Two hands and a dream…
Budzimy się w małym pokoju zbudowanym z białych sześcianów. Otwierasz oczy, rozglądasz się dookoła, do głowy wpadają pierwsze oznaki klaustrofobii i… Słyszysz kobiecy głos, który zaczyna powoli wprowadzać cię w sytuację. Tłumaczy kilka istotnych faktów, ale też stara się nie powiedzieć ci zbyt wiele.
Mamy oczywiście do czynienia z grą logiczną. Świat obserwujemy z oczu bohatera. Generalny koncept opiera się na naszej umiejętności panowania nad kolorowymi sześcianami za pomocą magicznych rękawic. Czerwone klocki możemy wysunąć, niebieskie po nadepnięciu wyrzucają nas do góry, fioletowe przesuwają ściany itd. „Q.U.B.E.” został podzielony na siedem etapów. Każdy z nich składa się z kolejnych pokojów. Najczęściej naszym celem jest dostanie się po prostu na jakiś wyżej położony punkt, skacząc po kolorowych klockach.
Nie jest to jednak gra zręcznościowa. Może kilka momentów wymaga od nas pewnej szybkości i refleksu, ale większość to zwyczajna gra logiczna. Stajemy na środku, rozglądamy się dookoła, myśląc, co przesunąć najpierw. Nawet w połowie planszy znajdziemy czas na zastanowienie. Nie raz stawałem gdzieś na kilka skoków przed końcem, żeby zastanowić się, jak to wszystko rozegrać. Czas nas raczej nie goni.
Zagadki są odpowiednio zbalansowane. Pierwsze trzy etapy nie wymagają od nas zbyt wiele. Wchodzimy, patrzymy na różne kolory i zazwyczaj od razu widać rozwiązanie. Potem pojawiają się jednak zadania, które na potrzeby zobrazowania sytuacji nazwę „zadaniami z kulką”. Żeby odblokować dalsze przejście, trzeba bowiem odpowiednio manewrując ścianami i klockami, przenieść zieloną kulką w odpowiadającą jej kolorem pustą przestrzeń.
Wszystko byłoby całkiem solidne, gdyby nie klimat jakim zostali w tym przypadku obdarzeni gracze. „Co to za klimat? Przecież to po prostu białe klocki!”. Fakt, nie wygląda to atrakcyjnie, patrząc po prostu na screeny. Musicie mi więc uwierzyć na słowo, że w środku jest już dużo lepiej. Sam początek w całej swojej prostocie buduje trochę niepewności. Dodatkowo co jakiś czas odzywa się do nas wspominana wcześniej kobieta, by odpowiedzieć na kilka pytań. W rezultacie dowiadujemy się więcej o naszym bohaterze, o jego pochodzeniu, o dzieciach… Dostajemy bardzo prostą, ale wciągającą historię w tle gry logicznej.
Ponadto wersja „Director’s cut” została wzbogacona o DLC jedynie zwiększając naszą przyjemność. Ostatnim aspektem godnym wspomnienia jest tryb „Against the Qlock”, czyli po prostu poziomy ze stoperem nad głową. Biegniemy, zbieramy po drodze ulepszenia usprawniające nasze możliwości, a na koniec zostajemy nagradzani medalem zależnie od uzyskanego czasu.
Jest zaskakująco dobrze. Konrad świadkiem, że nie skakałem z radości, kiedy dostałem kod do „Q.U.B.E.”. Zdaję więc sobie sprawę, co siedzi w waszych głowach, patrząc na screeny. Odrzućcie te myśli na bok. Jeżeli chcecie chwilę pomyśleć i lubicie chwilę pogłówkować zamiast ciągle w kogoś strzelać, to jest coś dla was. Tu nawet muzyka jest dobra. Jedyny mankament? Pobawicie się przy tym maksymalnie pięć godzin.
Dodaj komentarz