To już szósty odcinek serialu The Last of Us. Akcja mocno przyspiesza, bo finał już widać gdzieś na horyzoncie. Zobaczmy, co tym razem twórcy dla nas przygotowali.
Poszukiwania brata
W serialu Joel i Ellie próbują odszukać Tommy’ego. To dość spora różnica względem gry, bo tam Joel doskonale wie gdzie przebywa jego młodszy brat. Dzięki takiemu zabiegowi mamy natomiast kilka dodatkowych scen. Bardzo przypadła mi do gustu otwierająca odcinek sekwencja w domku pewnej pary. Joel próbuje wyciągnąć od nich informacje, a oni na spokojnie, pełni wzajemnej miłości i szacunku odpowiadają na jego pytania. Krótkie wystąpienie bohaterów, ale zapamiętam je na długo.
Ostatecznie naszym strudzonym wędrowcom udaje się odnaleźć Jackson i pojednać z rodziną. Podobnie jak w grze fragment ten jest pełen mocnych dialogów i emocjonujących scen. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie druga konwersacja pomiędzy braćmi. Pierwszy raz widzimy Joela w takim stanie emocjonalnym i zagrane jest to doskonale.
Późniejsza scena konfrontacji z Ellie jest żywcem wyjęta z gry. Do tego stopnia, że mogłem z pamięci recytować wypowiedzi bohaterów. Cóż, skoro była ona tak dobrze rozegrana w grze, to czemu cokolwiek zmieniać, prawda?
Sporym zaskoczeniem dla mnie było to, że odcinek nie kończy się na Jackson. Fabuła gna dalej do przodu i śledzimy losy Ellie i Joela na Uniwersytecie. Sama akcja wygląda podobnie jak w grze, ale jest też świetnym momentem na pokazanie rodzącej się coraz większej więzi między bohaterami. Ellie nie jest już obca dla Joela. Powoli otwiera on swoje skamieniałe serce.
Prędkość akcji
Niektórzy mogą trochę narzekać na prędkość akcji w tym odcinku. Wszystko dzieje się bardzo szybko, ledwo nasza para dociera do Jackson, a już trzeba z niego wyjeżdżać. W grze wszystko trwało zdecydowanie dłużej, ale z prostego powodu. Jest to też powód, dlaczego gra i serial rządzą się innymi prawami.
W grze praktycznie każda konwersacja w Jackson przerwana jest atakiem łupieżców. Pierwsze przywitanie z Tommym, potem atak. Później rozmowa Joela z bratem i kolejna walka. Rozmowa między Joelem i Ellie i następny atak. Nawet w późniejszym rozdziale, na Uniwersytecie, mamy fragment, gdzie Joel przemyka się między zarażonymi w akademiku. Końcowe starcie z łupieżcami w grze to otwarty konflikt z małą armią, a w serialu bohaterom udaje się przemknąć tylnym wyjściem.
Różnica ta wynika ze specyfiki danego medium. Mało która gra może sobie pozwolić na 30 czy 45-minutowe przerywniki filmowe (chyba że jest się Hideo Kojimą). Dlatego też twórcy gier często dorzucają do nich takie „wypełniacze”. To po prostu standardowa rozgrywka wrzucona w narracje po to, żeby dać graczom odrobinę zabawy. Grając w grę może tego nie widzimy, ale właśnie porównując ją do tak dobrze skonstruowanego serialu widzimy, że niektóre konflikty w grze służą tylko po to, żeby wydłużyć rozgrywkę. Nie ważne, że ta może być niesamowicie miodna i dająca mnóstwo frajdy.
Dlatego też niektórym graczom może się wydawać, że akcja pędzi w tym odcinku. Kiedy tak naprawdę dostosowana jest do realiów serialu telewizyjnego.
Różnice względem gry
Wiele z różnic już zdążyłem omówić, ale jest ich jeszcze kilka. Przede wszystkim w grze akcja w Jackson i później na Uniwersytecie dzieje się w czasie jesieni. W serialu panuje sroga zima. Zupełnie inaczej też pokazane jest Jackson. W serialu widzimy je niemalże tak, jak przedstawione jest w drugiej odsłonie gry. W oryginalnym The Last of Us de facto nigdy do samego miasteczka nie zachodzimy, wszystko dzieje się gdzieś na jego obrzeżach.
Taki zabieg jednak to super okazja dla fanów gry do szukania ukrytych nawiązań czy postaci, które fabularnie poznamy pewnie w drugim sezonie. Czujne oczy pewnie wypatrzyły jedną dość ważną dziewczynę.
Spora różnica dotyczy też tego, w jaki sposób Joel na końcu zostaje zraniony. W grze upada z wysokości i przebity jest przez wystający z ziemi pręt. Tutaj zostaje ugodzony ostrym przedmiotem, co ma oczywiście sens w kontekście tego, jak twórcy chcieli tę postać odrobinę bardziej urealnić. W grze Joel jest niezniszczalnym czołgiem. W serialu to starszy Pan, któremu zdrowie coraz częściej zaczyna szwankować i sam jest świadom swoich ograniczeń.
Podsumowanie
Będę nudny i powiem po prostu, że serial wciąż trzyma poziom. Dalej ogląda się go świetnie. Pedro Pascal i Bella Ramsey są wyśmienici. W tym odcinku pokazują swój pazur i swoje bardziej emocjonalne strony. Bardzo podobała mi się krótka scena z początku odcinka, jak i kilka nowości. Chociażby psy wykrywające zarażonych.
Dodaj komentarz