Recompile jest grą, na którą bardzo czekałem. Wszystkie materiały promocyjne bardzo pozytywnie nastrajały mnie do dzieła studia Phigames. Czy finalny produkt sprostał oczekiwaniom?
Recompile to tytuł stworzony przez niewielkie, niezależne studio. Jednak mimo tego bynajmniej nie wygląda, żeby brakowało mu czegoś w kwestii strony wizualnej. Nie ma co ukrywać oczywistej sprawy – produkcja ta wygląda świetnie. Przemierzanie Mainframe’u wiąże się często z istną ucztą dla oczu i samo oglądanie jak ktoś gra w Recompile może sprawiać niemałą przyjemność. Wrażenie to pogłębia się jeśli włączymy ten tytuł na telewizorze z systemem Ambilight. Wtedy ściana naszego pokoju niemal nieustannie będzie się mieniła na różne odcienie czerwieni i zieleni. Styl wizualny jest jednym z największych atutów recenzowanego tytułu i nie zdziwię się, jeśli zdobędzie wiele nagród branżowych.
Fabuła
W kwestii fabuły, nie mogę wiele napisać, by nie zepsuć Wam przyjemności z samodzielnego jej odkrywania. Mało tego, nawet oficjalny opis gry nie dostarcza wielu informacji na temat opowieści. Zobaczcie sami.
W tej klimatycznej metroidvanii gracz wciela się w obdarzony częściową świadomością program walczący o to, by nie został skasowany. Rozległy, trójwymiarowy świat Mainframe w Recompile oferuje ostrą walkę, precyzyjną rozgrywkę platformową 3D, potężne zdolności oraz opartą na logice mechanikę hakowania.
Historia jest przekazywana w dość specyficzny sposób. Poznajemy ją bowiem z logów, które nie są wymagane do ukończenia poszczególnych biomów. Za to wysoce wskazane jest zebranie wszystkich przed udaniem się na ostateczne starcie. Logi te tłumaczą, dlaczego system, w którym działamy jest w rozsypce. Przyznaję, że opowieść spodobała mi się, aczkolwiek na pewno nie jest dla każdego. Jeżeli ściany tekstu są czymś, co Was odstrasza, to z pewnością nie zainteresujecie się Recompile przez prezentowane wydarzenia.
Do przodu i do tyłu
Na szczęście tytuł od Phigames może się pochwalić całkiem zróżnicowaną rozgrywką. Brytyjski deweloper postanowił, że jego dzieło będzie reprezentowało gatunek metroidvania. Będziemy więc poruszali się po wielu odnogach systemu, próbując znaleźć miejsce, w którym musimy być w danej chwili. Struktura świata jest pół-otwarta. Oznacza to, że mamy pewną dozę swobody w kolejności przemierzania segmentów Mainframe’u, z pewnym jednak zastrzeżeniem. Możecie się bowiem natknąć na miejsce, w którym do dalszego progresu wymagana jest określona umiejętność. Tych nie wykupujemy, a zdobywamy przemierzając poziomy i odnajdując odpowiednie bloki. Niewykluczone więc, że spotkacie się z problemem nie do przejścia, przez który będziecie musieli cofać się do huba. Nie bez powodu piszę o cofaniu się – Recompile nie posiada bowiem opcji natychmiastowego powrócenia do centrum systemu. Przez to nierzadko musimy cofać się przez wszystkie poszczególne sektory, by dostać się ostatecznie do innego – szkoda.
Recompile jako platformówka
Wyżej zamieszczony opis gry wspomina o kilku składowych rozgrywki. Przyjrzyjmy się więc nim po kolei, a zacznijmy od logiki i elementów platformowych. Recompile przestawia rozgrywkę z perspektywy trzeciej osoby. Możemy więc swobodnie obracać kamerą za pomocą prawej gałki analogowej, natomiast lewy analog to oczywiście poruszanie się. Mamy też skok (nawet parokrotny, po odblokowaniu stosownego ulepszenia) oraz możliwość wejścia w tryb hakowania kryjący się pod trójkątem na padzie. Nasz bezimienny program będzie często musiał pokonywać wiele przepaści, do czego wykorzystamy oczywiście skok. Nierzadko będzie to wymagało precyzyjnego wyczucia odległości, a niepowodzenie zabierze nam 10% zdrowia. Początek gry zdecydowanie nie nastraja optymistycznie – wystarczy bowiem kilka razy nie trafić w upatrzoną platformę, a musimy się liczyć z restartem od poprzedniego punktu kontrolnego. Te co prawda są rozsiane po poziomach dość często. Oczywiście im częściej giniemy w jednym miejscu, tym bardziej nie chce się nam musieć pokonywać dłuższego fragmentu przez felernym etapem. Wystarczy jednak zdobyć podwójny skok, a będziemy mogli się uratować jeśli nie trafimy w platformę. Radzę więc nie zrażać się Recompile mimo trudnych początków.
