Otwarty świat, zadania poboczne, przebieranie postaci, tryb rozgrywki wieloosobowej – brzmi jak marzenie
Assassin’s Creed III: Liberation jest grą wyjątkową – to jedyna produkcja z serii traktującej o Asasynach, w której główna bohaterka jest przedstawicielką płci pięknej. Mowa oczywiście o Aveline de Grandpré. Historia postaci jest kuriozalna i sprawia wrażenie bardzo mało wiarygodnej. Aveline przyszła na świat jako dziecko niewolnicy i majętnego Francuza. W pewnym momencie trafia na targ niewolników, gdzie gubi (przez gonienie… kury) swoją matkę i zostaje odnaleziona przez swojego przyszłego mentora – Agaté.
Niestety, historia przedstawiona w jedynym Asasynie na Vitę jest bardzo słabo zarysowana. Motywy działań bohaterów często są niejasne i nieuzasadnione, co bardzo boli, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak fabuła jest prowadzona w „dużych” grach z serii. Razi także brak porządnego zarysowania historii asasynki – gracze wiedzą, że w jej życiu miało miejsce dane wydarzenie, ale Ubisoft nie zapewnił odpowiedniego połączenia wydarzeń. Przez to często bardziej można czuć, że gra się w zlepek luźno połączonych wątków niż w spójną historię.
Aveline posiada trzy rodzaje strojów, które może ubrać. Pierwszym z nich jest odzienie szlachcianki – tak przebrana postać może czarować przeciwników, by dostać się w strzeżone miejsca, czy też ich okraść, ale koszt takich akcji też jest istotny – suknia wyłącza możliwość biegania i skakania po dachach, zachowania ikonicznego dla cyklu Assassin’s Creed. Bohaterka nadal może walczyć – ma do dyspozycji parasol (który służy do strzelania strzałkami), ukryte ostrza oraz bomby dymne – jednakże efektywność radzenia sobie w starciach nie może równać się z tą występującą w pozostałych wersjach kostiumów.
Można także przebrać się za niewolnicę – tu wachlarz możliwości jest zdecydowanie szerszy. Bohaterka może wykonywać akcje rozpoznawalne społecznie – a więc wspinać się, podróżować z wykorzystaniem dachów, mieszać się w grupy pracujących osób (by uciec strażnikom), oraz walczyć. W przypadku ostatniej „osoby”, asasynki, gracze dostają do dyspozycji pełen arsenał uzbrojenia (do którego dostęp uzyskuje się, stukając palcem ikonę broni)… i to największa różnica między niewolnicą, a wojowniczką. Można odnieść wrażenie, że podział na 3 klasy postaci jest zbędny i wystarczyłoby jedynie wprowadzenie dwóch różnych.
Niezależnie od wybranej postaci, warto zwrócić uwagę na poziom rozpoznawalności. Walka z przeciwnikami, zabijanie przechodniów, kradzieże – wszystko to sprawia, że wspomniany wskaźnik przybiera inny kolor – z początku żółty, następnie czerwony. Ostatnia barwa sprawia, że oponenci pragną atakować postać gracza od razu, gdy ją zauważą. Można temu zapobiegać, zmniejszając swoją rozpoznawalność. Dokonuje się tego, zrywając plakaty, czy też przekupując odpowiednie osoby.
Assassin’s Creed III: Liberation to gra z otwartym światem, a więc nie mogło zabraknąć możliwości wchodzenia w interakcje z otoczeniem. Aveline może kupować sklepy i robić w nich zakupy. Niestety, jedynie do tego sprowadza się działanie z obiektami w świecie gry. Zarobione na misjach, zdobyte na poległych przeciwnikach i znalezione w skrzyniach pieniądze można wydać także u szmuglerów, ale nie stanowią oni większej różnicy asortymentowej względem sklepów.
W grze występuje duża liczba misji. Są oczywiście zadania poboczne, zlecane przez napotykanych bohaterów niezależnych, ale polegają one głównie na zabiciu konkretnej postaci w odpowiedni sposób. I tu jest spory zgrzyt – cel zlecenia jest, podobnie jak w misjach wątku głównego, bardzo prosto wyjaśniony. Każde zadanie można sprowadzić do „oni robią coś podejrzanego, nie wiem, co, ale na wszelki wypadek zabij ich”. To ogromna wada produkcji i sprawia, podobnie jak bardzo sztucznie prowadzona fabuła, że tytuł bardzo szybko zaczyna nużyć i nie chce się do niego wracać.
