Philips wypuścił w marcu monitory dedykowane graczom, należące do linii Evnia. Przyjrzyjmy się wobec tego temu sprzętowi i zobaczmy, czy warto w niego zainwestować.
Philips bez wątpienia nie jest pierwszą firmą, która przychodzi na myśl w kontekście sprzętu dla graczy. Z takimi urządzeniami bardziej kojarzą się marki takie jak Samsung, Alienware, MSI czy BenQ. W tym roku Philips wyraźnie chce zaistnieć w świadomości fanów wirtualnej rozrywki. To właśnie dla nich – czy raczej dla nas – skierowana jest najnowsza linia, nosząca nazwę Evnia. Od razu zaznaczę, że holdenderski producent wchodzi z przytupem, oferując naprawdę imponujący sprzęt. Przenalizujmy jego poszczególne elementy i zobaczmy, dlaczego testowany monitor jest tak dobry. Zapraszam do lektury niniejszego testu.
Opakowanie

Karton, w jakim mieści się monitor niewątpliwie nie należy do najmniejszych. Nie ma się oczywiście co dziwić. Znajduje się w nim przecież niemal 42-calowy ekran. To bynajmniej nie jedyne, co znajdziemy wewnątrz opakowania. Lista najważniejszych elementów prezentuje się bowiem następująco:
- Monitor
- Podstawa monitora
- Uchwyt VESA
- Kable:
- Przewód zasilający
- HDMI – HDMI
- USB typu C – USB typu C
- DisplayPort – DisplayPort
- Pilot
- Baterie do pilota
- Śrubki (2 rodzaje)
Oprócz powyższych elementów Philips postanowił dodać także śrubokręt (o którym nieco więcej dowiecie się z następnego akapitu). Znajdziemy oczywiście również dokumentację techniczną i kartę gwarancyjną. Natomiast wszystkie powyższe elementy znajdują się w workach foliowych. Z kolei matryca oraz nóżka trafiły do osobnych materiałowych obwolut. Już na pierwszy rzut oka widać, że producent postanowił odpowiednio zabezpieczyć swój sprzęt, co się oczywiście chwali. Nie brakuje też styropianowego wypełnienia kartonu, dzięki któremu cały zestaw stabilnie leży w pudle.
Podłączenia i skręcenie monitora Philips Evnia 8000

Zanim przystąpimy do łączenia elementów monitora, wypadałoby wysunąć styropian z monitorem. Jako że jest to spory ekran, zadbano na szczęście o jego odpowiednie wysuwanie. Na styropianowych wypełniaczach znajdują się bowiem uchwyty z taśmy. Pozwalają stosunkowo wygodnie wysunąć monitor. Niewątpliwie byłby to najszybsze w dwie osoby. Ja jednak dałem radę wysunąć wszystko i połączyć w pojedynkę, więc samotnicy oraz introwertycy nie powinni skreślać tego sprzętu. Po wysunięciu monitora w wyraźnie widoczną prowadnicę wprowadzamy nóżkę. Przykręcamy ją czarnymi śrubkami za pomocą dołączonego do zestawu małego śrubokręta. Alternatywnie można założyć zaślepkę VESA (znajdującą się w zestawie), aby następnie zawiesić monitor. Ja jednak postanowiłem postawić go na moim biurku. Wobec tego przystąpiłem następnie do dokręcenia nóżki (za pomocą standardowej nakrętki, rozwiązania szeroko stosowanego w przypadku telewizorów czy monitorów). Po chwili mogłem już podnieść – dość ciężki – monitor i umieścić go w docelowym miejscu. Po wykonaniu tej czynności zauważyłem pewną niedogodność.
Porty



