Ostatnie dni upływają mi niesamowicie szybko. Konsola pokazuje 20 godzin na liczniku, a ja nie wiem jak minęło tyle czasu. To dobry moment, aby podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami z ogrywania tytułu studia CD Projekt RED.
Na początek pragnę wyjaśnić pewną kwestię, aby była jasność, jaki tekst właśnie czytacie. W żadnym wypadku nie jest to recenzja Cyberpunk 2077 – na nią przyjdzie jeszcze stosowny moment, a patrząc na ogrom świata, minie jeszcze wiele czasu zanim ta pojawi się na stronie. Mimo że spędziłem w Night City ponad 20 godzin, to bynajmniej nie uważam, że poznałem już dzieło CD Projekt RED na tyle dobrze, abym mógł napisać uczciwą i rzetelną finalną opinię dotyczącą jakości produkcji. Ba, zaledwie kilka godzin temu poznałem Johnny’ego Silverhanda (kreowanego przez Keanu Reevesa). Ten rockman i lider zespołu SAMURAI już w 2020 roku był niesamowicie ważną postacią dla losów całego Night City i działających w nich korporacji, a ponad pół wieku później również ma odegrać ważną rolę, jeśli wierzyć zapewnieniom twórców. Wspomniany wcześniej czas pozwolił mi jednak w pewien sposób już nastawić się do gry i wyrobić sobie zdanie na temat pewnych elementów rozgrywki – zarówno udanych, jak wymagających jeszcze dopracowania. Kończąc ten przydługi wstęp, zapraszam do lektury i dowiedzenia się, jakie są moje pierwsze wrażenia po spędzeniu kilkudziesięciu godzin w futurystycznym mieście.
Naszą rozgrywkę rozpoczynamy od stworzenia wyglądu swojej wersji V. Mamy do wyboru oczywiście sylwetkę – męską bądź żeńską, ale też wiele opcji i suwaków wpływających na to, jak najemnik (bądź najemniczka), w których się wcielamy będą się prezentowali. Jeśli niektóre z opisów w tym tekście będą się Wam wydawały za mało szczegółowe i chcielibyście dowiedzieć się więcej na jakiś temat, dajcie znać w komentarzach. Postaram się uwzględnić Wasze sugestie przy pisaniu pełnej recenzji lub odpowiedzieć na część z nich pod niniejszym tekstem. Nie wchodząc w detale, możemy zadecydować między innymi o rodzaju i długości genitaliów V, sutkach, oczach, czy tatuażach. Edytor postaci pozwala na stworzenie takiej wersji V, jaka będzie zgodna z naszymi preferencjami i wczucie się w tego bohatera nie sprawia najmniejszych trudności. Warto zaznaczyć, że możemy także wybrać męski wygląd i żeński głos oraz na odwrót. Trzeba też wspomnieć, ze nasza decyzja przy opuszczaniu edytora postaci powinna być świadoma. W grze nie ma bowiem możliwości zmiany wyglądu ciała naszej postaci i musimy działać z tym, co zaakceptowaliśmy na początku.
Nie oznacza to oczywiście, że CD Projekt RED nie pozwala nam przebierać bohatera (będę się odnosił do męskiego wariantu V – na taki zdecydowałem się podczas mojej rozgrywki). Podczas przemierzania Night City natkniemy się na niezliczoną ilość elementów stroju. Kapelusze, kołnierze, okulary, maski, płaszcze, marynarki, spodnie, kurtki, koszulki, buty – niewątpliwie jest w czym przebierać. Podczas zakładania ciuchów dobrze jest uwzględniać nie tylko wygląd ubioru. Każdy element wyposażenia jest opisany przez statystyki. Zaręczam Wam, że będziecie przeglądać swój ekwipunek, starając się nie tylko znaleźć coś, w czym będziecie dobrze wyglądać, ale też – a może przede wszystkim – mieć największe szanse na przeżycie w Night City. Dostosowanie nie kończy się bynajmniej na ubiorze. Cyberpunk 2077 jest przepełniony mnóstwem rodzajów uzbrojenia. Są katany, pistolety, karabiny maszynowe, strzelby, karabiny szturmowe, snajperski. Jednak na tym podziale nie kończy się zróżnicowanie arsenału V. Broń wyróżnia się typem stosowanej amunicji. Możemy na przykład mieć spluwę typu power, która zadaje ogromne obrażenia i przebija się przez osłony terenowe, ale niewykluczone, że będziecie preferowali amunicję smart – lecącą w stronę przeciwnika (po namierzeniu go) również kiedy się poruszamy i teoretycznie tracimy oponenta z zasięgu wzroku. Aby jednak móc korzystać z takiego typu pocisków, niezbędne jest zamontowanie sobie odpowiedniego wszczepu smart.
