I Saw Black Clouds to najnowsza gra FMV (Full-Motion Video) wydana przez Wales Interactive. Czy odkryjemy, dlaczego duchy nękają Kristinę?
Wales Interactive ma na swoim koncie wydanie już kilku opowieści z kategorii FMV. I Saw Black Clouds to produkcja brytyjskiego studia Ghost Dog Films. Jest to pierwsza gra w ich dorobku.
Fabuła
W „filmie” wcielamy się w rolę Kristiny, której niedawno zmarła przyjaciółka. Dziewczyna postanawia zmierzyć się z duchami przeszłości i dowiedzieć się, co doprowadziło do śmierci Emily. Czekać na nas będą opowieści z pogranicza wiarygodności, miejskie legendy i smutne kobiety popchnięte do ostateczności.
Z Kristiną poznajemy się podczas pogrzebu Emily, która popełniła samobójstwo. Wraz z Christiną, kolejną przyjaciółką z paczki, dziewczyny nie mogą wyjść z szoku. Cóż mogło się stać, że Emily skończyła swoje życie?
Rozgrywka
Jak można domyślić się z gatunku gry, rozgrywka polegać będzie na wybieraniu opcji dotyczących rozwoju fabuły. Będziemy mieli wpływ na to, co Kristina mówi, czy robi.
Przedzierając się przez fabułę, musimy faktycznie przywiązywać uwagę do tego, co dzieje się na ekranie. Gdy docieramy do momentu wyboru, wyświetlone mamy tylko opcje, bez „pytań”, czy „zagadnień”, na które odpowiadamy. Nie mamy opcji powtórki, więc gdyby w trakcie gry zadzwonił telefon, jedynym, co zostaje nam zrobić (gdy nie wciśniemy szybko pauzy), jest… wyjście z gry i powrót do ostatniego (automatycznego) zapisu. A zapisy wykonywane są po kompletnej sekwencji wydarzeń w danym miejscu.
Nie raz zdarzy się tak, że uświadomimy sobie, że nasze wybory nie mają sensu. Kilkukrotnie, gdy próbujemy wybrać opcję „B”, włączy się opcja dialogowa „A”, albo ścieżka „C” szybko zostawi nas tylko z wyborem między „A”, a „B”. Gdyby nie to, że są osiągnięcia za różne zakończenia, żyłabym w przekonaniu, że jest to liniowa historia. Szczególnie, że pod koniec dotarłam do momentu, gdy postać w grze powiedziała „to nie było tak” i wróciła mnie do momentu sprzed kilkunastu minut.
W grze jest kilka zakończeń, jedne mniej, drugie bardziej satysfakcjonujące. Sporo jest dość brutalnych, dlatego faktycznie dobrze, by do gry usiadły tylko osoby dorosłe.
Sterowanie
Opcji w „grze” nie ma zbyt wiele. Gdy nasza postać staje przed wyborem, na dole ekranu mamy kilka opcji, zazwyczaj dwie, spośród których musimy coś wybrać. Domyślnie mamy dość ograniczony czas, jednak można to zmienić w ustawieniach. Całą grę przechodzi się więc patrząc na ekran, analogiem zmieniając zaznaczoną opcję i klikając „A”. Nieskomplikowane.
Grafika, oprawa wizualna i gra aktorska
Co jak co, ale do jakości obrazu nie można się przyczepić. Na konsoli Xbox One X i Xbox Series X wszystko wygląda bardzo wyraźnie, na telewizorze 4K widać tę jakość. Bez problemu możemy policzyć pieprzyki na twarzach aktorek (bo głównie w I Saw Black Clouds spotkamy postacie kobiece, szczególnie w zbliżeniach).
Zwiedzając miasteczka, lasy i domy, możemy zobaczyć sporo detali. Pomieszczenia nie są ubogie, na ścianach są (czasem wymowne) obrazy, a postacie ubrane są stosownie do sytuacji. Pojawia się również dość sporo statystów, szczególnie na początku i końcu historii.
