Przykład na to, że umiejętne mieszanie gatunków to recepta na sukces, mimo że gra nie jest pozbawiona wad.
Dzieło ZEN Studios to połączenie Angry Birds, prostego RTS-a i nieskomplikowanego slashera. Zadaniem gracza jest obrona swojego zamku przy jednoczesnej produkcji jednostek, rzucaniu zaklęć i strzelaniu z balisty. Wojacy obu stron spotykają się gdzieś w połowie drogi i toczą zaciekłe potyczki między sobą. Czasem można wspomóc ich kierując bohaterem, chociaż wiąże się to z pewnymi niedogodnościami, o których później. Bitwa toczy się do momentu zniszczenia któregoś zamku lub doprowadzenia flagi wroga do własnej bazy (lub odwrotnie).
Każdy z elementów rozgrywki jest równie ważny. Bez strzelania z balisty wojacy pozbawieni są wsparcia i najprawdopodobniej zostaną wybici. Z kolei sama machina jest zbyt słaba, żeby samodzielnie odpierać ataki wrogów. Tylko korzystanie z magii nie jest konieczne, chociaż niejednokrotnie ratuje ona skórę. Duże znaczenie ma też kierowanie poczynaniami bohatera. Niestety, w trakcie nie ma się możliwości rekrutowania jednostek i używania balisty, więc trzeba z tym uważać.
Szkoda tylko, że robienie wszystkiego na raz potrafi być frustrujące, szczególnie, że sterowanie potrafi dać w kość, a na wysokim poziomie trudności gra nie wybacza błędów. Najwięcej zastrzeżeń mam do celowania w trakcie używania balisty. Trajektorię dobiera się lewym analogiem, jednak twórcy nie umożliwili zmiany jego czułości. Precyzyjne celowanie przy maksymalnym oddaleniu jest bardzo trudne. Niby krzyżakiem da się wprowadzać delikatne korekty, ale nie ma na to czasu. Dodatkowym utrudnieniem jest brak linii obrazującej trajektorię na najwyższym poziomie. Jeśli plansza jest duża i nie widać balisty, to strzela się tak naprawdę na ślepo. Gdyby chociaż korekty dało się robić tylnym panelem dotykowym… Jest to zdecydowanie najbardziej frustrujący i niedopracowany element rozgrywki i co gorsza, jeden z najważniejszych.
Do tego dochodzi konieczność ciągłego przełączania się między funkcjami. Krzyżyk to balista i wybór pocisków, kwadrat to rekrutacja jednostek, a trójkąt to magia. Trzeba jeszcze operować spustami i prawą gałką przesuwać widok (lub ekranem dotykowym). Rzecz jasna SI nie ma takich problemów i wszystko robi jednocześnie. Ewidentnie twórcom zabrakło przycisków, a gracz przez całą rozgrywkę ma pełne ręce roboty. Pierwszą godzinę większość osób poświęci na ogarnięcie sterowania, co w tytule z dwuwymiarową rozgrywką jest ewenementem.
Skoro już wiadomo o co chodzi i jak chodzi, to pora wspomnieć o fabule. Ta jest prosta jak budowa cepa i przewidywalna. Na szczęście, twórcy dobrze o tym wiedzieli i sami robią sobie z niej żarty. Oczywiście, znowu chodzi o ratowanie świata, ale nie to jest najważniejsze. Do przechodzenia kolejnych plansz motywują przerywniki filmowe między nimi. Wielokrotnie śmiałem się z tekstów bohaterów, nawiązań do innych tytułów czy głównej postaci, która do złudzenia przypomina Shrekowego Księcia z Bajki. Kampania jest do tego dosyć urozmaicona. Czasem nie można korzystać z balisty, czasem z jednostek (bo dostały rozwolnienia), innym razem walczy się samym bohaterem albo trzeba przetrzymać ileś tam fal wrogów. Są też misje poboczne, które najczęściej sprawdzają celność gracza. Drażnić potrafi tylko poziom trudności, który w przypadku najwyższego stopnia po prostu frustruje. Zapomnieć można o skończeniu kampanii od razu na „hard”, bo wymaga on rozwiniętego zamku i jednostek, do których nie ma się początkowo dostępu. Z kolei na średnim większość poziomów to spacerek. Trafiły mi się może ze 3 plansze, z którymi naprawdę miałem problem.