Natomiast strona wizualna przedstawia się całkiem dobrze. Widoki w grach z serii Assassin’s Creed zawsze potrafiły cieszyć oczy, nie inaczej jest tym razem. Nowy Orlean, Luiziana, czy też Nowy Jork prezentują się bardzo dobrze i sprawiają, że ma się ochotę po prostu biegać i zwiedzać świat. Modele postaci są wykonane przyzwoicie, chociaż tekstury często są w nieco gorszej jakości niż powinny być – gry takie jak Uncharted, czy Killzone wyznaczyły standard produkcji na Vitę i, niestety, dzieło Ubisoftu nie zawsze spełnia te wymogi. Nie znaczy to, że Liberation jest brzydkie. Jest jedynie miejscami niedopracowane.
Miłośnicy zbieractwa i dostosowywania postaci powinni być zadowoleni; twórcy umieścili w produkcji wiele obiektów do kolekcjonowania. Należą do nich brosze, jaja aligatorów i grzyby (które moim zdaniem są bezsensownym elementem), skrzynie z pieniędzmi, momenty asasyńskie, strony dziennika i nie tylko. Można także dostosować wygląd bohaterki – w specjalnych miejscach można wybrać inny wariant kolorystyczny stroju, jaki nosić ma postać. Osoby, które będą chciały uzyskać 100% w grze będą musiały spędzić z nią wiele czasu. Gracze ceniący dodatkowe cele podczas wykonywania zadań będą z pewnością zadowoleni, gdyż niemal każda misja Aveline posiada kilka wymogów opcjonalnych. Ich spełnienie nie jest wymagane do ukończenia misji, ale pozwala na zastosowanie innego podejścia przy przechodzeniu danego fragmentu.
Opisując Assassin’s Creed III: Liberation, nie można zapomnieć o walce. Ta zrealizowana została dobrze i w niczym nie ustępuje dużym grom z serii. Po wejściu, automatycznym, w tryb starcia, asasynka może atakować szybkimi ciosami (łącząc je w kombinacje), płynnie przechodzić od jednego przeciwnika do innego, kontrować ciosy, unikać ich, czy też wykorzystywać oponentów w roli żywych tarcz. Oręż, jaki służy do radzenia sobie z atakującymi także jest zadowalający -są noże, maczety, ukryte ostrza, bicz (służący także do duszenia przeciwników i pokonywania większych odległości), miecze, pistolety, strzałki – jest w czym wybierać i ta różnorodność przemawia na korzyść tytułu.
Jednakże są także bardzo istotne wady, do których należy zbytnie wykorzystanie elementów dotykowych konsoli. W przypadku zwykłej, swobodnej rozgrywki nie ma zastrzeżeń, ale problem pojawia się przy odczytywaniu znajdywanych listów. Kopertę otwiera się bardzo przyjemnie – przesuwając palcami wzdłuż przedniego i tylnego ekranu dotykowego. Problem pojawia się przy odczytywaniu notki – należy wtedy skierować konsolę w kierunku źródła światła. Niestety, światło często nie jest odpowiednio wykrywane, przez co należy sporo się natrudzić, by gra pozwoliła przejść dalej. Dotyk niepotrzebnie jest zaimplementowany również przy sterowaniu łodzią w niektórych etapach – wtedy bardziej czuje się frustrację niż przyjemność płynącą z rozgrywki.
O ile wymienione wcześniej wady można w pewien sposób wytłumaczyć, o tyle zupełne nieporozumienie stanowi tryb rozgrywki wieloosobowej. Stoi on na poziomie prostej gry przeglądarkowej, czy facebookowej. Gracz wybiera jednostki do walki z przeciwnikami, wysyła je, ogląda krótką animację, wygrywa, czeka na możliwość ponownego zaatakowania i robi to raz jeszcze. Brak w tym jakichkolwiek pozytywnych emocji, toczenie „starć” nuży i frustruje. Tryb multi jest najgorszym, jakie widziałem w jakiejkolwiek grze i nie ma racji bytu.
Podsumowując, Assassin’s Creed III: Liberation to produkcja bardzo nierówna. Z jednej strony są przyzwoite animacje, dobra strona wizualna i dźwiękowa i sporo do robienia. Z drugiej jednak jest karygodnie stworzony tryb rozgrywki wieloosobowej, monotonna i nużąca rozgrywka oraz marnie napisana i prowadzona historia. Wobec tego produkcję tę polecam jedynie fanatykom (nie fanom) serii AC. Pozostałe osoby mogą nieprzyjemnie się rozczarować.
Gra jest świetna i polecam każdemu!! Ukończyłem dwa razy a samej serii Assasyna jakoś nie lubię a tu bawiłem się całkiem fajnie :-/