Jakiś czas temu do naszej redakcji dotarły akcesoria od firmy Silver Monkey. Ja zająłem się sprawdzaniem bezprzewodowej klawiatury oraz powerbanku. Zapraszam do mojej opinii na temat tego sprzętu.
Jak możecie wiedzieć, od kilku miesięcy jestem szczęśliwym posiadaczem komputera Lenovo Legion Go. Testowanie tego sprzętu było dla mnie prawdziwą przyjemnością. Wyraziłem ją oczywiście w odpowiednim artykule, do którego możecie przejść z poniższego odnośnika.
Lenovo Legion Go towarzyszył mi również podczas Gamescomu w sierpniu tego roku. Miałem oczywiście ze sobą klawiaturę, aby pisać na miejscu artykuły. O ile dawała radę, o tyle nie jestem w stanie powiedzieć, abym był z niej bardzo zadowolony. Kiedy więc firma X-KOM zaproponowała naszej redakcji przetestowanie pewnego sprzętu od Silver Monkey, chętnie zgłosiłem się po dwa produkty. Moje wrażenia z ich użytkowania opisałem naturalnie w dzisiejszym artykule. Zacznijmy od klawiatury Silver Monkey K41.
Bezprzewodowa klawiatura Silver Monkey K41
Niewątpliwie jednym z najważniejszych akcesoriów komputerowych jest klawiatura. Na rynku znajdziecie mnóstwo wariantów tego sprzętu – klawiatury mechanicze, membranowe, personalizowane czy nawet same nakładki do kontrolerów konsol. Ja wziąłem się za sprawdzanie bezprzewodowego wariantu Silver Monkey K41. Opakowanie jest dość ascetyczne, aczkolwiek nie jest to dla mnie wada. Dość szybko zwróciłem jednak uwagę na pewien szkopuł. Mianowicie w zestawie nie znajduje się bateria niezbędna do zasilania klawiatury. Na szczęście miałem w domu odpowiedniego „paluszka”. Otworzyłem więc gniazdo na baterię (osłonę tego gniazda po prostu zdejmujemy) i umieściłem w nim baterię AAA. Spodobało mi się natomiast to, że obok miejsca na baterię jest gniazdo na odbiornik USB.
Trzeba bowiem zaznaczyć, że klawiatura K41 łączy się radiowo (falami o częstotliwości 2,4 GHz). Wpiąłem wobec tego do mojego Lenovo Legion Go przejściówkę z USB na USB C, do której to wsunąłem odbiornik klawiatury. Przejściówkę natomiast umieściłem oczywiście w odpowiednim porcie komputera. Klawiatura od razu po włączeniu komputera została wykryta. Należy mieć świadomość, że nie znajduje się na niej żaden włącznik. Sprawdziłem też połączenie po wsunięciu nadajnika do portu USB (bez przejściówki) stacji dokującej od firmy JSAUX. Jej test – oraz 3 innych akcesoriów do Lenovo Legion Go – możecie przeczytać po przejściu na poniższą stronę.
Wygoda użytkowania Silver Monkey K41
Najważniejsze w przypadku testowania klawiatury w moim przekonaniu jest sprawdzenie wygody jej użytkowania. Przetestowałem ją pod tym kątem zarówno w grach, jak i podczas pisania artykułów. Przyznaję, że klawisze charakteryzują się dość niskim skokiem (co dla mnie jest zaletą) i są stosunkowo ciche. Za wyjątkiem spacji. Muszę się niestety doczepić do klawisza ENTER. W moim odczuciu jest on nieco za krótki, przez co musiałem się trochę przyzwyczajać do takiego kształtu klawisza.
Ogromnym plusem jest dla mnie zawarcie klawiatury numerycznej – zawsze preferowałem z niej korzystać podczas wpisywania liczb i nie inaczej było w przypadku modelu K41. Klawisze są dość wygodne i na dobrą sprawę nie mogę się tu przyczepić. Szkoda natomiast, że nie pokuszono się o dodanie z tyłu klawiatury regulowanych podpórek. Przez to można ją użytkować wyłącznie na płasko – nie postawimy jej pod kątem. Na szczęście klawisze są wygodne i pisanie długich tekstów nie stanowiło dla mnie problemu. Jak wspomniałem, nie omieszkałem też sprawdzić jej w zestawieniu z grami.
