Coś zabija dzieciaki mocno namieszało w komiksowym świecie. Nie trzeba więc było długo czekać na poszerzenie tego uniwersum.
Notka wydawcy Non Stop Comics
Jakież to sekrety zapisują w mrocznych zakamarkach Domu Slaughterów Szkałatne Maski, tajemniczy skrybowie Zakonu Świętego Jerzego?
Rozmiłowany w historiach o łowcach z przeszłości oraz tych, pośród których żyje, Edwin Slaughter tylko spisuje ich opowieści… bez szans na przeżycie tego, co oni. Do czasu, gdy legendarne, odpowiadające za śmierć niezliczonych dzieci monstrum nie zmusza go do udziału w akcji. Czy pożyje wystarczająco długo, by spisać doświadczenia, czy też zginie, nie opowiedziawszy swojej historii?
Spin-off serii „Coś zabija dzieciaki”. Album zawiera zeszyty House of Slaughter #6-10.
Tytuł: | Dom Slaughterów, tom 2: Szkarłat |
Tytuł oryginału: | House of Slaughter, vol. 2 |
Tłumaczenie: | Paweł Bulski |
Ilustrator: | Werther Dell’Edera, Letizia Cadonici |
Liczba stron: | 144 |
Format: | 170 × 260 mm |
Oprawa: | miękka |
Data wydania: | 11 października 2023 |
Wydanie: | I |
ISBN: | 978-83-8230-505-0 |

Wydanie
Komiks wydano na wysokiej jakości kredowym papierze klejonym w miękką okładkę bez skrzydełek. W materiałach dodatkowych oraz między poszczególnymi rozdziałami ukazały się okładki i okładki alternatywne poszczególnych zeszytów. Nie zabrakło miejsca na krótkie notki biograficzne twórców.
Opinia
Zaintrygowany sukcesem Coś zabija dzieciaki (nagrody Eisnera i Ringo!) postanowiłem nie przegapić rozwinięcia tej serii, czyli Domu Slaughterów. Do sięgnięcia po te komiksy zachęciło mnie dodatkowo nazwisko wielokrotnie nagradzanego scenarzysty w osobie Jamesa Tyniona IV. Jest on wraz z rysownikiem Wertherem Dell’Edera twórcą tego świata grozy, jednak za spin-offy zdają się odpowiadać już inne osoby. W wypadku Szkarłatu za scenariusz odpowiada Sam Johns.
Jako że nie czytałem głównej serii, zastanawiałem się, czy w ogóle będę wiedział, o co chodzi w tym uniwersum. Przed przeczytaniem drugiego tomu Domu Slaughterów sięgnąłem więc po pierwszy — Znamię Rzeźnika. Muszę uczciwie przyznać, że pomimo licznych wskazówek o świecie komiksu, mam nieodparte wrażenie, że jest tu pewnie i dwa razy tyle smaczków dla ludzi, którzy znają historię opisaną w Coś zabija dzieciaki. Nie znaczy to jednak, że pierwszy i drugi tom Domu Slaughterów przeznaczone są wyłącznie dla tych osób.
Recenzując tom drugi, nie mogę nie porównać go do pierwszej odsłony. Historia w Znamieniu Rzeźnika, wydawała mi się jednak odrobinę bardziej uniwersalna i ciekawa. Wymowne motywy zemsty, przyjaźni i miłości z pewnością bardziej zapadną mi po prostu w pamięć. Oprócz tego mieliśmy tam liczne ciekawostki o różnych szkołach łowców potworów z Zakonu Świętego Jerzego, w tym przybliżenie sylwetek tych noszących czarne i białe maski.

W Szkarłacie poznajemy Eddiego, zamkniętego w sobie chłopaka o silnie analitycznym umyśle należącego do czerwonych masek — bardziej skrybów niż wojowników. Zamiast starć między różnymi grupami w Domu Slaughterów przyjrzymy się relacji chłopca z… jego prywatnym potworem zaklętym w totemie. Historia nie jest ani zła, ani wybitna. Dla fanów serii zapewne bezcenna — ich do sięgnięcia po tę publikację i tak pewnie nie muszę zachęcać. Komiks wypełniają abstrakcyjne rysunki Letizi Cadonici z kolorami Francesco Segala. Potrzebowałem chwili, aby się do nich przyzwyczaić, ale na szczęście pasują do mrocznej historii, choć nie mogę też powiedzieć, żeby jakoś mnie oczarowały.
Po pierwszym tomie Domu Slaughterów miałem duże oczekiwania względem kolejnego. Szkarłat wypada względem Znamienia Rzeźnika w moim odczuciu odrobinę gorzej. Jednocześnie jest to dalej na tyle interesująca seria, że chętnie sięgnę po jej kolejne tomy albo po cykl główny.
Egzemplarz recenzencki dostarczył wydawca - Non Stop Comics
Dodaj komentarz