5 lat temu Ubisoft i Nintendo zaskoczyli wszystkich swoją dość nietypową kolaboracją. I choć początkowo wiele osób śmiało się z pomysłu na połączenie Mario i Kórlików, tak Kingdom Battle okazało się sporym hitem. Tytuł ten od razu przypadł mi do gustu i z miejsca stał się jedną z moich ulubionych gier na Switchu. Teraz debiutuje sequel tej gry. Sprawdźmy, czy wciąż bawi tak samo dobrze.
Różnorodność
W Mario + Rabbids: Sparks of Hope ponownie powracamy do świata Mario i Kórlików. Tym razem sielankę codziennego życia burzy zła Cursa. Cała spółka musi wsiąść na pokład statku i wyrusza w podróż do innych światów, by wyzwolić je spod władzy najeźdźców.
Na początku gry mamy komplet starych znajomych, tj. Mario, Luigi, Peach oraz ich Kórlikowe odpowiedniki. Z czasem do zespołu dołączy także Bowser, Kórlikowa Rosalina oraz Edge. Każda z postaci ma inne specjalne zdolności i posługuje się inną bronią. Oznacza to, że przyda się w innych sytuacjach.
Dla przykładu — Mario wyposażony jest w dwa pistolety, może więc oddać 2 strzały do jednego celu, albo zaatakować dwóch różnych przeciwników. Kórlikowa Peach ma broń, która potrafi dosięgnąć przeciwnika za osłoną. Kórlikowy Luigi rzuca dyskiem, który może ranić kilku przeciwników naraz. Bowser zaś strzela z olbrzymiej wyrzutni rakiet, która rani przeciwników na pewnym obszarze. Luigi strzela z łuku na dużą odległość, a Edge rzuca wielkim mieczem, który rani po drodze i z powrotem wszystkich przeciwników. Różnorodność oręża jest więc większa niż w Kingdom Battle.
W trakcie zabawy zdobywamy nowe skórki do broni. Część z nich za wypełnienie zadań, inne kupimy w sklepie. Skórki jednak są jedynie elementem kosmetycznym, nie wpływają na siłę broni, nie dodają też dodatkowych efektów. To dość spora zmiana względem pierwszej części, gdzie kupowaliśmy bardziej wypasione wersje pistoletów. Tutaj za siłę ataku odpowiada poziom naszej postaci.
Sparki
Nowością są natomiast tytułowe Sparki. To małe istoty w kształcie gwiazdek, które pomagają nam w naszej przygodzie. Każdy Spark ma inne zdolności. Jeden sprawi, że nasze strzały będą raziły prądem, inny da nam chwilową niewrażliwość na ataki. Są też Sparki, które bezpośrednio zaatakują przeciwników deszczem meteorytów czy sprawią, że będziemy niewidzialni. Początkowo każdej postaci możemy przypisać tylko jednego Sparka, później będzie można dodać ich więcej.
Wszystkie zdolności naszych postaci możemy łączyć ze Sparkami w dość mocne kombinacje, które sprawią, że z niektórymi przeciwnikami rozprawimy się w jedną turę.
Nowy system poruszania
Duża zmiana zaszła w mechanice poruszania się w czasie walki. Zniknął tutaj znany z innych gier taktycznych kursor, którym zaznaczaliśmy pozycję, gdzie dana postać miała się poruszyć. Zamiast tego mamy pełną kontrolę nad sterowaną postacią. Oczywiście w ramach jej zasięgu ruchu. Poruszać możemy się swobodnie i wielokrotnie. Może się więc zdarzyć sytuacja, że cofniemy się jedną postacią bliżej drugiej, przełączymy na tę drugą, wykonamy skok z pierwszej i ponownie przełączymy się na tę pierwszą, by kontynuować jej ruch.
Jest to dość ciekawe podejście, które przyznam przy pierwszej potyczce, było dla mnie dość trudne. Usiadłem do tej gry z nastawieniem do tego czego spodziewam się po grach taktycznych. A tak musiałem trochę przestawić pewne schematy w mojej głowie. Ostatecznie zmiana ta wyszła na dobre i sprawia, że tytuł ten jest jeszcze bardziej przystępny dla nowicjuszy. No i całość prezentuje się trochę bardziej dynamicznie.
