Bardzo szanuję Bungie za to, co zrobili z trybem competetive. Druga odsłona Pamiętnika…
W podstawowej wersji gry spędziłem sporą liczbę godzin właśnie w PvP. Nie dotarłem do końcowych wyzwań PvE, ale za to dosyć zgrabnie radziłem sobie przeciwko innym graczom. Przyszedł więc czas, żeby powiedzieć kilka słów o tego typu starciach pod kątem nowego dodatku.
W dużym stopniu zmienił się matchmaking. Spróbowałem dołączyć do jakiegoś meczu już na 25 poziomie, ale niestety za przeciwników dostałem panów ze światłem oscylującym wokół 280. Mogłem spokojnie zabić ich w plecy, jednak kiedy spotykaliśmy się sam na sam, rozcierali mnie w proch. Biorąc pod uwagę fakt, jak szybko można wbić tyle lighta, nie płakałbym specjalnie nad zmianami w dobieranych graczach. Jeżeli ktoś planuje zabrać się za PvP, lepiej najpierw skończyć fabułę i zdobyć kilka porządnych przedmiotów, bo inaczej nie możecie liczyć na sprawiedliwą walkę.
Samo PvP zyskało nowe tryby i jeszcze lepiej zaprojektowane mapy. Na czele tych najbardziej satysfakcjonujących stoi Rift. Co jakiś czas na mapie pojawia się przedmiot, który musimy zebrać jak najszybciej i pobiec do wyznaczonego punktu po stronie przeciwnika. Jakkolwiek prosto by to nie brzmiało, sprawia mnóstwo przyjemności. Dużo łatwiej załatwić sprawę, komunikując się z resztą drużyny, ale nawet samemu udało mi się kilkakrotnie popchnąć drużynę do zwycięstwa. Zaraz obok Riftów postawiłbym Mayhem, który może nie nadaje się do esportu, ale pozwala porządnie wyżyć się na wirtualnych postaciach. Kwintesencją tego trybu są bowiem błyskawicznie ładujące się granaty, umiejętności klasowe i co najważniejsze – Super Charge.
Nie do końca przemawiają do mnie 3v3. Jest to ewidentne uderzenie w stronę esportu i widziałem nawet na Twitterze kilku profesjonalnych zawodników, ale brakuje tam jakichś emocji. Czuć mi to trochę Halo, którego pod tym kątem też za bardzo nie rozumiałem.
Na koniec kwestia balansu postaci. Ten aspekt martwił mnie najbardziej po zobaczeniu nowego Super Charge’a warlocka. W praktyce nie czuć jednak aż takiej przewagi. Oczywiście mnóstwo ludzi przerzuciło się teraz na tę klasę i coraz rzadziej widać średnio sprawdzającego się w PvP huntera, ale to titan do tej pory dzięki swojej zbugowanej umiejętności był w stanie siać spore spustoszenie. Po nerfie trochę się pozmieniało, warlocki bywają bardzo irytujące… Nie jest to jednak przewaga na tyle duża, by mogła decydować o wyniku rozgrywki.
PvP to naprawdę mocny aspekt Destiny. Oczywiście wiele zmieniają tu bardziej „kosmiczne” umiejętności, ale to zdecydowanie tryb nastawiony na wielką rozwałkę. Nie odnajdą się fani Battlefielda. Ja z przyjemnością robię daily.
Dodaj komentarz