Recompile jako gra logiczna
Recenzowany tytuł nierzadko postawi przed nami zadanie złamania zabezpieczeń Mainframe’u i przekierowania strumienia bitów. Wchodząc w tryb Recompile, stojąc przed blokami logicznymi, zauważymy możliwość odwrócenia ich działania. Najlepiej jest ogarniać tu podstawy logiki, a zagadki będą nieco łatwiejsze. Każdy z bloków jest bowiem podpisany spójnikiem logicznym – alternatywą, koniunkcją lub negacją. Naciskając przycisk, wysyłamy strumień danych, który może się zatrzymać na jakimś punkcie logicznym. Musimy teraz pamiętać, że zaprzeczeniem alternatywy (OR) jest koniunkcja (AND), natomiast koniunkcji przeczy alternatywa. Posiadając taką wiedzę, zagadki w Recompile wydają się same rozwiązywać. Nie jest jednak tak łatwo. Okazuje się bowiem, że pierwsze zaprzeczenie kosztuje 64 bity. Nierzadko musimy wydać kilkaset bitów na jedną zagadkę, by przejść dalej. Zastanawiacie się pewnie, skąd je brać. Cóż…
Recompile jako gra akcji
Recompile bardzo często postawi na naszej drodze zabezpieczenia systemu. Po odblokowaniu pierwszej broni będziemy mogli z nimi walczyć, a tym samym gromadzić bity. Z pokonanego przeciwnika bity wypadają seriami po 8, co jest jak najbardziej sensowne z punktu widzenia programu komputerowego. Musimy więc często zestrzelić wiele oponentów, by skumulować odpowiednią ilość bitów do przejścia dalej w innym sektorze. Przeciwnicy są wymagający i musimy mieć oczy dookoła głowy. Nie chcemy przecież zginać i wrócić do punktu kontrolnego. Starcia stają się zdecydowanie łatwiejsze, gdy już zdobędziemy dwie bardzo przydatne umiejętności – unik (kółko na padzie) oraz spowolnienie czasu (kwadrat). Zwłaszcza druga z nich wyraźnie przechyla szalę zwycięstwa na naszą stronę. Nierzadko dzięki spowolnieniu czasu zwykli przeciwnicy nie stanowili wyzwania, a my mogliśmy skupić się na grindowaniu bitów.
Bossowie
Szkoda jednak, że ten grind w ogóle występuje. Nie miałbym niczego przeciwko sektorom nastawionym na walkę. Wolałbym jednak, by te skoncentrowane na zagadkach nie wymagały od nas posiadania odpowiedniej ilości bitów do dalszego działania. Wspomniałem wyżej, że jesteśmy w stanie sprawić, że standardowi oponenci nie stanowią dla nas zagrożenia. Wnikliwy czytelnik może podejrzewać, że natkniemy się na trudniejszych przeciwników. Jest tak w istocie – Recompile zawiera bowiem starcia z bossami. Wystawią one na próbę nasze zdolności lawirowania między atakami wroga i prowadzenia celnego ostrzału. Dobór odpowiedniej broni do przeciwnika jest kluczowy – nierzadko lepiej będzie korzystać z broni wolniejszej, a zadającej większe obrażenia. Możemy też osłabiać newralgiczne punkty oponenta szybkostrzelną bronią, a następnie dokończyć dzieła wolniejszą, a silniejszą. Wybór należy tylko do nas. Starcia z bossami są moim zdaniem jednym z najlepszych punktów gry i aż szkoda, że nie ma ich więcej.
Działanie gry
Przejdźmy jeszcze na chwilę do kwestii technicznych. Na ogół zdziałaniem gry nie ma problemów – utrzymuje ona bowiem stałe 60 klatek na sekundę, co jest wręcz wskazane w tak dynamicznych starciach, w jakich bierzemy udział. Podoba mi się też udźwiękowienie – spokojne kompozycje grane na pianinie ładnie kontrastują z szybszymi utworami, jakie słyszymy podczas walki. Plusem jest też wsparcie dla adaptacyjnych spustów pada DualSense. Dzięki niemu możemy poczuć działanie naszej broni, a to – jak zawsze oczywiście – korzystanie wpływa na immersję płynącą ze starć. Nie oznacza to niestety, że gra Phigames jest idealna. Kilka razy zdarzyło mi się skoczyć tak niefortunnie, że utknąłem między blokami systemu. Musiałem wtedy wyłączyć i włączyć grę. Oczywiście, dzięki dyskowi SSD, powrót do rozgrywki jest bardzo szybki, ale mimo wszystko trzeba to zaznaczyć. Na plus nie mogę też zaliczyć nieczytelnej mapy. Pokazuje ona co prawda ogólny układ poziomu i rozsiane po nim ulepszenia postaci. Problem jednak w tym, że nie widzimy pozycji swojej postaci, a znajdźki nie znikają z mapy po ich zebraniu. Wprowadza to niepotrzebny zamęt i sprawia, że mapa jest bardzo mało przydatna.
Podsumowanie
Ogółemnie mogę napisać, żebym źle się bawił, grając w Recompile. Te 6-7 godzin, które są potrzebne do ukończenia tytułu mijają bardzo przyjemnie i nie żałuję czasu, jaki spędziłem w systemie. Miałem chyba nieco za wysokie oczekiwania, których produkcja nie pokryła. Nieczytelna mapa i grindowanie bitów połączone z koniecznością cofania się po całych sektorach jak po sznurku nie są czymś, obok czego mogę przejść obojętnie. Na pewno warto dać szansę tej grze. Może nie w pełnej cenie, ale jeśli lubicie etapy platformowe przeplatane z walką i wspaniałym stylem wizualnym, to śledźcie tę produkcję. Jest dobrym tytułem, ale trzeba sobie zdawać sprawę z jego wad. Szkoda też, że nie jest on dostępny po polsku – może to zawęzić grono odbiorców w naszym kraju.
Kod recenzencki zapewniło Future Friends Games.
Dodaj komentarz