Uciekaj.
Powyższy równoważnik zdania zawiera w sobie całą filozofię „Run Like Hell!”. Mamy bowiem do czynienia z grą typu „runner”, polską grą twórców „Draw Slasher”. Nasz bohater automatycznie biegnie więc w prawo, a naszym zadaniem jest unikanie nadchodzących przeszkód.
Gra podzielona jest na trzy tryby: fabularny, arcade oraz online. Historia w tym przypadku praktycznie nie istnieje. Trafiamy na wyspę zamieszkałą przez nieznane nam plemię, które najwyraźniej nas nie lubi. Próbujemy stamtąd uciec za wszelką cenę, pokonując kolejne poziomy. Arcade to po prostu bieganie bez końca. Zbieramy monety, za które można kupić nowe postacie. Są to jednak jedynie zmiany kosmetyczne. Wydanie 10 000 monet na zmianę wyglądu naszego bohatera może nam dać jedynie satyfakcję. Tryb online powinien przyciągać najwięcej uwagi. System dolosowuje nam przeciwników. Wygrywa ten, który dobiegnie pierwszy do mety. Zdobywamy punkty rankingowe, kolejne rangi, trochę monet. Nie jest to jednak nic, co mogłoby przyciągnąć na dłużej.
Sterowanie jest proste, poziom trudności części fabularnej też nie należy do najwyższych. Możemy skakać i się ślizgać. Przegrywamy, kiedy dogonią nas tubylcy. Pierwsze kilkanaście poziomów wzbudza ciekawość. Twórcy wybrali sobie fabułę, która daje im wiele możliwości. Ci jednak skupili się wyłącznie na zmianie lokacji. Im dalej w las, tym gra robi się bardziej nużąca. Czuć monotonię i powtarzalność. Nie zmieniają tego też spotykane od czasu do czasu dopalacze.
Można znaleźć kilkanaście lepszych gier na nasze smartfony i nie zapłacić za nie ani grosza. Polacy zabrali się bowiem za gatunek gry istniejący na Androidzie i iOS od dobrych kilku lat. Od czasu pomysłu z dodatkowymi, płatnymi walutami, runnery tworzone są masowo. Większość z nich to zwykłe średniaki. Biegniesz, zbierasz monety, zmieniasz sobie kolor postaci. Bardzo podobnie jak tutaj. Czasem pojawiają się jednak rozbudowane perełki, które potrafią doskonale zabijać czas w porannej podróży autobusem czy metrem. To one pokazują prawdziwy potencjał tego gatunku. Potencjał, który tutaj został zmarnowany.
„Run like Hell!” od innych runnerów mógłby wyróżniać tylko tryb wieloosobowy, który tutaj zwyczajnie nie zdaje egzaminu. Ciężko byłoby rozwiązać to w inny sposób, ale online po prostu nie przyciąga. Tryb fabularny jest prosty i krótki, w arcade po prostu biegamy bez sensu. Solidna realizacja, to trzeba pochwalić. Nie jest to jednak żaden tytuł, który przyciągnie nas na czas dłuższy niż potrzebny do uzyskania wszystkich trofeów, a i to może się niektórym wydać żmudną i bezsensowną aktywnością.
Czyli daleko w tyle za Runner 2….