Mankamentem tym było umiejscowienie gniazd w monitorze Philips. Kiedy już bowiem postawimy monitor na biurku, to dostęp do portów jest bardzo niewygodny. Stanęło na tym, że musiałem po prostu odsunąć biurko, przejść za nie i wtedy podłączyć kable HDMI oraz zasilający – były to dla mnie podstawowe przewody, z jakich zamierzałem korzystać. Można też podłączyć dwustronny przewód USB C, aby przekazywać do monitora ekran ze zgodnego urządzenia. Znajdziemy także porty USB, które jednak nie pozwolą monitorowi na bezpośrednie wysiedlanie materiałów z podłączonych nośników zewnętrznych. Nie byłem też w stanie przeglądać znajdującej się na nich zawartości. Ani dysk HDD, ani SSD nie były wykrywane przez laptopa – mimo że same dyski znalazły zasilanie, o czym świadczyły podświetlone diody sygnalizujące pracę. Nic nie stoi za to na przeszkodzie, aby za pomocą gniazd USB ładować kontrolery czy smartfona. Nie omieszkałem porównać czasów ładowania. Mój telefon Samsung M51) naładował się za pomocą ładowarki od 5% do 100% w niespełna 2 godziny. Natomiast po podłączeniu smartfona do portu USB monitora na naładowanie 95% baterii potrzebowałem 3 godzin.
Jakość obrazu

Nie ukrywam, że nigdy – poza moimi goglami PS VR2 – nie miałem styczności z ekranami OLED. Nie miałem więc pojęcia, czym wielu ich użytkowników się zachwyca. Zrozumiałem to jednak natychmiast, gdy tylko włączyłem monitor Philips i wyświetliłem na nim główne menu konsoli PlayStation 5. Czerń była niesamowicie intensywna i momentalnie zakochałem się w tym, co zobaczyłem. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że to tylko pierwsze wrażenie i wiele może się jeszcze zmienić na przestrzeni najbliższych tygodni. Mogę Was jednak uspokoić – nie zmieniło się to i uważam, że matryca zastosowana w tym monitorze jest po prostu fenomenalna. Oglądałem mecze ligi NHL na żywo i grałem w wiele gier akcji. Nie zaobserwowałem najmniejszego rwania obrazu. Oto główne gry, jakie sprawdzałem podczas testowania opisywanego monitora:
- Call of Duty: Global Offensive (wysokie ustawienia, laptop)
- Cyberpunk 2077 (wysokie ustawienia, włączony RTX, laptop)
- Dying Light 2: Stay Human (średnie ustawienia, Steam Deck)
- Dziedzictwo Hogwartu (niskie ustawienia, Steam Deck)
- God of War: Ragnarok (tryb jakości z preferowaniem klatek, PS5)
- NHL 23 (PS5)
W każdym z powyższych przypadków obraz był płynny i nie zwalniał ani na chwilę. Warto też wspomnieć, że można włączyć wirtualny celownik – z pewnością ułatwi on wielu osobom celowanie w ciemnych korytarzach. Ja jednak traktowałem to wyłącznie jako bajer i nie korzystałem z tej możliwości.

HDR w monitorze Philips Evnia 8000

Nie sposób pisać o monitorze dla graczy, nie wspominając o technologii HDR, prawda? Philips wyraźnie zdaje sobie z tego sprawę. W związku z tym w testowanym modelu znajdziemy wsparcie dla HDR10. Co więcej, możemy przełączać się między kilkoma wstępnie zdefiniowanymi ustawieniami HDR-u, które drastycznie się miedzy sobą różnią. Ja preferowałem tryb PS5 lub Vivid, zależnie od sytuacji. Nie chcąc być gołosłownym, zachęcam do samodzielnego przyjrzenia się jednemu ujęciu uchwyconemu w kilku trybach HDR. Oto wspomniana galeria.







Głośniki
Już podczas wczytywana się w parametry techniczne, zanim doszedł do mnie ten monitor, podobała mi się informacja, według której miał on posiadać wbudowane głośniki. Po dotarciu sprzętu nie mogłem nie sprawdzić jakości głośników i stwierdzam, że z powodzeniem są one w stanie zastąpić niejedno wolnostojące urządzenie tego typu. Dźwięki brzmią bardzo wyraźnie i jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to byłby to wyłącznie dość wysoki poziom głośności minimalnej. Najczęściej wystarczała mi już głośność na poziomie 1! Jednocześnie za dowód na poziom jakości dźwięku może służyć pytanie, które usłyszałem od mojej żony. Niżej możecie zapoznać się ze wspomnianymi danymi.

