Kolejna superprodukcja Marvela dostępna jest na płytach. Film pod wieloma względami całkowicie inny od tego, do czego przyzwyczaiło nas MCU. Eternals to film, o którym można dużo dyskutować. Sam po wizycie w kinie nie byłem do końca zadowolony, przez co nie zdecydowałem się na napisanie recenzji na świeżo. Tym razem jednak po czasie, i co najważniejsze – drugim podejściu w domowym zaciszu, mam już bardziej wyrobione zdanie na temat tego filmu.
O filmie
Film Eternals otwiera zupełnie nieznaną nam do tej pory część MCU. Tytułowi bohaterowie zostali wysłani na Ziemię kilka tysięcy lat temu, kiedy nasza cywilizacja dopiero co raczkowała. Wyposażeni w nadludzkie moce super herosi przybyli po to, by chronić ludzkość przed złymi dewiantami. Jest to jednak ich jedyne zadanie, dlatego też nie wtrącają się w rozwój czy wojny prowadzone przez ludzkość.
Eternals to grupa 10 bohaterów, każdy różniący się od siebie praktycznie wszystkim. Gdybym miał opisać ten film jednym słowem, to byłoby to „różnorodność”. Zaangażowano tutaj bowiem aktorów tak różnych, jak różni są ludzie na świecie. Ten zabieg ma nie tylko na celu sprawić, że film stanie się bardziej inkluzywny, ale ma też aspekt czysto praktyczny. Pokazanie 10 zupełnie nowych postaci w jednym filmie to karkołomne zadanie. Jednak właśnie przez to, że każda postać jest inna, ma inne moce, budowę ciała czy kolor skóry to natychmiast łatwiej jest ich zapamiętać.
Twórcom filmu udało się doskonale pokazać i przedstawić światu te postaci. Po seansie każdy widz zapamięta, kto kim jest, jakie miał pozytywne czy negatywne cechy. To jednak nie lada wyczyn przy takiej liczbie bohaterów.
Różnorodność widać nie tylko w samych bohaterach, ale także w odwiedzanych przez nich lokacjach. Zwiedzimy tutaj świat wzdłuż i wszerz. Od starożytnej Mezopotamii, Babilonu, przez Indie, Australię czy dorzecze Amazonki. Akcja momentami skacze pomiędzy lokacjami, ale i w czasie. Raz jesteśmy w czasach współczesnych, by chwilę później przenieść się kilka tysięcy lat w przeszłość. Wymaga to przez to dość sporo skupienia od widza, aby ten nie przeoczył co się właśnie dzieje.
Za reżyserię tego filmu odpowiada nagrodzona Oskarami Chloé Zhao. I to widać. Eternals to zdecydowanie lepszy film niż film Marvela. Oczywiście mamy tutaj typowe dla gatunku sceny walki, efekty specjalne, ale ogólne odczucia z oglądania filmu są zupełnie inne niż w przypadku innych produkcji MCU. Dlatego też początkowo po seansie w kinie wyszedłem nie do końca zadowolony. Dopiero kiedy przemyślałem ten film na spokojnie, to doszedłem do wniosku, że jest ok. Teraz po drugim podejściu w domowym zaciszu podtrzymuję tę ocenę, choć zrozumiem gdy niektórym fanom Marvela Eternals ostatecznie nie przypadnie do gustu.
Narzekać można na postać Dewianta, który na początku filmu kreowany jest na głównego antagonistę, by ostatecznie stać się marginalną postacią.
Eternals to zdecydowanie ciekawy projekt, który warto zobaczyć. To coś innego, czego nie widzimy na co dzień w MCU. Zachęcam wszystkich, by dać szansę tym bohaterom, bo dzieło Chloé Zhao to powiew pewnej świeżości w tym świecie.
Dodatki specjalne
Na płycie z filmem nie znajdziemy pokaźnej liczby dodatków. Niestety materiałów jest tu na około 30 minut dodatkowej zabawy.
Znajdziemy tu dwa ciekawe materiały dotyczące historii samych Eternalsów w komiksach i o tym jak twórcy chcieli wizję Jacka Kirby’ego przenieść na ekrany kin.
Bardzo spodobały mi się sceny usunięte. Część z nich jest bardzo dobra i aż chciałoby się je widzieć w ostatecznym filmie. Dodatki zamyka standardowy zestaw gagów z planu czy komentarze twórców.
Co ciekawe, jest to pierwsze wydanie filmu z MCU, którego płyta nie jest standardowo niebieska. Zamiast tego krążek jest ozdobiony grafiką. Ciekawe czy jest to jednostkowy zabieg wydawcy, czy może permanentna zmiana na stałe?
Egzemplarz do recenzji zapewniło Wydawnictwo Galapagos.
Dodaj komentarz