Gra aktorska… nie powala. Przy sporej części aktorów miałam wrażenie, że angielski nie jest ich pierwszym językiem, a i samo aktorstwo… dopiero raczkowało. Mało kto, jako postać, był wiarygodny. Najbardziej irytowała mnie chyba postać pani psycholog. Cóż to za psycholog, który krzyczy? Tak drewniano.
Wiem, może nie mi oceniać, bo sama zagrałabym na podobnym poziomie, ale wiecie, ja się do telewizji czy przed kamerę nie pcham. Problem z tym był widoczny i wiele podobnych produkcji z doborem obsady poradziło sobie o wiele lepiej.
Dźwięk
W skrócie: koszmar.
Gra tego typu to przede wszystkim dźwięk i obraz, prawda? Ważne jest więc, żeby dialogi były sensowne, historia trzymała się kupy, a dźwięki otoczenia pasowały do tego, co widać na ekranie… Tu tak nie było, a to dopiero początek problemów.
Czymś, co uderzyło mnie na samym początku, było niezgranie audio z video. Postać rusza ustami, a dźwięk z głośników dobiega sekundę czy dwie później. W pierwszej chwili pomyślałam, że może gra się źle włączyła. Uruchomiłam ją ponownie, dla pewności zainstalowałam też na drugiej konsoli. Problem pozostał! Bywały momenty, dosłownie momenty, gdy audio i video szły w parze, ale to chwile. Nie macie pojęcia, jak to irytowało.
Oprócz tego, dźwięki otoczenia, muzyka, czy krzyki, są często słabej jakości. Pod telewizor podłączoną mam Alexę Studio, która cudownie radzi sobie z Dolby Vision. Tu? Dźwięk trzeszczał, basy skrzeczały, a metaliczność połowy odgłosów przyprawiała o ból głowy. Przy cicho ustawionym dźwięku z monitora było minimalnie lepiej, ale wciąż nie komfortowo czy przyjemnie.
Czy wiecie, że klikając opcję dialogową (albo podczas „cutscenek”), spotkamy się wielokrotnie z urwanym dźwiękiem? Sceny się urywają nagle, bez łagodnych przejść. Twórcy nie postarali się o to, by wyglądało to naturalnie. I co ciekawe, żadna ze scen, nie ważne, co wybierzemy, nie będzie wyglądać płynnie. I znów, innym producentom się chciało. W Shapeshifting Detective większość postaci przybierała konkretne i neutralne pozy przed naszym wyborem, umożliwiając momentalne „wskoczenie” w wybraną opcję. Tu to zlepek scen, średnio poskładany.
Wrażenia
I Saw Black Clouds to tytuł… okropny. Ani historia, ani realizacja, nie są na „plus”. Pociesza tylko fakt, że rozgrywka nie jest zbyt długa. Nawet osiągnięcia, w większości ukryte, nie motywują do przechodzenia gry ponownie (odblokowałam 3 z 15 kończąc grę…).
Historia jest trochę pomieszana, często nie wiedziałam, co się dzieje naprawdę, a co nie. Wiele wątków zdawało się bez sensu lub totalnie oderwanych od reszty historii. Koncepcyjnie to chyba miało być głębsze, ale nie wyszło. Zamiast tego mamy sporo brutalności w raczej obrzydliwym wydaniu, udekorowane słabym aktorstwem.
Wielokrotnie zdarzyło się też, że gra się… zawieszała. Wybierałam jakąś opcję dialogową, a „film” się zacinał. Nie ma cofnij, nie ma powtórz, nie ma pomiń — żaden klawisz nie pomógł. Jedyny sposób to (znów!) wyjście z gry i uruchomienie jej od nowa z ostatniego punktu zapisu. Sprzed kilku minut, bo przykładowo rozgrywaliśmy dłuższą scenę. Więc nawet, gdy człowiek naprawdę próbował się wciągnąć, gra kopała poniżej pasa, wybijając z rytmu i historii, każąc przeklikać wszystkie wybory jeszcze raz…
Grę do recenzji dostarczył wydawca, Wales Interactive.
I Saw Black Clouds dostępne jest od dzisiaj, 30 marca, na konsolach Xbox i PlayStation oraz na PC.
Dodaj komentarz