W #Drive mamy jeden cel – jechać jak najdalej przed siebie. Czy to wystarczy żeby przykuć nas przed konsolami?
Gaz do dechy
Są takie produkcje, które aż rażą swoją prostotą. Czy są to jednak gry złe? Wielu z nas spędziło godziny na tzw. „Małyszu”, czy innych grach gdzie pomysł na grę można było opisać w paru zdaniach. W przypadku #Drive mamy do czynienia z obudowaniem całej rozgrywki wokół jazdy po autostradzie… niczym z popularnych amerykańskich filmów „drogi”. Nie ma mowy o postojach, czy wybraniu alternatywnej uliczki. Jedziemy przed siebie unikając innych aut i policyjnych pościgów. Musimy pamiętać o tankowaniu i naprawach (oczywiście w biegu). Co jakiś czas możemy zebrać na trasie przedmioty specjalne. Na przykład pączek pozwoli nam zgubić pościg, a pług staranować inne pojazdy.
Możemy wybrać jeden z dwóch typów sterowania. Osobiście preferowałem joystick oraz dwa przyciski (jeden na hamulec, drugi na drift). Możliwe jest jeszcze sterowanie jedynie dwoma triggerami, ale sztuki tej nie udało mi się opanować. Pod względem sterowania nie mam w stosunku do #Drive żadnych zastrzeżeń. Wszystkie kraksy jak i brawurowe uniki możemy zawdzięczać tylko swoim umiejętnościom (albo ich brakowi).
Znikający punkt
W grze zbieramy 3 rzeczy. Pierwsza z nich to punkty za przejazd – im dalej oraz im więcej poślizgów tym więcej ich zdobędziemy. Punkty porównamy zaś w klasyfikacji generalnej z innymi graczami. Kolejne dwie kategorie to wewnętrzna waluta w grze. Są to pocztówki oraz kapsle. Pocztówki otrzymamy gdy na trasie wjedziemy do kolejnego miasta. Pocztówki możemy wymienić na dostęp do różnych lokacji w #Drive. Kapsle zbieramy zaś po drodze oraz gdy niszczymy elementy krajobrazu. Wymienimy je za nowe pojazdy i ich ulepszenia.
Tutaj podzielę się z Wami najważniejszym wnioskiem. #Drive ma to „coś”. Mianowicie zaraz po kraksie, od razu chcemy wrócić na drogę i zebrać więcej punktów czy kapsli. To arkadowy tytuł i nie możemy od niego oczekiwać otwartego świata oraz tego, że zostaniemy przyciągnięci przed ekrany na kilkanaście godzin na jednym posiedzeniu. Niewątpliwie, w krótkich dawkach gra sprawia ogromną frajdę i po prostu diabelnie wciąga.
Drogi? Tam gdzie jedziemy nie potrzebujemy dróg
Oprócz mapy treningowej, która jako jedyna oferuje spory plac manewrowy, a nie jedną drogę mamy 7 tras. Początkową mapę na pustyni w Stanach Zjednoczonych oraz mapy do odkrycia: pokrytą śniegiem Wielką Brytanię, zalesione Niemcy, Japonię w której roi się od jeżdżących dronów pocztowych, Azję, francuskie wąskie uliczki, kończąc na futurystycznym mieście na Marsie. Trzeba przyznać że mapy są mocno zróżnicowane. Znajdziemy na nich dodatkowe smaczki jak rzeczy, które możemy zniszczyć, albo unikać. W żadnym momencie nie odczuwałem, że zbieranie pocztówek idzie żmudnie. Było to zasługą wspomnianej wciągającej rozgrywki, choć jeżeli chodzi o pojazdy zauważyłem, że niektóre z nich mogą pozostać przez dłuższy czas poza naszym zasięgiem.
W #Drive możemy odkryć aż 90 aut. W przeważającej większości zakupimy je za zebrane kapsle, ale część z nich odblokujemy innymi sposobami. Na przykład do odblokowania aut policyjnych będziemy musieli zebrać odpowiednią liczbę pączków, a do niektórych vanów wykonać zadania podczas gry. Wyzwania te polegają na zniszczeniu określonej ilości aut, czy przejechaniu w konkretnym aucie dystansu na zadanej mapie. Modele aut oczywiście cieszą oko, nie spodziewajcie się jednak wielkiej dokładności w odzwierciedleniu ich modelu jazdy. Na prędkość, przyśpieszenie, przyczepność oraz wygląd możemy wpłynąć wydając kapsle na ulepszenia pojazdów. Pojazdy podzielone są na grupy. W klasie Mini znajdziemy na przykład klasycznego malucha w wersji z jednym lusterkiem. Oprócz tego możemy odkrywać auta z działów basic, terenowe (od 4×4 po monster trucka!), van (z gurkenwagen na czele), special (auta policyjne, taksówki, muscle cary), czy speed (jak lamborghini) . Jak widać wybór jest całkiem spory i każdy znajdzie coś dla siebie.
Daleko jeszcze?
Trzeba przyznać, że #Drive ma świetnie wyglądające menu, które reaguje na żyroskopy umieszczone w kontrolerach. Dzięki temu możemy lekko zmienić perspektywę oglądanych modeli samochodów czy map co wygląda świetnie. Sama grafika w grze utrzymana jest w nisko poligonowym stylu, co wraz z efektami rozmycia, mgłą i innymi efektami atmosferycznymi wygląda badzo dobrze.
Rozgrywka przebiega w grze bardzo płynnie. Jedynie na mapie w Azji odczuwałem okresowe spadki płynności, co jest małą rysą na ogólnym pozytywnym wrażeniu jakie pozostawił po sobie #Drive – jeżeli chodzi o optymalizację gry pod konsolę Nintendo. Podczas jazdy mamy również dostęp do trybu fotograficznego, gdzie możemy pobawić się perspektywą i uchwycić nasz pojazd w atrakcyjnym ujęciu.
I na tym kończą się dostępne w grze atrakcje. Tak, mam pewien niedosyt, choć gra jest typową produkcją arkadową i w takiej kategorii jest przeze mnie rozpatrywana. Uważam jednak, że znalazłoby się w niej miejsce na dodatkowe tryby rozgrywki. #Drive to produkcja bardzo grywalna, która nie znudzi nam się od razu, a w małych dawkach może nas cieszyć przez dłuższy czas. Gra dostępna jest w Nintendo eshop za 44zł.
Kod do gry dostarczyło PM Studios
Dodaj komentarz