Od czasu Burnout Paradise, mój głód na wyścigi z zacięciem arcade był nienasycony. Nawet Need for Speed Most Wanted go nie zaspokoił. Są fani, którzy kochają symulacje. Ja jednak chcę pędzić w stronę zachodzącego słońca, najszybciej jak się da.
Microsoft razem ze swoją Forza Horizon 3, dał mi szanse pędzić po całej Australii.
Po odpaleniu gry od razu wskoczyłam w sam środek akcji. Pierwszy pokazowy wyścig na otwarcie festiwalu, polegał na tym żeby prześcignąć śmigłowiec, co było niemałym wyzwaniem. Mimo przegranej nie musiałam powtarzać wyścigu i udało mi się pozyskać nowych fanów, doświadczenie, oraz fundusze.
Po pierwszej rozgrywce odblokowujemy jedno z wielu miasteczek festiwalowych, które pełnią rolę centrów dowodzenia. Przechowujemy tam wszystkie nasze samochody, dokonujemy tuningów, czy też kupujemy nowe auta. Zmienić w nich możemy felgi, opony, ale mamy również szeroką gamę parametrów, które możemy dowolnie modyfikować. Opcji jest wiele, są one naprawdę rozbudowane, dzięki czemu nawet wymagający fani wyścigów znajdą coś dla siebie. Osoby, które niekoniecznie znają się na motoryzacji mogą ściągnąć z Internetu gotową konfigurację, która umożliwi im jeżdżenie pojazdem o najwyższych parametrach. Dzięki temu wyścigi na pewno nie sprawią problemu, a w razie czego zawsze można obniżyć poziom trudności. Dla mnie jednak ważniejsza od zajętego miejsca, była dobra zabawa. Gra w żaden sposób nie wymaga od nas wygrywania, co uważam za jej dużą zaletę. W momencie, kiedy na dobre przyzwyczaiłam się do tej reguły, zaczęłam się bawić jeszcze lepiej! Mogłam spokojnie cieszyć się wyścigami, a nawet jeśli jakiś moment nie poszedł po mojej myśli to zawsze miałam opcję przewijania. Dzięki przewijaniu bez strachu skracałam zakręty, bo jeśli nawet wpadłam na drzewo to po prostu powtarzałam fragment jazdy. Czy taki model zabija odrobinę zabawę z rozgrywki? Dla niektórych pewnie tak, ale ja ani razu „w linii fabularnej” nie poczułam, że muszę polepszyć swoje umiejętności. Są jednak jeszcze zadania dodatkowe, które dzielą się na łatwe, średnie i trudne. Tutaj się nie cofamy, nie dostajemy forów i nie mamy własnego auta, tylko samochód dedykowany zadaniu. Jesteśmy więc całkowicie zdani na swoje umiejętności. Zadanie te są idealnym miejscem dla fanów gatunku jak i tych, którzy chcą doskonalić się w grze.
Napisałam w poprzednim akapicie o linii fabularnej, gdyż w pewnym sensie główne wyścigi taką właśnie budują. Pokonując je zdobywamy fanów, a uzyskanie ich konkretnej ilości pozwala odblokować rozbudowę festiwalowego miasteczka. Z czasem możemy też zbudować nowe, tak aby rozprzestrzenić się finalnie na całą Australię. Mimo tego, że znajdujemy się w jednym kraju to mamy przecież do dyspozycji cały kontynent. A co za tym idzie, będziemy mogli jeździć w lasach, po wiejskiej drodze, na pustyni czy nawet w centrum metropolii. W tej grze po prostu nie można się nudzić! Przez cały czas coś odblokowujemy, dodatkowo możemy wyzywać inne samochody na drodze na pojedynki 1 na 1. Jeśli jeszcze Wam mało to dodam, że gracze sami mogą konfigurować zawody. To jakie auta wezmą w nich udział, czy jaki będzie wygląd trasy. Mając sporą listę znajomych na Xboxie możemy w ten sposób bez dodatkowych opłat pozyskać dodatkowe zawody.
Jak już jesteśmy przy kwestiach sieciowych to chciałabym zaznaczyć, że nie są to wyścigi w trybie „zawsze online” jak to miało miejsce przy dwóch ostatnich odsłonach Need for Speed. Jeśli chcemy się ścigać tylko i wyłącznie z komputerem, to tak właśnie przyjdzie nam przejść przez tryb fabularny. Możemy również rozgrywać wszystkie te wyścigi łącząc się z siecią, lub w kooperacji ze znajomymi. Doświadczenie, pieniądze i zdobyci fani płynnie przechodzą miedzy trybami, więc eksperymentując nic nie tracimy.
Niestety gra nie jest wolna od mankamentów. Pomimo pięknej oprawy graficznej czasem zdarza jej się „zakrztusić”. Tekstury dogrywają się z opóźnieniem, bywa, że elementy otoczenia wyrastają nagle w zasięgu oczu. Poza tym czasem samochód ma problem z prawidłowa kolizją, wjeżdża w obiekty, a raz nawet udało mi się wyjechać „poza kod” gry. Nie są to krytyczne błędy, ale dość widoczne i psują ogólny odbiór produkcji. Zdarza się, że jakaś tekstura fauny wpadnie na pierwszy plan i wygląda bardziej jak plama pikseli niż roślina.
Od strony muzycznej myślę, że nikt nie będzie miał grze nic do zarzucenia. Do wyboru mamy wiele stacji radiowych ze zróżnicowaną muzyką, także każdy znajdzie coś dla siebie.
Dla mnie niewielką wadą jest brak wyścigów na przepołowionym ekranie. Rozumiem, że tak wielkie wyścigi z otwartym światem nie mają szans udźwignąć jeszcze dodatkowej opcji. Szkoda mi jednak, że w tak szalonej zabawie, nie mogę bawić się z kumplem siedzącym obok mnie na kanapie.
Forza Horizon 3 to świetny tytuł wyścigowy. Odpowiednio zbilansowany i dający tyle możliwości, ile tylko chcemy z niego wyciągnąć. Jeśli tak jak ja chcecie po prostu pędzić przed siebie, to Australia jest naprawdę ogromna, a jej krajobraz nigdy się nie nudzi.
Dodaj komentarz