Ninja, shinobi – te nazwy sprawiają, że wyobrażam sobie Japonię z zamierzchłych czasów. Przed oczami widzę wspaniałych wojowników, skrytobójców przemierzających świat poza oczami zwykłych śmiertelników. Czas niestety z tych obłoków marzeń zejść na ziemię i stawić czoła grze Senran Kagura: Estival Versus.
https://www.youtube.com/watch?v=n6dHZKT0vwQ
Jeśli sam tytuł nic Wam nie mówi to podpowiem, że jest to gra na podstawie popularnej w Japonii animacji. Dodatkowo to kontynuacja tytułu Senran Kagura: Shinovi Versus. Gatunkowo jest to musou, typ gry, z którym na pewno już się zaznajomiliście, jeśli odwiedzacie nasz portal. Nie mamy tutaj podziału na kampanie fabularne rozdzielone względem klanów, do których należą bohaterki – mimo rywalizacji między nimi nie zdecydowano się na taki podział. Samych grywalnych dziewczyn jest sporo tak też i gra jest dość obfita w misje. Poza głównym wątkiem fabularnym, mamy jeszcze dostęp do pomniejszych rozdziałów skupiających się na pojedynczej bohaterce, czy też trudniejszych walkach specjalnych. Dla fanów to na pewno spora gratka, niestety jeśli ktoś nie sympatyzuje z tą animacją to może mu zabraknąć zapału by to wszystko przejść.
W kwestii samej rozgrywki nie ma fajerwerków. Mamy standardowe ataki – lekki, mocny, uniki, bloki i transformacje. Transformacje to dość ciekawy motyw, ale po kilku godzinach oglądania tych samych animacji może się już znudzić. Ich mechanizm polega na tym, że gdy uznamy za stosowne możemy naszą bohaterkę przemienić w jej oficjalną postać – dumną shinobi w oficjalnym stroju. Warto zaznaczyć, że odnawia to pasek życia, więc jest to bardzo przydatne. Po tej czynności zmienia się też nieznacznie gama ciosów i kombinacji, jak też odblokowują się dodatkowe ataki specjalne. Pierwsze kilka potyczek może ekscytować i zaciekawić jednak nie łudźcie się – na dłuższą metę system ten nie ma żadnej głębi. Jak wspomniałam wcześniej, w grze jest całkiem spory wachlarz bohaterek, które niestety niewiele się od siebie różnią. Oczywiście każda włada inną bronią, nadaje inną dynamikę walkom, ale w ogólnym rozrachunku wszystko to się rozmywa. Po dłuższym zapoznaniu się z tytułem zauważyłam, że rozgrywka stała się po prostu powtarzalna.
Nie ma możliwości zmiany, czy modyfikacji broni którą władamy. Co prawda bohaterki podnoszą swój poziom, ale nie przekłada się to na żadną konkretną cechę. Razem z każdym postępem rosną nam nieznacznie pasek życia, odporność i siła ataku, lecz brakuje mi w tym jakiejś indywidualności. Pomimo wizualnych różnic między dziewczynami po jakimś czasie przestajemy odczuwać różnicę w rozgrywce, co zniechęca do powrotu do gry. Wszystkie wykonane raz misje możemy powtórzyć, aby poprawić swój wynik lub odnaleźć wcześniej pominięte znajdźki. Ocena na zakończenie poziomu to fajna sprawa, jednak jaki jest sens powtarzania misji innymi postaciami, jeśli tak naprawdę wszystkie wydają się jednakowe. Niestety w moich oczach jest to gra na raz, w dodatku na krótsze posiedzenia ze względu na męczącą formę i nieciekawą egzekucję. Lokacje też pozostawiają wiele do życzenia. Tak naprawdę co kilka misji odwiedzamy tę samą mapę, napotykając tych samych przeciwników. Różni się tylko boss na koniec poziomu, choć po jakimś czasie nawet on nas nie zaskoczy.
Graficznie gra nie kłuje w oczy, ale nie są to możliwości PS4. Tytuł został wydany także na PS Vitę, co zapewne wpłynęło na jej finalny wygląd. Jak już wspomniałam lokacje są nieciekawe, w dodatku jak na musou bardzo małe. Muzyka zupełnie nie wpadła mi w ucho, włącznie z piosenką, która przygrywa jako motyw główny.
Mam duży problem z tą grą. Niestety nie jest to jedynie średniak ogólnie, ale przede wszystkim bardzo słaby przykład w swoim gatunku. Musou to specyficzny typ gry, trudno tutaj o szeroką publikę, a ten tytuł w ogóle się o nią nie stara. Przypomina mi to straszne produkcje na licencji, popularne w poprzednich generacjach na konsolach Sony, by ostatnio uciec na Wii czy Nintendo DS. Straszne produkcje będące grami jedynie z nazwy, wypompowujące pieniądze z kiszeni rodziców przy każdym święcie. Ledwo grywalne poczwary, które jakiekolwiek wyniki sprzedaży osiągały tylko dlatego, że są na podstawie popularnej animacji czy filmu. Na pewno każdy z Was kojarzy taki tytuł, lub o zgrozo miał wątpliwą przyjemność w taki grać. Tym właśnie jest dla mnie Senran Kagura Estival Versus. Jest typowym tytułem wyprodukowanym dla fanów anime/mangi o tym samym tytule. Tworem, który wyciągnie od nich kolejne pieniądze, by mogli sterować ulubioną bohaterką, zobaczyć jak traci kolejne elementy ubioru, gdy zadawane są jej obrażenia. Jest to jeden z tych tytułów gdzie młode dziewczęta pod osłona plotkowania, czy zabaw łapią się za biusty, biegają w kusych strojach kąpielowych, albo wykonują inne dwuznaczne gesty. Dodatkowo jeszcze warto wytłuścić motyw rozbierania jako kary – z każdą dawka obrażeń istnieje szansa, że uda nam się obedrzeć dziewczę z kawałka ubioru. Oczywiście wiąże się to z jej zażenowaniem, jednak nie spotykamy się ze sprzeciwem. Po jakimś czasie kolejne takie sceny nudzą i żałuję, że nie można ich pominąć. Zdaję sobie sprawę, że fani animacji za to zapewne ją kochają i po prostu nie jestem obiektem docelowym tego tytułu.
Niestety nie mogę gry polecić każdemu, nie mogę nawet z czystym sumieniem polecić jej fanom gatunku. Jeśli jesteście fanami mangi/anime to zapewne będziecie się bawić przednio, jeśli tak jak ja nie znacie tej serii to możecie te grę w zupełności pominąć.
Za udostępnienie gry do recenzji serdecznie dziękujemy wydawcy Marvelous Entertainment









emm. Sorry, ale fail. Gra nie jest adaptacją niczego. To anime jest adaptacją serii gier. RÓBCIE RESEARCH.