Prawie rok po premierze na PC, przygodówka Alfred Hitchcock – Vertigo wreszcie wylądowała na konsolach. Sprawdźmy, jak prezentuje się ona na Nintendo Switch.
Samo Vertigo to chyba tytuł, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Ten klasyczny psychologiczny thriller na stałe zapisał się już w historii kina, a stoi za nim oczywiście Alfred Hitchcock. Gra hiszpańskiego Pendulo Studios jest luźno oparta na jego twórczości.
Fabuła
W grze śledzić będziemy losy Eda Millera, pisarza, który udaje się na terapię, by uzupełnić dziury w pamięci, dotyczące wypadku samochodowego. Ed twierdzi, że razem z nim w samochodzie była żona i dziecko, jednak nie znaleziono po nich śladu. Dojście do prawdy będzie naszym głównym celem.
Pomogą nam w tym sesje terapeutyczne, dokładna analiza wydarzeń i szukanie wskazówek w pamięci.
Rozgrywka
Vertigo pozwoli nam na poruszanie się protagonistą (z trzeciej osoby), bez konieczności od razu klikania konkretnej interakcji. Daje nam to sporo swobody, bo dostępne „sceny” są całkiem spore. Poruszając się po domu Eda do dyspozycji mamy większość pokoi, a nawet we wspomnieniach dostępny będzie znacznie większy obszar do rozglądania się, niż ten, który faktycznie będzie skrywał sekrety. Ta część przypominała mi trochę gry DON’T NOD. I wiecie, to bardzo dobra rekomendacja.
Oprócz chodzenia i klikania po podświetlanych obiektach, czekają nas jeszcze rozmowy oraz „sceny”. Wracając do wspomnień, będziemy mogli zatrzymać się w konkretnych klatkach, znaleźć wskazówki czy nieścisłości. Podobny mechanizm znajdziemy w Detroit Become Human czy Cyberpunk 2077. Nadal jest to bardzo fajne i świeże.





Oprócz tego, wcielając się w postać terapeutki, naszym zadaniem będzie wysnuwanie wniosków, kształtujących później przebieg rozmowy i całej terapii.
Oprawa audiowizualna
Wizualnie Vertigo jakoś nie porywa. Już nie chodzi nawet o to, że to Switch i grafika sama w sobie nie jest piękna. Same modele postaci mnie nie przekonują, a zbliżenia na twarze na ekranie pauzy są lekko przerażające.
Coś jest nieproporcjonalnego w tych postaciach, a twarze (celowo) są dość kanciaste.


Trzeba jednak przyznać, że samo otoczenie jest pełne szczegółów, we wnętrzu znajdziemy naprawdę dużo dodatków i całość wygląda bardzo przyjemnie.
W kwestii audio – mamy pełny angielski dubbing i możliwość włączenia napisów.
Sterowanie
Analogi będą poruszać naszą postacią, a opcje dialogowe wybierać będziemy korzystając z przycisków ABXY. Będzie też „wirtualna myszka” do zaznaczania interaktywnych elementów na ekranie.
Pomijając sam fakt, że Xbox to moja główna konsola, więc co chwilę klikałam nie te opcje dialogowe, które chciałam, samemu sterowaniu nie można nic zarzucić.
Bardzo spodobała mi się też mechanika stojąca za bieganiem w kilku scenach.
Wrażenia
Alfred Hitchcock – Vertigo to zaskakująco długi tytuł. Spodziewałam się trzech, może czterech godzin rozgrywki, a realnie spędzimy tam co najmniej dwa razy dłużej.


Trochę zaskoczyło mnie, jak bardzo jest to rozbudowany tytuł, pomimo swojej liniowości. Fajne było to, jak wiele drobnych zachowań, wpływało na późniejszy rozwój dialogów i relacje pomiędzy bohaterami naszej historii.
Podsumowanie
Vertigo to ciekawy tytuł, który ma w sobie elementy kojarzące nam się z innymi przygodówkami. Wciąż nie możemy tu mówić o kopiowaniu, a jedynie o fajnym balansie pomiędzy przygodówką, łamigłówką i klikanką. To dobry tytuł do odpalenia na telewizorze i ogrywania jak interaktywny film. Historia wciąga i przez długi czas naprawdę będziemy się zastanawiać, jak to było naprawdę i jak wiele z tego, co widzimy na ekranie, jest dziełem wyobraźni naszego protagonisty. Bo nie możemy zapomnieć, że przecież jest on pisarzem!
Różnorodność mechanizmów fajnie urozmaica rozgrywkę i przełamuje ewentualną monotonność. Choć, warto wiedzieć, że jest tu pełno gotowych scenek, więc będziemy mieć przerywniki i chwilę „oddechu” już z tego tytułu.




Warto pamiętać, że to thriller i pojawi się parę scen nieodpowiednich dla młodszej widowni.
Grę do recenzji udostępnił polski wydawca – Plaion.

Dodaj komentarz