Gry, na których sprawdziłem tę klawiaturę to przede wszystkim Cyberpunk 2077, Injustice: Gods Among Us, Batman: Arkham City, Icy Tower oraz Clone Hero. Klawiatura nie miała żadnego problemu z rozpoznawaniem naciskanych klawiszy i swobodnie mogłem hakować różne urządzenia w Night City. Nie zauważyłem też najmniejszego opóźnienia między naciśnięciem klawisza, a aktywowaniem gadżetu podczas walk w Arkham City. Natomiast w Icy Tower trochę przeszkadzała mi nieco spacja. Nieco zbyt łatwo się ją wciskało i mam wrażenie, że klawiatura ta nie do końca sprawdzi się w takich grach. Nie było natomiast na co narzekać podczas starć w Injustice; kombosy wklepywało się bardzo przyjemnie i, co ważne, cicho.
Dla kontrastu z tą ciszą (oraz głównie dla bardziej miarodajnego zweryfikowania opóźnień) nie omieszkałem też sprawdzić Clone Hero. Z przyjemnością mogę stwierdzić, że nie występuje tu odczuwalne opóźnienie. Podoba mi się też możliwość sterowania multimediami za pomocą klawiszy funkcyjnych F. Podsumowując, klawiatura bezprzewodowa Silver Monkey K41 jest bardzo responsywna i niejeden gracz powinien być z niej zadowolony. Uwzględniając jej cenę (79,99 zł), nie mogę nie wystawić obu naszych znaków jakości.
Powerbank (20,000 mAh, 4 porty USB)
W dobie szeroko pojętej mobilności wydaje się, że nie sposób jest obyć się bez powerbanku. Zawsze warto mieć ze sobą awaryjne źródło zasilania, którym moglibyśmy naładować konsolę, smartfona czy nawet komputer. Wobec tego nie omieszkałem sprawdzić powerbanku produkowanego przez polską firmę Silver Monkey. Na samym początku trzeba przyznać, że model opisywany w dzisiejszym teście bynajmniej nie należy do najmniejszych. Nie ma co owijać w bawełnę – jest ogromny. Na tyle duży, że wielka szkoda w tym, iż nie wspiera on ładowania indukcyjnego.
Skupmy się jednak na tym, co ten powerbank ma. Pozwala nam bowiem ładować maksymalnie aż 4 urządzenia – dwa za pomocą portów USB i dwa po podłączeniu ich do portów USB-C. Na uwagę zasługuje wyświetlacz, informujący nas o przekazywanym ładunku oraz o procentowym poziomie naładowania powerbanku. Bardzo mi się to spodobało i uważam, że każdy powerbank powinien mieć taki wyświetlacz. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że wielu naszych czytelników interesuje wydajność tego powerbanku. Wobec tego niżej zamieściłem informacje na temat czasów ładowania poszczególnych sprzętów.
Sprzęt | Czas ładowania |
---|---|
Powerbank | 1,5 godziny |
Lenovo Legion Go | 2 godziny i 20 minut |
Nintendo Switch | 3 godziny |
Gogle Meta Quest 3 | 2,5 godziny |
Smartfon Samsung M51 | 2 godziny |
Powerbank Silver Monkey obsługuje szybkie ładowanie i przyjmuje moc wynoszącą maksymalnie 100W. W mojej ocenie to świetne akcesorium, którego zakup zdecydowanie warto rozważyć. Jak widzicie w powyższej tabelki, czasy ładowania są całkiem przyzwoite. Na dobrą sprawę nie odstają one od czasów ładowania tych sprzętów za pomocą dedykowanych im kablom czy zasilaczom. Jeżeli macie odpowiednie kable (w zestawie jest tylko jeden), to zdecydowanie warto rozważyć zakup tego powerbanku. Plusem jest też fakt, iż akcesorium to nie nagrzewa się odczuwalnie ani podczas ładowania go, ani podczas przekazywania ładunku innym sprzętom. Jest natomiast dość ciężkie – waży bowiem aż 483 gramy. Niemniej jednak w moim przekonaniu to dobry sprzęt. Jego cena jest też całkiem przyzwoita, zważywszy na jego specyfikację.
Sprzęty do testu dostarczyła firma X-KOM.
Dodaj komentarz