Siedząc w innym pokoju, podczas gry ja grałem przed tym monitorem w NHL 23 zapytała nagle, czy oglądam mecz w telewizji. Tak realistycznie i tak BLISKO brzmiały reakcje tłumu dobiegające z opisywanego monitora. Na koniec tej części testu jeszcze mała przestroga – uważajcie jeśli macie w domu również inny sprzęt Philipsa. Okazało się bowiem, że pilot testowanego monitora wpływał nie tylko na jego ustawienia głośności, ale także na natężenie dźwięku ustawionego w telewizorze tej marki w sąsiednim pokoju.
2 w 1 – PiP oraz PBP

Jako że monitor ten ma kilka portów obrazu, to dobrze byłoby się między nimi wygodnie przełączać, prawda? Istnieje oczywiście taka możliwość – w tym także automatyczne przełączenie się na aktywne źródło wyświetlania. Należy jednak docenić również możliwość wyświetlania małego obrazu w rogu ekranu w trybie PiP (Picture in Picture). Na pewno chętnie skorzystają z tego osoby, które na przykład czekają aż coś się pobierze albo przekonwertuje na laptopie, a chcieliby przez ten czas grać w coś na swojej kolekcji. Użyteczne jest również PbP (Picture by Picture). Aktywując tę opcję, zobaczmy dwa obrazy obok siebie. Na pewno niejeden z Was oglądał coś na jakiejś platformie VOD, czekając aż ściągnie się gra na dysk Waszej konsoli. Teraz możecie jednocześnie oglądać postęp pobierania oraz materiał filmowy.


Oczywiście tak duży, 41,5-calowy, ekran przydaje się także do pisania artykułów. Po jednej stronie możecie ustawić materiał źródłowy, a po drugiej artykuł, który na jego podstawie tworzycie. Nic nie stoi także na przeszkodzie, aby z jednej strony korzystać z jakiegoś edytora graficznego, a obok włączyć plik, do którego dążycie. Zastosowania są nieskończone. O ile na początku myślałem, że tak duży ekran będzie aż zbyt wielki, o tyle po kilku dniach stwierdziłem, że to idealny rozmiar i następnym monitorem, który kupię będzie na pewno 42-calowy OLED. Oczywiście, wyłączając jedno z urządzeń z aktywnym PbP lub PiP, tracimy dostęp do obrazu z tego gniazda. W takim przypadku PiP/PbP powiela obraz z aktywnego urządzenia (co jest jak najbardziej możliwe) dopóki nie wyłączymy tej funkcji. Warto też zaznaczyć, że możemy wybrać jedną z kilku opcji położenia okna w PiP, a także jeden z trzech rozmiarów tego fragmentu ekranu.
Ambiglow w Philips Evnia 8000

Podświetlenia strefowe początkowo były dostępne w telewizorach Philipsa. Sam mam w domu telewizor z Ambilightem i jestem fanem tego bajeru. Niejednokrotnie potrafi on zwiększyć optycznie ekran telewizora, co jest oczywiście bardzo fajnym rozwiązaniem. Od pewnego czasu również niektóre monitory posiadają podświetlenie – Ambiglow. Istnieje jednak pewna istotna różnica między Ambilightem, a Ambiglowem. Pierwszy z nich jest zdecydowanie bogatszy. Natomiast Ambiglow posiada nieco mniej diod i musi nam to wystarczyć.

W ustawieniach monitora możemy wybrać, co ma śledzić ten efekt. Może się on przykładowo dostosować do wideo, podążać za dźwiękiem lub mienić określoną przez nas barwą. Naturalnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyłączyć Ambiglow, jeśli Wam przeszkadza. Na ogół Ambiglow nie prezentował się wybitnie – zwłaszcza w zestawieniu z Ambilightem – i traktuję go jedynie jako ciekawostkę, choć dość przyjemną.
Menu ekranowe – OSD




Menu ekranowe, z jakiego korzystamy w Philipsie Evnia występuje w kilku wersjach językowych. Domyślnie uruchamia się po angielsku, a więc zachęcam do przejścia do zakładki ustawień systemowych i wybrania wariantu polskiego. Poruszanie się po menu odbywa się za pomocą gałki umieszczonej w prawej tylnej części monitora. Nie jest to jednak najwygodniejszy sposób przeczesywania zakładek. Zdecydowanie bardziej przydaje się do tego pilot.

