Obsidian zabiera nasz w podróż w czasie, do średniowiecznego miasteczka Tassing i klimatu lekko pachnącego Imieniem Róży. Jak prezentuje się przygodówka Pentiment?
Myśleliście może czasem o karierze średniowiecznego skryby? Obsidian stwierdził, że po eksploracji podwórka jako pomniejszone dzieciaki, dokładnie tego potrzebujemy. Przygotowali więc Pentiment, klikaną przygodówkę umieszczoną w średniowieczu, w której wcielamy się w rolę Andreasa, artysty o bujnej czuprynie.
Fabuła
Jest kwiecień, rok 1518. Andreas ma za niedługo ożenić się z dziewczyną, której nigdy nie widział na oczy, ale zanim to nastąpi, wybiera się do miasteczka Tassing. Trafia tam do zakonu opatów, gdzie wraz z zakonnymi braćmi zajmuje się przygotowaniem pięknie zdobionej księgi.
Dni zlatują nam na eksploracji miasta, poznawaniu lokalnych zwyczajów i wpraszaniu się na posiłki do domów mniej lub bardziej znanych nam ludzi. Aż do momentu, gdy w opactwie dochodzi do morderstwa Barona. W samym środku oskarżeń znajduje się ktoś całkiem nam bliski. Andreas, jako osoba wciąż dość postronna, stara się więc rozwiązać sprawę morderstwa na własną rękę.
To jednak dopiero początek, a my w tę historię zaplątani będziemy na ćwierć wieku.
Rozgrywka
Pentiment to przygodówka typu point-and-click w ciut mniej oczywistym wydaniu. Po pierwsze, mamy tu dość otwarty świat, narysowany w 2D. Po drugie, zamiast postawić na dubbing i słuchanie przez nas dialogów, twórcy zdecydowali się na pozostawienie czytania graczom, bawiąc się przy tym fontami. Ale opowiem Wam o nich więcej za chwilę!
Wracając jednak do samej rozgrywki. Trochę zastanawiam się, czy to nie przygodówka/RPG, bo mamy tu element tworzenia postaci. I nie, nie w kwestii wyglądu, bo Andreas zawsze będzie wyglądał tak samo, ale jednak gra pozwala nam wybrać jego „tło”. Mamy wpływ na pochodzenie naszego artysty, jego zainteresowania oraz nauki, w których czuje się dobry. W zależności od tego, na co się zdecydujemy, będziemy mieć do wyboru różne dodatkowe opcje dialogowe, które mogą nam się później przydać (lub zaszkodzić) podczas konwersacji i interakcji z otoczeniem.
Poruszamy się po (sporej) mapie bardzo swobodnie. Zobaczymy tam zaznaczone nasze zadania, miejsca, gdzie możemy iść spać, czy zjeść, ale poza tym, mamy pełną dowolność. Część drzwi będzie dla nas zamknięta, szczególnie o dziwnych porach dnia, ale i tak, naprawdę jest co eksplorować.
Naszym największym ograniczeniem będzie czas: gra ma cykl dobowy, a same akty również nie będą toczyć się w nieskończoność. Podgląd aktualnej pory dnia i godziny znajdziemy na ekranie pauzy, a przeskakiwanie między typowym czasem dla takich aktywności jak praca, jedzenie, czy sen, zobaczymy na ładnym kołowym diagramie opatrzonym klimatycznymi grafikami. Na konsolach nowej generacji będzie to jedyny moment, gdy zobaczymy coś przypominającego ekran ładowania.
Co na nas czeka oprócz szukania poszlak w morderstwie? Najwyraźniej wplątujemy się też ciut w politykę i mieszamy w życiach (zbyt wielu) ludzi.
Sterowanie i interfejs
Interakcje z otoczeniem są proste, nie mamy zbierania przedmiotów do ekwipunku, a głównym klikanym przyciskiem będzie A. Podczas rozgrywki trafimy czasem na minigry, które przypomną nam, że na kontrolerze znajduje się jednak więcej przycisków.
Same minigry fajnie urozmaicają rozgrywkę! I często pozwolą też na zdobycie dodatkowych osiągnięć. Gra przez cały czas wyświetli nam informacje, których przycisków powinniśmy używać.
Pod przyciskami X i Y znajdziemy na szybko dostęp do mapy oraz dziennika, gdzie oprócz aktualnych zadań znajdziemy słownik oraz charakterystykę poznanych postaci.
Poruszanie się jest intuicyjne, a jedyny kłopot możemy mieć z zejściem ze schodów.
Grafika i dźwięk
Graficznie Pentiment jest bardzo unikatowym tytułem. Całość wygląda na ręcznie malowaną, z dużą dbałością o detale, jednak bez dokładności – przykładem będą niedomalowane tekstury. Tła i okolice będą pełne drobnych akcentów, podobnie jak garderoba napotkanych ludzi. Jest to zdecydowanie urokliwe i odróżnia tytuł od reszty.
Dźwięk? Och. Jak już wspominałam, nie uświadczymy tu w ogóle głosów. W tle towarzyszyć nam będzie muzyka: głównie zawodzenie pojedynczych instrumentów oraz odgłosy otoczenia. Czasem będą to dzwony, innym razem szum wody, a przez większość czasu świergot ptaków i dźwięki wydawane przez inne okoliczne zwierzęta.
Fonty, czyli spory kawałek uroku Pentiment
Kolejnym unikatowym aspektem Pentiment są fonty. Zobaczycie je wtedy, gdy podczas startu gry (lub w opcjach) wyłączycie opcję fontów łatwych do rozczytania.
