Mad Max jest z nami już od przeszło trzech dekad. George Miller nie mając wielkiego budżetu rozpoczął serię, która odniosła po latach duży sukces i stała się wręcz kultowa. Trylogia z Melem Gibsonem miała swoje wzloty i upadki, na kontynuację filmową przyszło nam czekać 30 lat. Kilka miesięcy temu Max wreszcie powrócił do kin, odmieniony jednak w doskonałej formie. Tu przechodzimy do naszej części, czyli gry, która powstawała niezależnie od filmu i przedstawia całkowicie inne wydarzenia. Jednak jest utrzymana w jego klimacie i są one spójne estetycznie.
Historia rozpoczyna się od utracenia przez nas swojego wyjątkowego pojazdu – Interceptora, zostajemy obrabowani i pozostawieni na pustyni. Z opresji ratuje nas Chumbucket, który postanawia nam pomóc i towarzyszy nam podczas podróży. Sam swoje przeszedł, o czym dowiemy się później, przez co stał się niezrównoważony psychicznie. Mimo wszystko umiejętności mechanika ma na najwyższym poziomie i potrafi pomagać nam przez całą grę. Dodatkowo widzi w nas Świętego i wierzy, ze jesteśmy potrzebni do zbawienia tych pustkowi. Kult silników V8, wręcz religia jaka się wytworzyła wokół nich przenosi nas w wyjątkowy świat pustyni, gdzie żyją oszołomy, które przystosowały się do warunków, a władza i wpływy nadal odgrywają kluczową rolę w podziale globu. Klimat można wręcz kroić nożem, a opary paliwa są wszędzie.
Dzięki pomocy naszego kompana zaczynamy odbudowywać nasz legendarny pojazd, nasze Magnum Opus. Początki są skromne, ale z czasem nasz samochód staje się coraz lepszy, a my w pogoni za zemstą na Scrotusie zagłębiamy się w historię. Mimo wszystko to nie fabuła gra tu pierwsze skrzypce, a wykreowany świat i pojazdy. Interakcja między postaciami jest tłem, zdarzają się ciekawe wątki, ale większość historii jest sztampowa. Sytuacje ratuje masa smaczków, takich jak zdjęcia z dopiskami opisującymi nam jak wyglądała przemiana świata, wysychanie oceanu czy wyludnianie się miast. Max doskonale podsumowuje niektóre ciętym komentarzem, jak to wygląda – po latach. Kilku mieszkańców pustkowi zapadnie w pamięć na dłużej, ich funkcja w świecie, szaleństwo, tło i doskonale spasowana otoczka potrafią zaciekawić. Nadal ponad to wszystko wybijają się pojazdy.
Nasz samochód przepadł, więc rozwijamy od początku bazę, którą dostaliśmy od Chumbucketa, zdobywamy karoserię i zaczynamy zbierać złom, żeby ulepszać nasz pojazd. To właśnie złom jest walutą, dzięki niemu kupujemy ulepszenia zarówno Maxa jak i samochodu. Do naszej fury dokładamy elementy w różnych kategoriach, od silnika V6 i V8 – po 6 poziomów każdy, przez zawieszenie, wydech, opony czy dopalacz. Mają one bezpośredni wpływ na nasze osiągi, co od razu czuć podczas prowadzenia. Dodatki ofensywne jak taran pod maską, felgi z kolcami, palniki boczne zużywające duże ilości paliwa, grzmot będący praktycznie wyrzutnią rakiet czy snajperka. Oddzielną kategorią jest harpun, który możemy wykorzystywać na wiele sposobów, substytut linki z Just Cause. Możemy nim wyrywać elementy opancerzenia, koła a nawet całych kierowców zza kierownicy. Przydaje się on także w otwieraniu kontenerów lub ukrytych schronów, ściąganiu snajperów z wież czy niszczeniu różnych konstrukcji. Poszczególne ulepszenia skracają ich czas ładowania i zwiększają obrażenia. Możemy też oczywiście rozwijać pancerz, zmieniać barwy, kolory, całe karoserie czy ozdoby na maskę wpływające na statystyki.
