Gdy pogoda za oknem zaczyna się psuć, w głowie powoli rozpoczynamy przygotowania do „długich zimowych wieczorów”. W świecie graczy to świetna okazja, by przyjrzeć się kanapowym coopom! Pile Up! Box by Box to jeden z takich tytułów.
Bardzo lubię, gdy gry tworzone z myślą o trybie kooperacji wspierają czworo graczy. To dokładnie tyle, ilu mam w domu graczy. Idealnie, gdy mają jeszcze niskie PEGI, tak jak tu, z ratingiem 3! Czy Pile Up! Box by Box ma szansę spodobać się także starszej widowni? Czy pokochają ją dzieci gracze? Sprawdźmy!
Fabuła
W grze wcielamy się w… pudełka! Eksplorujemy dostępne światy, zbieramy pieniążki i części, poznajemy sekretne pokoje i odblokowujemy mini-gry. Czeka nas dużo skakania, trochę myślenia i aktywowania specjalnych mocy dodatkowych pudełek.
Przemierzając światy będziemy także pomagać mieszkańcom naszej krainy — w pierwszym świecie będziemy poszukiwać zaginionych żabek, a w kinie pomożemy przywrócić zasilanie. W międzyczasie możemy wyskoczyć na rundkę kartonowego futbolu.
Rozgrywka
Dołączając do gry, każdy z graczy wybiera sobie pudełko. Na samym początku nie ma ich wiele — dokładnie cztery. Na szczęście możemy dokupić kolejne (w tym robota czy coś, co przypomina dynię) za walutę pozbieraną na eksplorowanych poziomach.
Pile Up! Box by Box zaczyna się (bardzo słusznie) od samouczka. Przechodzimy testowy poziom ucząc się mechanizmów i sterowania, by dotrzeć do „huba”, którym jest zbiór wysepek z różnymi portalami. Same startowe wysepki już możemy eksplorować i zbierać nasze pierwsze błyszczące monetki, możemy też zajrzeć w odległe kąty i zobaczyć, gdzie co jest. Gdy jesteśmy gotowi na naszą pierwszą prawdziwą przygodę, przechodzimy przez portal do innego „świata”.
Całe otoczenie wygląda jak wykonane z kartonu, w tym płaskie drzewa, w których zobaczymy teksturę wzmacnianego pudełka, a także kwiatki, liście, czy napotkane postacie. Nie zabraknie też rozmyć w pełniejszych scenach, które przypomną nam, na czym mamy skupić wzrok.
Każdy ze światów będzie wyglądał trochę inaczej, niektóre będą ciemne, inne za to bardzo słoneczne, wylądujemy na przylądku, a także na bagnach. I super!
Plansze
Osobny akapit poświęcę samym planszom, bo są one dość ciekawie zbudowane.
Przechodząc przez portal do danego „biomu”, będziemy mieli bardzo dużo ścieżek do wyboru. Spokojnie można (przypadkiem) ominąć jakiejś części, do któregoś miejsca podejść z innej strony, a jeszcze innym razem spojrzenie z innej strony pozwoli nam lepiej zaplanować kolejne ruchy.
W biomach możemy rozróżnić jeszcze „pokoje”, do których przechodzimy jednocześnie popychając zwinięty karton udający przejście. Każdy taki pokój będzie jedną łamigłówką, do której będziemy musieli wykorzystywać dostarczone nam przez grę pudełka i mechanizmy oraz (oczywiście) siebie nawzajem. Jeśli z jakiegoś powodu utkniecie z potrzebnym pudełkiem i nie będziecie mieli jak wrócić, czy czegoś odzyskać, możecie zresetować pokój i rozpocząć potyczkę jeszcze. Gra w żaden sposób nas za to nie każe. Nie ma też ograniczeń czasowych! Uff. Dobra wiadomość, jeśli mamy ochotę faktycznie pograć w coś spokojnego.
Całość trochę przypominała mi gry z serii Skylanders czy przygodówkę The Cave, gdzie w zależności od umiejętności wybranych postaci, poruszać musieliśmy się innymi ścieżkami. Choć tu wszystkie ścieżki będą (ostatecznie) dostępne, raczej nic nie będzie nam stało na przeszkodzie, bo nasze pudełka nie mają specjalnych umiejętności.
