Once Upon A KATAMARI wtoczyło się do mojego serca i całkowicie je zagarnęło.
Pierwsza gra z serii Katamari Damacy ukazała się ponad dwadzieścia lat temu. Na przestrzeni lat pojawiały się jej nowe odsłony, a seria zdołała zaskarbić sobie określenie „kultowej”. Zatem czy Once Upon A KATAMARI podołało zadaniu udźwignięcia tej renomy?
Fabuła

Historia jest nieskomplikowana jak w każdej z poprzednich części Katamari Damacy. Podczas robienia porządków w swoim wspaniałym zamku, fantastyczny Król Kosmosu odnalazł ciekawie wyglądający zwój. Po serii zapierających dech w piersiach trików Król wyrzucił zwój hen daleko w kosmiczne rubieże. W ten sposób zniszczył on wszystkie gwiazdy…również ziemię i księżyc. Bowiem zwój, którym Król Kosmosu nieuważnie rzucił, zawierał w sobie wszelkie informacje dotyczące powstania kosmosu i ziemi od zarania dziejów. Od teraz zadaniem Księcia, postaci, którą steruje gracz jest przetoczenie Katamari przez wszystkie ery, aby móc zebrać wspomnienia z ziemi i przywrócić ją do istnienia.
Fabuła gry stawia gracza przed zupełnie nowym settingu, w postaci podróży po erach. Gracz nie zostaje długo w jednym miejscu, choć zawsze może do niego powrócić. Fabuła sama w sobie nigdy nie była najważniejszym elementem serii Katamari Damacy. Gry od zawsze polegały na absurdzie i najważniejszym — toczeniu Katamari.
Mechanika



Ktoś mógłby zadać pytanie – „Czym jest owe Katamari?!”. Spieszę z wyjaśnieniem. Jest to kula, którą steruje gracz i która posiada moc zaabsorbowania jakiegokolwiek obiektu. Z początku gdy Katamari jest małe, może jedynie wciągać niewielkie przedmioty. Wraz z jego wzrostem gracz może pochłaniać coraz to większe obiekty. Katamari zatem może urosnąć do naprawdę monstrualnych rozmiarów!
Głównym założeniem serii Katamari Damacy jest przede wszystkim pochłanianie przedmiotów swoim Katamari, znajdując się na zatłoczonym planszach. Jest to proste założenie na gameplay i zapewne nie przypadnie wszystkim do gustu. Przed rozpoczęciem rozgrywki również obawiałam się, że gra mnie z czasem znudzi.
Nie doceniłam jednak potęgi Katamari… oraz Króla Kosmosu oczywiście.
Pochłanianie coraz to nowych i większych przedmiotów sprawia ogromną, wręcz dziecinną frajdę.
Plansze w grze są przepełnione przedmiotami, dlatego nie ma mowy o nudzie. Zadania, które musi wykonać książe są również zróżnicowane. Niekiedy gracz musi stworzyć Katamari o określonej wielkości w ograniczonym czasie. Innym razem natomiast zebrać dane przedmioty. Nie zawsze jednak kręcimy Katamari, a na przykład młodym księciem, który musi pożreć ogromne ilości jedzenia. Zabawa jest zatem zróżnicowana!
Grafika



Once Upon A KATAMARI stawia na prostą grafikę 3D low poly. Natomiast design Króla Kosmosu oraz cutscenki w grze przedstawione są w formie ilustrowanych sekwencji 2D. Obydwa style, które reprezentują grę, są urocze i idealnie wpasowują się w oryginalny i ekstrawagancki charakter serii.
Ktoś mógłby stwierdzić, że grafika wygląda na ubogą i niedopracowaną. Nie mogę się jednak z tym zgodzić, ponieważ pomimo jej prostego wyglądu jest bardzo dobrze zrobiona i zaimplementowana w świecie. Niektórzy gracze polubią tę estetykę, inni z kolei wolą fotorealistyczne produkcje. Myślę, że mimo wszystko warto spróbować wczuć się w klimat produkcji.
Design planszy



Skoro przez spory czas produkcji toczymy Katamari, design planszy, po których się poruszamy, jest szczególnie ważny. Dzięki temu, że podróżujemy między erami, miejsca, w których znajduje się gracz, są niezwykle różnorodne. Jednym razem znajduje się w tradycyjnym japońskim domostwie, innym razem w starożytnej grecki wśród światłych umysłów. Kreatywne projekty i zabawne gagi, które twórcy wkomponowali w plansze, z pewnością umilą pochłanianie wszystkiego dookoła.
Muzyka

Uważam, że seria Katamari Damacy posiada jeden z najlepszych soundtracków w historii gier wideo. I tym razem kompozytorzy stanęli na wysokości zadania. Utwory, które gracz słyszy w tle toczenia Katamari wwiercają się w głowę i nie zamierzają wyjść. Fani muzyki japońskiej mogą rozpoznać wśród wykonawców swoich ulubionych piosenkarzy.
Co ciekawe stawia się na różnorodność, ponieważ obok bardziej popowo-elektronicznych brzmień można na przykład znaleźć utwór, który śpiewany jest przez Kalifornijski chór chłopięcy.
Wielka szkoda, że póki co soundtrack nie znajduje się na Spotify. Z pewnością podnosi na duchu i sprawia, że stajemy się nieco bardziej energiczni w tym ponurym, jesiennym okresie.
Personalizacja kuzynów

Poza toczeniem Katamari gracz posiada również inne możliwości. W trakcie rozgrywki może on zbierać tak zwanych kuzynów, których design może zmieniać i tym samym personalizować postać, którą gra. Podczas rozgrywki bardzo cieszyła mnie możliwość zmiany postaci księcia np. na dinozauropodobnego kuzyna.
KatamariBall
Once Upon A KATAMARI posiada również fukncję KatamariBall, czyli opcję multiplayer. Gracz może w niej zmierzyć się z komputerem, bądź innymi graczami z całego świata. Sama nie grałam często w tę funkcję gry, ale myślę, że jest to fajna opcja dla graczy, którzy przepadają za sportami kompetytywnymi.
Charyzma



Myślę, że to, co najbardziej przyczyniło się do sukcesu serii, czyli absurdalny koncept, oryginalny pomysł na rozgrywkę i oczywiście wspaniały Król Kosmosu ciągle mają się bardzo dobrze. Duch serii nigdzie się nie ruszył i nawet mimo upływu lat Katamari Damacy w dalszym ciągu czaruje swoją dziwacznością.
Podsumowanie
Once Upon A KATAMARI jest idealnym przykładem, dlaczego kocham japońskie gry.
Specyficzny gameplay, który, mimo że na pierwszy rzut oka może wydawać się zbyt prosty, a jednak mimo to po prostu działa. Pełne charyzmy, cudaczne postaci, które bawią i cieszą samą swoją ekscentrycznością. Oraz grafika, która jest nostalgiczna i przyjemnie minimalistyczna dzięki niskiej liście poligonów. Minimalizm jest czasami potrzebny, zwłaszcza w maksymalistycznym świecie Króla Kosmosu.
Najnowsza odsłona Katamari Damacy z pewnością przypadnie do gustu fanom serii. Ma również szansę zauroczyć nowych, potencjalnych fanów dzięki ciekawemu settingowi. Bez względu na to, do której grupy się zaliczacie, dajcie tej produkcji szansę!
Grę do recenzji dostarczyła CENEGA

Dodaj komentarz