Dymki z dialogami będą wtedy napisane różnymi fontami, w zależności od tego, kto do nas mówi. Fonty te zasugerują nam od razu status społeczny osób, z którymi rozmawiamy albo stosunek protagonisty do nich. Świetny zabieg. Co jednak jeszcze lepsze, dialogi te nie będą idealne.
Tekst nie pojawia się cały od razu (poza pojedynczymi przypadkami), tylko po literce czy słowie. Kolor tekstu nie jest jednolity i faktycznie daje efekt pisania maczanym piórem, w którym atrament dość szybko się kończy. Pierwsze litery często będą więc ciemniejsze, by jaśnieć wraz z pisaniem, a gdy kolor stanie się zbyt wyblakły, zobaczymy znów prawie idealną czerń. W tekście pojawiać się będą literówki, poprawiane po napisaniu całego zdania i odczekaniu kilku sekund. Nie zabraknie też okazjonalnych rozprysków atramentu!
Dodatkowo, w opcjach możemy również włączyć ligatury oraz znaki charakterystyczne dla średniowiecza (jak na przykład s w środku słów, które wygląda jak f). O ile ligatury uwielbiam, o tyle średniowieczne znaki osobiście nie przypadły mi do gustu i utrudniały odbiór tekstu.
Drobnostki, detale, ale nadające grze charakteru.
Z ciekawostek, słowa związane z Bogiem i kościołem pisane będą na czerwono i uzupełniane po napisaniu całości, co podobno jest średniowieczną praktyką, o której nie miałam do tej pory pojęcia.
Ułatwienia dostępu
Najważniejsza jest oczywiście możliwość ustawienia łatwiejszych w odbiorze fontów. Jeśli macie problem ze wzrokiem lub po prostu nie przepadacie za rozczytywaniem ręcznie pisanych notek, raczej na pewno skorzystacie z tej opcji.
Mamy też możliwość włączenia narratora, a także dobrania jego głosu. Kliknęłam ją z ciekawości i znalazłam tylko dwa różne głosy, jeden męski i jeden kobiecy. Oprócz czytania nam dialogów (mechanicznym głosem), usłyszymy też, ile mamy dostępnych opcji odpowiedzi oraz, oczywiście, jaka jest ich zawartość. Podczas wymiany zdań słowa naszego rozmówcy rozpoczną się od jego imienia, byśmy nie mieli wątpliwości, kto co powiedział.
Oprócz tego w opcjach jest jeszcze wysoki kontrast, możliwość dopasowania czasu wyświetlania powiadomień oraz przełącznik dla ludzi światłoczułych, który pozbędzie się migających obrazów.
Trzeba przyznać, że Obsidian naprawdę to przemyślał.
Wydajność
Gra na konsolach Xbox Series zachowuje się świetnie, czego oczywiście można się było spodziewać. Gdy zdecydujemy się jednak na sprawdzenie jej na konsolach Xbox One, czekać na nas będą ekrany ładowania, pojawiające się zdecydowanie zbyt często i ciut wybijające z rytmu. Biorąc pod uwagę, że to tytuł dla pojedynczego gracza, który nie potrzebuje internetu do działania, sugerowałabym granie na starych konsolach przez chmurę Microsoftu, zamiast instalacji na dysku. A przynajmniej, polecam sprawdzenie, czy tak nie będzie ciut wygodniej.
Wrażenia
W pierwszych godzinach grania (a jest ich przed nami SPORO), bardzo irytował mnie brak dźwięku. Nauczona tego, że większość tytułów indie już dorobiła się pełnego dubbingu, nie umiałam się przestawić. Przyszedł jednak taki moment, że fabuła bardzo mnie wciągnęła, a patrzenie na rysowane litery zaczęło sprawiać sporo frajdy. Zaangażowałam się, serio.
Byłam ciekawa, kto zamordował barona i jak potoczyły się losy mieszkańców. I już teraz wiem, że to tytuł, do którego wrócę, bo rozwiązań tej historii jest… co najmniej kilka. A w naszych rękach jest los naprawdę wielu osób. I to fajne, że możemy dojść do różnych wniosków, eksplorować bardziej pominięte wcześniej ścieżki, jednocześnie z tyłu głowy mając posiadane wcześniej informacje – choć nie będziemy w stanie ich użyć, jeśli Andreas faktycznie o nich nie wie. Ale rozumiecie – MY, gracze, wiemy. Że nie musimy zaglądać w jakieś miejsce, a zamiast wybrać jedną rodzinę jako gospodarzy w czasie obiadu, zapukać zamiast tego do ich sąsiadów.
Uwielbiam humor w tej grze. Nie jest go mnóstwo, ale gdy się pojawia, jest całkiem dosadny. Nie brakuje tu przekleństw i ostrzejszych słów, których kompletnie byśmy się nie spodziewali. Och, i tak, pojawią się też wątki o zabarwieniu erotycznym! I och, momentami zastanawiałam się, czy to nie symulator jedzenia średniowiecznych obiadów, gdzie nie tylko musimy jeść, ale także prowadzić rozmowy, które pozwolą nam dokończyć posiłek, zamiast przerwania w połowie, gdy coś poszło nie tak.
I szczerze jestem w lekkim szoku, że tytuł ten jest sens przejść więcej niż. Albo i więcej niż dwa? Trzy? Tyle tu do eksploracji, a tak mało czasu…
Pentiment dostępny jest na Xbox One i Xbox Series, a także na PC od 15 listopada 2022. Grę znajdziecie w katalogu Xbox Game Pass od dnia premiery.
Grę do recenzji udostępnił Xbox Polska.
Dodaj komentarz