Część sektorów będzie zamknięta, dopóki nie wykonamy jakiejś-tam akcji. Czasem odkryjemy dodatkową część mapy z dziesiątkami monet, innym razem szybsze wyjście z biomu. W samych planszach można się zgubić, choć z menu gry możemy wrócić się do naszego startowego „lobby”.
Muzyka
To niestety jeden ze słabszych elementów gry, choć warto zaznaczyć, że jeśli to gra na kanapowy coop, równie ważne jest, by ona za bardzo nie przytłaczała, a gracze mogli swobodnie rozmawiać. I choć oczywiście jest to trochę smutnawe, w żaden sposób nie pogarsza samego odbioru gry.
Grafika
Jak już wspominałam wcześniej, w Pile Up! Box by Box wszędzie zobaczymy karton! Świat dodatkowo wygląda zaskakująco bogato. Tu będą kwiatki, tu drzewka, tu wysokie grzyby, a na ścianach plakaty. Sporo się dzieje, a oprócz samych plansz i elementów, z którymi wchodzimy w interakcje, spotkamy naprawdę dużo dekoracji.
Pudełka, czyli nasze „postacie” wyglądają różnie w zależności od tego, od której strony na nie patrzymy, co w pierwszych (i drugich… i trzecich…) chwilach może trochę mieszać nam w głowie i wymagać dłuższego zastanowienia, by ogarnąć, którym sześcianem jesteśmy. Nie jest to jednak błąd, bardziej celowy zabieg, który ma na celu upewnienie się, że pilnie patrzymy na ekran.
Sterowanie
O dziwo sterowanie będzie w tej grze trochę skomplikowane. Oprócz poruszania się na analogach, jak zawsze, będziemy też potrzebować kilku przycisków do interakcji z pudełkami. Niektóre pozwolą nam wskoczyć na coś, inne coś wyrzucić, jeszcze inne wskoczyć pod wybrane pudełko czy rozdzielić istniejącą już pudełkową wieżę. Na szczęście pod ręką będziemy mieć ściągawkę z przypisanych klawiszy, więc wszelkie wątpliwości można rozwiać w kilka sekund.
Warto też zauważyć, że będziemy tu mieć do czynienia ze stałą kamerą, która ustawi się „tak jak trzeba” po wejściu do danego pokoju. Czasem będzie się też lekko ruszać wraz z naszymi postaciami, ale nie możemy jej swobodnie obracać.
Wrażenia
Pile Up! Box by Box to zaskakująco przyjemny tytuł. Nie jest grą do skończenia w jeden wieczór, dobrze gra się w nią też z młodszymi (i ciut starszymi) dziećmi, a i w gronie dorosłych znajomych może dać sporo frajdy. Przemierzanie biomów w poszukiwaniu tych zaginionych monet i poukrywanych na mapie taśm klejących może być naprawdę czasochłonnym zadaniem!
Większość rozgrywki opierać się będzie na skakaniu i ustawianiu pudełek, z okazjonalnym użyciem specjalnych mechanizmów. Wśród nich znajdziemy platformę na sprężynie, która pozwoli wyżej skakać, czy „żabi język”, który nie tylko pozbiera znajdujące się dalej monety, ale także pozwoli nam przyciągnąć się do określonych elementów. Będą też unikatowe mechanizmy, jak kręcące się płyty czy przyciski. Ale tak. Najważniejsze będzie precyzyjne skakanie. Najbardziej odczujecie to, gdy będziecie próbowali dostać się do pokoju ze stanowiskami arcade.
Ogólnie nie napotkałam w grze żadnych problemów, a osiągany poziom frustracji raczej trzymał się w ryzach. Choć wiecie, pudełka na trawie są dość śliskie i łatwo (oczywiście, że przypadkiem) kogoś zrzucić do wody, czy zepchnąć z ledwie zdobytego stopnia. No i pamiętajcie o skakaniu!
Pile Up! Box by Box dostępne jest na konsolach Xbox, PlayStation oraz Nintendo Switch, a także na PC. Grę stworzyło francuskie studio Seed by Seed i jest to ich pierwszy tytuł.
Grę do recenzji dostarczył wydawca, HandyGames.
Dodaj komentarz