Nasz Maxa Rockatansky także może rozwijać się inwestując w siebie złom. Od ulepszania kastetu, przez kurtkę po ochronę przedramion, strzelbę i pas z amunicją. To ostatnie powiększa też magazynki oręża w samochodzie. Zmieniamy także zarost i przebranie głowy Maxa, ale to już czysta kosmetyka. Wpływ na walkę mają za to umiejętności, tu zakupy są ważne bo dokupujemy różne ruchy dla naszego wojaka, jak egzekucje czy wyrywanie broni podczas kontr. Dodatkowo już nie za złom, a specjalne żetony, które przekazujemy podróżnikowi Griffa, u którego możemy ulepszać naszą sferę duchową. Zdobywamy je wykonując wyzwania wpadające naturalnie podczas grania. Tajemniczy towarzysz rozwinie nam maksymalny poziom energii, ilości złomu czy wody jaką znajdujemy i jak bardzo na nas działa. Lub inne jak posługiwanie się bronią białą aż po zużywanie mniejszej ilości paliwa jeżdżąc pojazdami czy czas furii.
Pojazd i bohater dopełniają tylko całości, którą buduje wykreowany świat. Pustkowia nie są najbardziej rozległą krainą, jaką w życiu przemierzymy. Obawiałem się, że będzie nudno i jednostajnie, a świat jest wręcz wypełniony różnymi ciekawymi miejscami. Momentami nawet brakuje tu poczucia samotności i odizolowania. Pozornie pustynne otoczenie powinno dawać nam wrażenie pustego świata i monotonnych krajobrazów. W rzeczywistości wszędzie jest co robić, co kilkanaście sekund trafiamy na lokacje do przeszukania, obozy do odbicia czy przepompownie ropy do zniszczenia. Na naszej drodze staną też samochodowe patrole, stanowiska snajperów, straszaki, szakale, padliniarze i wiele innych odciągaczy od naszego głównego celu.
Otoczenie i jego oświetlenie robi nieprawdopodobne wrażenie. Wydawałoby się, że nie będzie czego oglądać, nic bardziej mylnego. Spędziłem kilka godzin na jeżdżeniu bez celu cykając fotki zachodów słońca, formacji skalnych i krajobrazów, które rzadko bywają puste po horyzont. Mamy oczywiście lokacje, które są typową pustynią, ale górzyste tereny, bagna, kopalnie, hałdy śmieci na wysypisku czy pozostałości poprzedniej cywilizacji jak mosty czy tunele potrafią urozmaicić doznania. Trafimy także do różnego rozmiaru rafinerii, podziemnych kompleksów kryjówek, na pola minowe, chronionych obozów do odbicia, organizatorów wyścigów czy wierz obserwacyjnych. Te ostatnie są rozwiązane w postaci balonów, które są zaczepione wyciągarką do podestu i możemy się na nich wznieść w powietrze. Z góry oglądamy otoczenie przez lornetkę i zauważone ważne punkty zaznaczane są na naszej mapie. Standard w tego typu grach. Czymś niecodziennym jest odwzorowanie burzy piaskowej, zapada wtedy mrok, który rozświetlają gęsto trafiające pioruny. Wiatr potrafi wtedy miotać różnymi śmieciami, ale też większymi obiektami jak ludzie i samochody. Doskonale imituje to pamiętną scenę w ostatnim filmie.
Lwią część czasu spędzimy za kółkiem pojedynkując się z dzikusami i jeżdżąc od miejsca do miejsca plądrując stare statki, samoloty, kontenery i ziemianki. Fantastycznie wypadają także pojedynki z konwojami jeżdżącymi stale po konkretnych terenach. Dużo misji kurierskich możemy sobie urozmaicać wyścigami i pobocznymi małymi zadaniami od napotkanych nieznajomych. Fabuły wiele nie ma i całość sprowadza się do podróży przerywanych walkami, wszystko w celu zmniejszenia wpływów ludzi Scrotusa na terenach podległych trzem innym przywódcom dającym pozory zorganizowanego życia swoim ludziom. Za schronienie i wprowadzanie w świat pomagamy im walcząc z naszym wspólnym wrogiem, jednocześnie ulepszamy ich twierdze, co także daje nam profity. Od standardowych regeneracji amunicji, zdrowia czy wody odwiedzając bazę po automatyczne zbieranie złomu po samochodach, które zniszczymy czy zbieraniu go kiedy w grę nie gramy, a konsola jest podłączona do internetu.
