Niedawno do oferty wydawnictwa Egmont trafiła seria XIII. Sprawdźmy, czy pierwszy tom tego cyklu wciąga.
XIII to seria, która nie należy do najmłodszych. Przyznaję, że ja zainteresowałem się nią dopiero ładnych kilka lat temu, kiedy wyszła pierwszoosobowa strzelanka o takim tytule. Czy warto wziąć się za lekturę pierwszego tomu? Przekonajmy się w tej bezpoilerowej recenzji.
Fabuła
Jak to u mnie bywa standardowo, nie będę przedstawiał spoilerów. Zwłaszcza, że w opisywanym dziś komiksie opowieść jest największą siłą komiksu. Zacznę od przedstawienia oficjalnego opisu. Oto on:
To historia o szpiegach, spiskach i tajnych rządowych organizacjach. Fabuła wzorowana jest na powieści Roberta Ludluma „Tożsamość Bourne’a”. Akcja rozgrywa się głównie w Stanach Zjednoczonych i opowiada historię mężczyzny cierpiącego na amnezję w wyniku postrzału. Na klatce piersiowej ma wytatuowany symbol „XIII”. Rozpoczyna prywatne śledztwo, aby zrekonstruować swoje dotychczasowe losy, i odkrywa, że jest bezpośrednio zamieszany w zabójstwo amerykańskiego prezydenta.
Pierwszy album zbiorczy zawiera cztery oryginalne historie: „Dzień Czarnego Słońca”, „Tam, dokąd zmierza Indianin”, Wszystkie łzy piekła” i „SPADS”.
Źródło: Egmont
Pewnego razu w życie statecznego, sędziwego małżeństwa trafia tajemnicze znalezisko. Jest nim ranny mężczyzna, nazwijmy go Alan. Wspomniane małżeństwo oczywiście nie zostawia Alana samego sobie. Mimo że niczego nie wiedzą o nim ani oni, ani sam Alan. Jego charakterystycznymi cechami jest biały ślad na skroni oraz tajemniczy tatuaż na szyi – XIII. Alan nie ma pojęcia, kim jest i dlaczego posiada pewne specjalne umiejętności. Postanawia więc poznać prawdę o swojej przeszłości. Co bardzo mi się spodobało to fakt, że zachowania przedstawianych postaci są sensowne. Przez to komiks ten czyta się bardzo dobrze i szybko. Co nie znaczy, że nie ma w nim pewnych dość umownych kwestii. Najbardziej rzuciły mi się w oczy cudowna ucieczka z trzeciego piętra oraz możliwość bardzo dokładnego, wyraźnego zbliżenia nagrania. Oczywiście widać wtedy sporo szczegółów, pozwalających na zidentyfikowanie konkretnej postaci.
Ilustracje w pierwszym tomie XIII
Niemałe znaczenie podczas czytania komiksu mają oczywiście ilustracje. Na szczęście te w recenzowanym dziś komiksie są bardzo wyraźne. Kreska nie jest co prawda nowoczesna – komiks ma przecież kilkadziesiąt lat – ale ma to swój urok. Kolory są świetnie naniesione i z niemałą przyjemnością przechodziłem na kolejne strony pierwszego tomu XIII. Sceny są bogate w detale, ale – na szczęście- nie odciągają naszej uwagi od głównej opowieści. To ona gra tu pierwsze skrzypce i wyraźnie widać, że to opowieść jednego człowieka, który nie wie, o co chodzi w świecie dookoła niego. Sceny akcji, których bynajmniej nie brakuje w tym tomie, również nie wchodzą w groteskę i świetnie pasują do realistycznie ukazanej historii. W każdym z czterech rozdziałów znajdą się interesujące kadry i dobrze przedstawione wydarzenia. Spodobało mi się również znajdujące się na końcu tomu dossier. Dzięki niemu możemy pogłębić naszą wiedzę na temat świata i postaci. Jest to oczywiście szczególnie istotne w przypadku pierwszego tomu, wprowadzającego nas w nakreślone realia.
Podsumowanie
Pierwszy tom XIII kończy się oczywiście cliff-hangerem i nie sposób zaprzeczyć, że historia dopiero się rozkręca. Czytając ten komiks, czułem się jakbym poznawał opowieść napisaną przez Roberta Ludluma, co w moim przekonaniu jest komplementem. Jeżeli lubicie szpiegowskie, dobrze prowadzone historie, to koniecznie zainteresujcie się „trzynastką”. Nawet jeśli znacie grę, to i tak powinniście przeczytać komiks – nierzadko występują tu rozbieżności między grą, a oryginalną historią. Pierwszą różnicę widać już w samym ukazaniu, kto znalazł Alana na plaży. Która wersja jest lepsza? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie samemu. Ja jestem zachwycony tym tomem i na pewno będę chciał rozwijać moją znajomość opowieści o „trzynastce”. Nawet jeśli występują czasem dyskusyjne rozwiązania konfliktowych sytuacji. Opowieść wciąga i moim zdaniem nie należy przejść obojętnie obok tego komiksu. To naprawdę świetny tom, który polecam każdemu miłośnikowi historii o agentach i nie do końca jasnych motywacjach i przeszłości – zarówno wielkich organizacji, jak i głównego bohatera. Z przyjemnością wystawiam temu tomowi maksymalną liczbę gwiazdek i oba odznaczenia naszego portalu.
Liczba stron | 208 |
Wymiary | 21,6 cm x 28,5 cm |
Scenarzysta | Jean Van Hamme |
Ilustrator | William Vance |
Tłumacz | Paweł Łapiński |
Typ oprawy | twarda |
Cena | od 77,99 zł |
Komiks do zrecenzowania dostarczył wydawca, Egmont.
Dodaj komentarz