Wszystkie tryby z kampanii dostępne są też jako pojedyncze potyczki (zarówno z komputerem jak i przez multiplayer). Fajnym dodatkiem jest tryb kooperacji, w którym jeden gracz steruje zamkiem, a drugi bohaterem. Warto jednak mieć kogoś znajomego grającego w CastleStorm, bo chętnych do zabawy jest stosunkowo niewielu.
Za każdą bitwę otrzymuje się złoto, za które ulepsza się zamek, jednostki, zaklęcia i pociski. Żeby uzyskać dostęp do wszystkiego, trzeba przejść kampanię. W sumie są dwie zupełnie różne nacje, które ulepsza się oddzielnie. Do tego dochodzi możliwość budowania własnego zamku, bo kombinacji jest więcej, niż stworzonych przez twórców konstrukcji (aktywnych może być tylko część elementów). W całkiem rozbudowanym edytorze można stworzyć własną budowlę dobierając przy tym jakie będą w nim produkowane jednostki, jakie znajdą się pomieszczenia pomocnicze i jak bardzo będzie on odporny na ostrzał. Niestety, edytor jest dosyć toporny i starałem się go unikać korzystając z gotowych wariantów. Nie mniej, każdy znajdzie coś dla siebie, a wybór strategii jest ogromny. Jest to tym ważniejsze, że jest to element wspólny dla całej gry, więc ulepszenia i odkrycia poczynione w kampanii będą też dostępne w trybie wieloosobowym.
Lekki zawód sprawiła mi grafika. W trakcie rozgrywki jest ona całkiem przyzwoita. Całość jest w 2,5D, jednostki i efekty są dobrze animowane, zamki rozpadają się w dosyć przekonywujący sposób. Niestety, braki w oprawie widać na przerywnikach filmowych lub przy maksymalnym powiększeniu planszy, na których niska rozdzielczość tekstur daje dosyć mocno po oczach. Całość wygląda jak rodem z Warcrafta III, który ma ładnych parę lat na karku. Jest to jednak drobny szczegół, który nie przeszkadza w zabawie. Niestety, w kość daje tragiczna optymalizacja wczytywania poziomów. Z zegarkiem w ręku, załadowanie planszy zajmuje 39 sekund! Cała gra waży 533 MB, więc moje pytanie brzmi, co się tam tyle czasu wczytuje?! Znacznie obszerniejsze mapy w Killzone odpalają się co najmniej dwukrotnie szybciej… Nienajlepiej prezentuje się też edytor zamku, w którym wszystko z daleka wygląda, jakby było zrobione w jakimś prostym programie graficznym. Na szczęście, po powiekszeniu całość prezentuje się znacznie lepiej. Udźwiękowienie jest bardzo przyzwoite. Muzyczka w tle raczej nie przykuwa uwagi, ale głosy jednostek czy bohaterów robią dobre wrażenie i miło się ich słucha nawet po dłuższym czasie.
Pomimo sporej liczby wad i niedociągnięć CastleStorm potrafi wciągnąć, a po ogarnięciu sterowania można się przy nim świetnie bawić przez wiele godzin. Rozgrywka jest wymagająca i daje spore możliwości doboru taktyki. Do tego nie sposób się nudzić. Przez większość czasu miałem duże problemy, żeby znaleźć sekundę na zrobienie zrzutu ekranu, a to już o czymś świadczy. Nie można się jednak za szybko zrażać natłokiem funkcji. Uważam, że za 39 zł warto, ale mimo wszystko twórcy mogli dopracować kilka elementów.
Plusy / Pros:
Szeroki wybór taktyk i strategii / Wide choice of tactics and strategies
Nie pozwala się nudzić / All the time gives something to do
Wciąga / Addictive
Starcza na długie godziny / Lasts for long time
Sporo trybów do gry wieloosobowej / A lot of multiplayer modes
Humor w przerywnikach filmowych / Sense of humor in cutscenes
Sprawdza się zarówno w przypadku długich jak i krótkich sesji / Good for long and short sessions
Minusy / Cons:
Niewygodne sterowanie / Awkward controls
Niska jakość tekstur po przybliżeniu widoku / Textures in low resolution when view is zoomed
Długi czas wczytywania poziomów / Long loadings
Niezbalansowany, najwyższy poziom trudności / Hard level is unbalanced
Można się zrazić na początku / Initially to deter
Brak ustawień czułości celowania / Lack of aiming sensitivity setting
Gameplay: 7
Muzyka: 7
Grafika: 5
Moja ocena gry: 7
Dziękujemy firmie ZEN Studios za dostarczenie gry do recenzji / Thanks for ZEN Studios for providing a review copy.
Dodaj komentarz