Wybierzemy w ten sposób źródło obrazu, zmniejszymy głośność, ustawimy jasność, czy dostaniemy się do bardziej zaawansowanych opcji. Menu OSD jest dość bogate, wobec czego bez wahania sięgałem po pilot, zamiast operować dżojstikiem. Wybór należy oczywiście do Was, aczkolwiek z mojej perspektywy gałka jest przydatna w momencie, kiedy padną baterie w pilocie. Zauważyłem też dość interesującą kwestię – nierzadko sterowałem telewizorem Philipsa, znajdującym się w innym pokoju, wybierając funkcje pilotem od monitora. Warto mieć to na uwadze, jeśli macie kilka sprzętów wspomnianej firmy. Natomiast w drugą stronę – pilotem od telewizora – nie mogłem wpływać na ustawienia monitora.
Jakość wykonania

Jako że testowany monitor wyceniony został na niemal 8,000 złotych (!), to należałoby się spodziewać najwyższej jakości wykonania. Mogę Was uspokoić. Jeśli nie przeraża Was taka kwota, to otrzymacie naprawdę porządny sprzęt. OLED robi fenomenalną robotę i sprawia, że przed monitorem siedzi się niesamowicie przyjemnie. Nie zauważyłem także męczenia wzroku, nawet przy wielogodzinnych sesjach przed ekranem. Dodatkowo zawsze można włączać tak zwany tryb Low Blue, ograniczający szkodliwe działanie niebieskiego światła. Należy jeszcze zaznaczyć, że możemy płynnie regulować wysokość ekranu (a nawet kąt nachylenia wyświetlacza), co z pewnością doceni wiele osób. Podobnie jak niemal całkowity brak odbijania otoczenia.

Mimo że monitor trzymałem w miejscu, w które padały promienie słońca, ten nie miał z nimi najmniejszego problemu i obraz pozostawał idealny. Nie mogłem tego natomiast powiedzieć o moim standardowym monitorze, tj. Samsungu Odyssey G5. W Philipsie podoba mi się też styl nóżki – kojarzy się ona z granitem, co tylko wzmaga skojarzenia z bardzo wytrzymałym sprzętem.


Monitor siedzi w nóżce stabilnie i nie ma cienia obaw o jego bezpieczeństwo. Nie jest tani, ale za tę cenę otrzymujemy naprawdę solidnie wykonany sprzęt.
Funkcje dla graczy

We wcześniejszej części niniejszego testu wspomniałem o funkcji wirtualnego celownika. To bynajmniej nie jedyne rozwiązanie, które docenią gracze. Monitor obsługuje też funkcję AMD FreeSync oraz cechuje się bardzo niskim opóźnieniem – nie przekracza ono 0,1 ms! Dodajmy do tego bardzo dobry HDR i świetną jakość głośników wraz z odświeżaniem wynoszącym 138 Hz, a otrzymamy monitor, którym bez wątpienia powinien się zainteresować niejeden gracz. Tym bardziej, że jest wyposażony w sporo portów. Jednoczesne podłączenie konsol Xbox oraz PlayStation i laptopa nie powinno stanowić żadnego problemu.
Podsumowanie – czy warto kupić Philips Evnia 8000?

Philips zdobywa szturmem rynek monitorów dla graczy. Najnowsza propozycja z serii Evnia jest absolutnie fantastyczna i bez cienia wątpliwości spełni wymagania niejednego gracza. To świetny monitor, w którym HDR połączony z matrycą OLED stanowią perfekcyjne połączenie. Niemałe znaczenie ma bogactwo portów, a całości pozytywnego efektu dopełnia interesujący efekt Ambiglow. Jeśli cena nie jest dla Was przeszkodą, to zdecydowanie polecam ten monitor. Sprawdza się fenomenalnie i jest to najlepszy ekran, z jakiego miałem przyjemność korzystać. Zdecydowanie rekomenduję ten model.

Monitor do testu dostarczył producent, firma Philips.

Dodaj komentarz