighta, a serce me kupowały gry Cinga z Hotel Dusk na czele. Świetnie spędziłem czas na point & clickach i tekstówkach. Od Monkey Island, po Witness. I tak dalej i tak dalej.
Jednak zagrywam się też w Forzę, Rainbow Sixa, For Honor, Dark Souls. Sprawdzam nowości na PC, mobile i konsole. I powiem tak – nie odrzucaj tego tytułu jeżeli nie cierpisz mangi. Danganronpa nie bez powodu bierze sporo z zachodniego kina – więc nawet jeżeli nie trafisz japońszczyzny, to jest spora szansa że ten tytuł Cię oczaruje.
Gameplay jednak nie jest tutaj nadrzędny wobec historii, a raczej w tym przypadku to historia jest gameplayem. Z technicznego punktu widzenia dostajemy paczkę dwóch gier. Edycja na PlayStation 4 to konwersja dwóch pierwszych odsłon, oryginalnie gier sięgających jeszcze PSP. I z tym wiąże się pewna uwaga. Jako dzieciak grałem kiedyś w Dracula na pierwsze PlayStation. Grało mi się dziwnie, bo nie znałem wtedy gatunku w wydaniu FPP, pad wydawał się nie najlepszym narzędziem do takiej zabawy, ale gra mnie porwała swoją innością. Była ciekawa, ale pasowała mocniej do peceta, z którego się wywodziła.
Kolekcja Danga ewidentnie nie wygląda na tworzoną z myślą o platformach stacjonarnych. Ani UI, ani szeroko pojęty UX, ani rozdzielczość assetów nie są przystosowane do konsol stacjonarnych. Tak, gra wygląda raczej ładnie, nie ma problemów technicznych, jednak chwilkę przełączenie się na taką rozgrywkę na konsoli trwa. I warto się na nią przełączyć bo druga część serii pod koniec wywołuje naprawdę gonitwę myśli, podobną do tej jaką miałem przy serii Souls, czy Nier. Z formuły Battle Royale, z powieści kryminalnej o więźniach, da się wciąż sporo wycisnąć, bo przecież sztuka jest zwierciadłem czasów, w których powstaje. Ta opowieść świetnie analizuje czasy nam zastałe.
Lubię czytać. Lubię gry. Lubię komiks. Przede mną mieszanka wszystkiego. To taka gra, którą pociągnąłby telefon, ale w pamięci zostanie na dłużej niż większe, ważniejsze i bogate technologicznie tytuły. Jest w niej masa stylu. Niech techniczna otoczka nie pozwoli Wam nie zasmakować tej historii.
Ocena portalu: 8.5
Dziękujemy firmie NIS America za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz