Dzięki uprzejmości SCEP dostaliśmy możliwość przetestowania jednej misji z najbardziej oczekiwanej gry tego roku!
Wersja, którą dostaliśmy do testowania waży niecałe 2,5 GB oraz zawiera jedną misję, „Lighting Strike”, którą możemy przejść na trzech rożnych poziomach trudności. Zadanie polega na sabotażu bazy Helgów, musimy zhakować kilka terminali, odeprzeć ataki żołnierzy nieprzyjaciela oraz bezpiecznie opuścić ich bazę.
Misję zaczynamy z powietrza, lecimy w dół w stronę wagonika, niestety lot odbywa się automatycznie, sterowanie nad naszą postacią otrzymujemy dopiero, gdy znajdziemy się w kolejce. Drzwi wagonika się otwierają, zaczynamy grę! Musimy otworzyć bramę. W tym celu udaję się na górę; cel mam zaznaczony na mini mapie, która bardzo dobrze pokazuje wszystkie miejsca docelowe, jak i położenie żołnierzy Helghastów. Włącznika od bramy broni tylko jeden żołnierz, więc zakradam się po cichu za jego plecy i wybieram atak nożem. Niczego nie spodziewająca się ofiara pada na podłogę, otwieram bramę. Niestety włączył się alarm i już na mini mapie widzę, że w moją stronę biegnie dwóch żołnierzy. Przyczaję się przy kancie ściany i eliminuję ich szybkimi strzałami w głowę
Mini Mapa
Znajduje się w dolnym lewym rogu ekranu. Jest wykonana bardzo dobrze, wręcz perfekcyjnie i czytelnie. Oprócz aktualnego celu pokazuje nam lokalizacje 'BlackJacka” (o którym opowiem za chwilę) oraz lokalizacje wrogich żołnierzy. Niestety, mapa pokazuje ich na każdym poziomie trudności, a szkoda, bo to znacznie ułatwia grę. Pomarańczowa strzałka oznacza żołnierza, który niczego nie podejrzewa, natomiast, gdy jest czerwona, to trzeba wiać – żołnierze zostali zaalarmowani i mają w głowie już tylko naszą eliminację.
Przechodzę przez bramę i od razu rzucają mi się w oczy dwie wieżyczki po prawej i lewej stronie, a w nich snajperzy. Mało tego, mapka pokazuje jeszcze kilku innych żołnierzy za osłonami. Cicha eliminacja? Nie… strzelam do snajpera na prawo, pada, ale alarm znowu się podnosi, snajper z lewej wieżyczki już do mnie strzela, szybko przyklejam się do osłony i czekam na odpowiedni moment do oddania strzału. Niestety moja sytuacja się pogarsza, gdyż już pojawiło się kilku Helghastów… snajpera zostawiam sobie na koniec, wychylam się na chwilę i eliminuję żołnierzy, którzy przybyli na dźwięk alarmu. Nie ma lekko, Helghaści są w ciągłym ruchu, zmieniają osłony, są szybcy i strzelają celnie. Po dłuższej wymianie ognia udaje mi się z nimi rozprawić oraz wyeliminować snajpera. Teraz wystarczy tylko w jednej z wieżyczek odblokować kolejną bramę. Przechodzę przez nią i napotykam skrzynie „BlackJacka”…
BlackJack
Są to pojemniki, które napotkamy na swojej drodze. Podchodzimy do jednego takiego, przystawiamy odpowiedni klucz i pojawia nam się sklepik, w którym możemy: kupić amunicję – opcja, z której będziecie najczęściej korzystać, kupić lub zmienić broń główną, kupić lub zmienić broń zapasową (oprócz zwykłego pistoletu z tłumikiem mamy: rewolwer, strzelby czy wyrzutnie RPG), kupić lub zmienić granaty, kupić lub zmienić nasz pancerz. Możemy wybrać między bardziej mobilnym, ale mniej ochronnym lub odwrotnie. Da się także wybrać funkcje naszego „Van-Guard” – może to być latający dron z dwoma ostrzami, niewidzialność na kilka sekund, lub oznaczanie pozycji przeciwnika czerwonymi okręgami. Są tez inne opcje, ale wszystkiego nie będę Wam zdradzał. Warto zaglądać do każdej skrzyni BlackJacka, gdyż często znajdują się tam 20% zniżki na rożny asortymenty.
Idąc dalej dochodzę do pomieszczenia. Zanim zdążę się jeszcze do niego zbliżyć widzę, jak przede mną jeden z Helgów przemieszcza się. To bardzo dobra okazja, aby zaatakować go od tyłu nożem; niczego nie spodziewająca się ofiara pada natychmiast, pozostało jeszcze dwóch, ale tu już nie ma możliwości, aby zaatakować ich po cichu. Zaczynam strzelać i znowu alarm się podnosi, dobiega wsparcie w postaci trzech żołnierzy. Na szczęście mam przy sobie granat, który długo nie myśląc rzucam im po nogi. Efektowna eksplozja niszczy całą trojkę, pozostałych dwóch eliminuję z shotguna. Do kolejnego pomieszczenia mogę dostać się standardowo przez drzwi, albo wykorzystać elementy otoczenia. Po obu stronach znajdują się rury, po których mogę dostać się na górę, więc wspinam się i atakuję niczego nie spodziewających się wrogów z góry. Po wyeliminowaniu wszystkich muszę dostać się do windy, która przybywa ze zbędnym balastem w postaci trzech Higów. Pora wykorzystać mój ostatni granat odłamkowy. Drzwi się otwierają i od razu granat leci efektownie, eliminując całe przybyłe zagrożenie.
Szata graficzna
Tak, screeny, które do tej pory widzieliście nie kłamały, gra rzeczywiście ładnie wygląda, ale w niektórych miejscach deweloper zastosował trick w postaci rozmytych tekstur. Ma to miejsce głównie, gdy używamy zbliżenia podczas strzelania. Co do stabilności, to gra działa płynnie, ale jak się człowiek postara, to animacja potrafi szarpnąć lub nawet dosłownie zatrzymać się na jedną, dwie sekundy. Jest to możliwe do osiągnięcia na najniższym poziomie trudności, kiedy lecimy na wariata, strzelając nawet do pięciu Higów jednocześnie; wtedy konsola potrafi się zakrztusić. Natomiast jak gra się spokojnie, eliminuje wrogów pojedynczo, to o żadnej zawieszce nie ma mowy.
Wjeżdżając windą na górę rozpoczynam najtrudniejszą część misji. Musimy zhackować dwa terminale, a przesyłanie danych troszkę trwa. Oczywiście nie będę stać i patrzeć jak rośnie postęp przesyłania, tylko sięgam po swoje giwery i zaczynam odpierać masowe ataki Helghastów. Jest to bardzo trudna część misji nawet na normalnym poziomie. Sztuczna inteligencja przeciwników jest na wysokim poziomie, skutecznie chowają się za osłonami, albo starają się mnie okrążyć, granatów na mnie też nie żałują, więc muszę być w ciągłym ruchu
Sterowanie
Jest bardzo fajne oraz intuicyjne. Przyciski L i P służą standardowo do przybliżania i strzelania, broń zmieniamy korzystając z krzyżaka lewo/prawo lub ikonki na ekranie, granaty uaktywniamy dotykając ikonki w dolnym prawym rogu. Przeładowujemy kwadratem, X podskakujemy, kółko służy do kucania (jak się je przytrzyma, a jak tylko raz wciśniemy, to możemy biec), trójkąt natomiast służy do interakcji z otoczeniem albo ataku nożem. Ten możemy uaktywnić dotykając ikonki noża na ekranie naszej konsoli.
Gdy już uporam się z hackowaniem terminali, lecę do jakiegoś pomieszczenia uaktywnić działko, które efektownie zniszczy wrogi statek kosmiczny. Jednak najpierw muszę rozwiązać efektowną łamigłówkę, po czym przyjdzie mi bronić sporego nadajnika. Muszę znowu odpierać ataki przeciwników, którzy napierają od lewej i prawej strony. Ich celem, oprócz zabicia mnie, jest wyłączenie przekazu transmisji danych. Walka jest ciężka, ale daję sobie radę. Po starciu uaktywnia się jakaś bomba, która ma zniszczyć wrogą bazę, zegar ustawiony zostaje na 4 minuty. Muszę w tym czasie uciec, jeżeli nie chcę podzielić losów Helghastów.
Dźwięk
Nie ma co ukrywać, jest super, tak jak w każdej części Killzone. Dialogi są głośne, wyraźne i czuć w nich emocje. Muzyka jest odpowiednia do sytuacji panującej na ekranie, wybuchy oraz wystrzały także są dobrze nagrane, wielki plus za udźwiękowienie gry.
Na szczęście droga do strefy ewakuacyjnej jest niedaleka, Helgi już mnie nie atakują, ale za to pojawia się nowe zagrożenie w postaci latających robotów. Są to szybkie paskudztwa, które dość celnie strzelają. Muszę ratować się osłonami i czekać, aż będę miał dogodną pozycję do strzału. Eliminacja zajęła mi dobrą minutę, muszę wspiąć się na górę, następnie dopiąć się do linki i zjechać w stronę lądowiska. Podczas zjazdu wyłania się ostatni żywy Helghast, przybliżam celownik i efektownym strzałem w głowę pokonuję delikwenta. Wyszło to całkiem efektownie, już widzę lądowisko, już chcę uciekać. Niestety, jeszcze cztery latające paskudztwa chcą mnie powstrzymać, a teraz jest trudniej, żadnej osłony. Pozostaje tylko bieganie od lewej do prawej, troszkę szczęścia, troszkę strzelania na oślep i ostatni wróg został pokonany. Transportowiec już ląduje, wsiadam, odlatuję i oglądam się za siebie, oglądając efektowną eksplozję w bazie Helghastów…
Krótkie podsumowania
Szkoda, że to już koniec, że tylko jedna misja, chciałbym więcej, dużo więcej. Zaprezentowana misja uświadomiła mnie tylko w tym, że muszę mieć tę grę, że jest na co czekać. Klimat Killzone z PS3 jak najbardziej zachowany, gra się naprawdę przyjemnie i, co najważniejsze, nie jest łatwo. Istnieje duża szansa na to, że Killzone będzie w końcu FPSem z prawdziwego zdarzenia na PS Vita. Resistance nie dało rady, Call of Duty rozczarowało na każdej linii, ale oto jest nadzieja dla wszystkich, którzy lubią gry akcji z widoku pierwszej osoby – Killzone wyjdzie na PS Vita już na początku września i pozamiata wszystko.
Czy na ekranie gry nie jest czasem odrobine za dużo funkcji? Mini-mapa, granat, zmiana broni, Vektańskie dolary i ewentualnie miniaturka portretu osoby w tej chwili mówiącej… Trochę to dla mnie za dużo.
A więc pytanie dla Konrada – da rade ten „HUD” ograniczyć? Można przecież „mordować” nożem przy pomocy trójkąta, zmieniać broń krzyżakem.
Bardzo dziękuje z góra za odpowiedź – nie mnie jednego to nurtuje.
Nie, nie można nic z tych rzeczy usunąć, ale jak to napisałem w recenzji, te ikonki wcale nie przeszkadzają i są bardzo dobrze rozmieszczone na ekranie.
Niezłe spoilery Konrad, pogratulować…
Jeśli naczelny pozwala sobie na publikację tekstów na takim poziomie, to już nie mam pytań, dlaczego teksty redaktorów w wieku gimnazjalnym są tak słabe ^^
Przepraszam, nasz korektor ma dziś gorszy dzień 😉
Gdybym zobaczył taki tekst to najprawdopodobniej też bym miał gorszy dzień ;D
od początku tworzenie owej produkcji interesuje mnie bardzo sprawa anti-aliasing-u.
Czy moglibyście umieścić informacje odnoście właśnie tej technologii?Bede bardzo wdzieczny.
Pozdrawiam
vita nie obsługuje AA sprzętowo.
o kurde, szczerze powiedziawszy nie mialem o tym pojecia. Dzięki! 🙂
hm. Po tym jak otrzymałem odpowiedź do wczesniejszego komentarza zainteresowałem się tematem i gdzieś natrafiłem na informacje że jednak vita obsługuje 4x Multisample ( AA ).
Tenis , fifa, LBP – wydaje mi się że w tych produkcjach jest wykorzystywany i widać to bardzo dobrze.