Świat i poziom trudności
Skoro już przy przystępności jesteśmy, to tytuł oferuje szerokie spektrum ustawień poziomu trudności zabawy. Możemy skorzystać z jednego z 3 predefiniowanych ustawień, albo sami wybrać poszczególne parametry. Możemy osobno zmienić siłę przeciwników, poziom przywracanego po walce zdrowia czy nawet włączyć tryb niewrażliwości na obrażenia. Rozwój postaci możemy też zautomatyzować, albo samemu decydować gdzie przypisać punkty umiejętności. Dla każdego coś miłego. Jeden woli większe wyzwanie, inni chcą na spokojnie pograć sobie wieczorem.
Każda z odwiedzanych przez nas planet stanowi mały, ale otwarty świat. Mapa wypełniona jest różnego rodzaju zakamarkami i misjami pobocznymi. Możemy od razu ruszyć z głównym wątkiem fabularnym, albo pozbierać rzeczy dla któregoś z napotkanych NPC. Zadań jest sporo, a sam design poziomów wymaga trochę główkowania, by dotrzeć do niektórych miejsc. Mapy mają to do siebie, że poszczególne sekrety są dobrze widoczne, natomiast ścieżka, by do nich się dostać jest czasem nieźle ukryta.
Same zadania też są dość ciekawe. Oczywiście największa różnorodność będzie w zadaniach głównych, szczególnie walkach z bossami. Ale nawet w zwykłych starciach z przeciwnikami czeka nas kilka urozmaiceń. Czasem naszym celem będzie wyeliminowanie wszystkich przeciwników, innym razem będziemy musieli przetrwać konkretną liczbę tur, a czasem staniemy przed wyzwaniem dotarcia do konkretnego puntu na mapie.
Zabawy jest tu sporo. Sam starałem się dość dokładnie lizać ściany i robić wszystkie zadania poboczne, więc skutecznie wydłużyłem tym czas z grą. Ostatecznie zamknąłem się na około 20 godzinach zabawy, ale przede mną jeszcze kilka zadań do dokończenia.
Graficznie tytuł prezentuje się bardzo dobrze. Modele postaci są pięknie animowane i pełne życia. Poszczególne światy też są różnorodne i wypełnione życiem. Nie ma tutaj miejsca na nudy. Podczas swojej zabawy nie napotkałem też żadnych problemów technicznych. Całość działa płynnie zarówno w trybie przenośnym, jak i na telewizorze.
Braki w dubbingu
Szkoda tylko, że w tym wszystkim zabrakło nam polskiej lokalizacji. Zdaję sobie sprawę, że to nie do końca zła wola samego Ubisoftu. Gdyby nie licencja Mario to mielibyśmy tu nie tylko napisy, ale i polski dubbing. A tak niestety rodzimi gracze, szczególnie ci młodsi, muszą obejść się smakiem. Fabuła nie jest tutaj oczywiście wybitnie skomplikowana, ale same opisy zdolności czy Sparków już wymagają pewnego zrozumienia.
Nieco irytującym jest też fakt, że sam angielski dubbing jest dość wybiórczy. Część z postaci ma pełen dubbing aktorów głosowych, inne zaś porozumiewają się tylko napisami. Myślałem, że w 2022 roku w grach od dużych wydawców mamy tego typu rzeczy za sobą.
Dla niektórych brakiem może być też ominięcie trybów wieloosobowych. W Kingdom Battle była możliwość lokalnej kooperacji w dedykowanym trybie. Tutaj tego nie ma, o czym twórcy też lojalnie informowali przed premierą. Jednocześnie zapewniają oni o sporych planach rozwoju produktu po premierze, więc nie jest wykluczone, że taki tryb pojawi się później. Natomiast na dziś nie mamy tego potwierdzonego.
Ostatecznie jednak Sparks of Hope to niezwykle udany tytuł. Bawiłem się z nim wyśmienicie i gorąco polecam każdemu. Chciałbym, żeby w świecie gier każda próba kooperacji między firmami przyniosła tego typu efekty.
Grę do recenzji dostarczył Ubisoft Polska.
Dodaj komentarz