Walka wręcz opiera się na wykorzystywanym ostatnio bardzo często motywie. Mamy po jednym przycisku odpowiedzialnym za atak, kontrę i unik, do tego dochodzą noże i strzelba jeśli mamy amunicję. Przeciwnicy atakują nas w grupach i nie czekają cierpliwie aż wykończymy jednego z ich kolegów. Najczęściej zadając dwa ciosy kontrujemy innego z adwersarzy i tak aż do wybicia wszystkich. Pomaga nam w tym wszystkim furia, w którą wpada Max, wtedy jego ciosy są silniejsze i mamy większe okienko na trafienie przeciwnika przebijając jego blok lub atak. Niektórzy przeciwnicy są wyposażeni w noże lub oburęczną broń białą, inni w tarcze czy rodzaj granatów na kijach. Przeciwników jest bardzo dużo, większość różni się szczegółami takimi jak ubiór, broń czy schemat zachowania, ale na naszej drodze spotkamy także mini bossów Ogary. Patrząc na bestiariusz w kompendium nie możemy narzekać. Projekt każdego z nich jest klimatyczny i indywidualny, o czym możemy przeczytać w opisach. Walka jest satysfakcjonująca i czuć moc ciosów Maxa. Niestety poruszanie się naszej postaci poza nią jest bardzo drętwe, jest to jeden z tych bohaterów, który ma problem ze skakaniem wyżej niż kolana. Na półki skalne wchodzi tam gdzie są oznaczone, a czasami widoczny cel na wysokości oczu jest nieosiągalny.
Oprawa wizualna wypada bardzo pozytywnie, mimo ograniczonej palety barw doskonale różnicuje nam pejzaże w grze. Graficznie jest spora odmienność, otoczenie górzyste i duże elementy świata wypadają świetnie, a samochody i wybuchy to czysty majstersztyk. Przeciwnicy i główne postacie także prezentują bardzo solidny poziom. Kontrastuje z tym wszystkim projekt postaci pobocznych, spotykanych na pustyni czy postaci wypełniających wszystkie twierdze. Tylko te z którymi zachodzimy w większa interakcję wyglądają tak jak powinny. Słabo też wypada część tekstur, chociażby podłoża z namalowanymi śmieciami czy powierzchnie płaskie w kilku pomieszczeniach. To najbardziej nierówna część oprawy występująca głównie w zamkniętych lokacjach. To bym zrzucił na początkowy plan tworzenia Mad Maxa na konsole poprzedniej generacji. Gorzej jest z klatkami, które w pierwszych etapach grania potrafiły gubić się niemiłosiernie. Problem mogły zniwelować kolejne patche, ale nie wyeliminowały go całkowicie. Dźwięk pasuje do całości doskonale, muzyka jest tłem podkreślającym wydarzenia, czasami pompuje nam adrenalinę, ale najczęściej słyszymy ciszę, szelest wiatru i szum pustyni. Odgłosy samochodów czy okrzyki szalonych przeciwników to najwyższa liga. Wręcz słyszymy jak spala się paliwo w silnikach, wszystkie odgłosy mają swój ciężar, nie są bezpłciowe. Odgłosy wybuchów i miażdżonego metalu towarzyszą tu nam cały czas.
Pomimo spędzenia z grą przeszło 70h nadal mam ochotę wrócić do niej i wyczyścić pustynię do końca. Dopiero w połowie tego czasu odkryłem przypadkiem widok FPP w pojazdach. Różne błędy potrafią bawić, a smaczki i niespodziewane odniesienia wzbogacają całość tytułu. Zawarty tryb foto także zachęca do spędzenia z nim dłuższej chwili. Może ciągłe jeżdżenie od punktu do punktu, robienie określonych czynności nie porwie każdego i wyda się monotonne, to jednak jeśli lubicie piaskownice, kręci was post apokaliptyczny świat i podobał się wam ostatni film możecie śmiało sięgać po Mad Maxa, a nie będziecie zawiedzeni.
Dodaj komentarz