Cyberpunk 2077, zgodnie z nazwą, dzieje się w mieście przyszłości, w którym cybernetyka jest na porządku dziennym. Przechadzając się po ulicach Night City z łatwością znajdziemy bohaterów niezależnych wyposażonych we wszczepy. Stanowią one połączenie cudów techniki z ciałem człowieka, a tym samym umożliwiają zwiększenie możliwości takiej osoby. Oczywiście w świecie rządzonym przez megakorporacje nie może brakować warstwowego podziału społeczeństwa. To, że wiele osób korzysta z wszczepów nie oznacza, że mają one takie same dostępne opcje. Pieniądze stanowią o poziomie zaawansowania wszczepu i możliwościach przez niego zapewnianych. Również my możemy korzystać z usług ripperdoców – fachowców, którzy są w stanie zamontować nam rozmaite ulepszenia w zależności od tego, ile eurodolarów jesteśmy w stanie wyłożyć. Na początku rozgrywki nie macie nawet co marzyć o topowych wszczepach – ich koszt jest liczony w dziesiątkach tysięcy waluty. Na szczęście nie znaczy to, że będziecie przymierać głodem. Night City to miasto pełne możliwości i mapa zawiera dziesiątki aktywności pobocznych, w których możemy wziąć udział, aby odblokować nowe wyposażenie, czy zapewnić sobie zastrzyk gotówki. Do tego ostatniego celu przydatne jest też hakowanie urządzeń oponentów.
W grze zawarto prostą w założeniach minigierkę w hakowanie. Jeśli mamy odpowiednio rozwiniętą inteligencję, możemy próbować włamywać się do różnego rodzaju terminali. Zdecydowanie warto to robić, bo dzięki temu odblokujemy sobie dostęp do wielu urozmaiceń rozgrywki. Na przykład hakowanie kamery pozwoli nam przejąć nam nad nią kontrolę, by następnie zaznaczyć zauważonych przez nią przeciwników. Oprócz tego można wywołać awarię urządzenia, tym samym wabiąc do niego nieprzyjaciół lub wyłączyć kamerkę, ułatwiając sobie tym samym przekradanie się po wrogich terenach. Oczywiście hakować możemy też przeciwników – jak wspomniałem, łamanie zabezpieczeń jest na porządku dziennym i nic (jeśli jesteśmy odpowiednio rozwinięci) nie stoi na przeszkodzie, aby zrestartować optykę członka gangu, oślepiając go tym samym lub aktywować zapalnik granatu przechowywanego przy pasie przeciwnika. Z hakowaniem wiąże się też wspomniana minigierka. Wygląda ona jak rozwinięcie sudoku. Widzimy docelowy układ matrycy kodu, która odblokuje nam określone etapy kontroli nad urządzeniem. Walcząc z czasem, musimy znaleźć i wybrać odpowiednią sekwencję, po czym patrzeć jak obiekt oddaje się pod naszą władzę. Gierka ta wymaga nieco praktyki, ale po kilkunastu hakowaniach załapiecie o co chodzi. Ja czerpałem niekłamaną przyjemność z hakowania, choć dla przeciwników tej aktywności zamieszczono też możliwość stosowania szybkich haków, automatycznie włamujących się do wybranego urządzenia – zakładając oczywiście, że mamy odpowiednie akcesorium w ekwipunku.
Bardzo spodobało mi się to, że Cyberpunk 2077 nie wymusza na nas absolutnie żadnego podejścia do rozgrywki. Owszem, znajdą się etapy, w których musimy dobyć broni i wdać się w otwartą wymianę ognia, ale mimo tego większość czasu, jaki spędzimy w Night City możemy przeznaczyć na grę w takim stylu, jak preferujemy. Wolicie przekradać się za plecami przeciwników, hakować z ukrycia, czasem zdejmując ich i chowając ciała w śmietnikach? Proszę bardzo, nie ma problemu. Ba, nawet możecie zainwestować w modyfikację, zmieniającą amunicję broni na ogłuszającą.
A może preferujecie wbić się a la Rambo, wyrwać stacjonarną wieżyczkę i siać spustoszenie wśród przeciwników, nie oglądając się na wzbudzone alarmy i zabijając wszystkie posiłki, jakie tylko może wysłać Arasaka lub Militech? Również macie taką możliwość. Rozgrywka w opisywanej grze jest bardzo elastyczna, ale jednocześnie należycie dopracowana. W takim na przykład Deus Ex: Bunt Ludzkości teoretycznie również mogliśmy decydować o tym, czy się skradamy, czy strzelamy do wszystkiego, co się rusza. Jednocześnie nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że tytuł był tworzony z myślą o skradaniu – strzelanie było bardzo płaskie i nie sprawiało takiej frajdy jak przekradanie się. W Cyberpunk 2077 nie ma takiej sytuacji – gra stanowi idealną propozycję dla miłośników każdego rodzaju rozgrywki i nie znajdziemy tu jednej słusznej opcji. CD Projekt RED po prostu wrzuca nas w świat i nie stawia przed nami niemal żadnych granic. Wydaje się, ze ich działaniu towarzyszyła myśl: „Proszę, oto Night City. Baw się dobrze, rób co chcesz i nie krępuj się”.
Swoboda wyboru przenosi się również na dialogi w Cyberpunk 2077. W moich oczach studio CD Projekt RED zawsze mogło się pochwalić wybitnymi rozmowami. Poprzednie dzieła producenta, seria o Wiedźminie oraz Wojny Krwi i Gwint wykazywały, że Redzi nie mają sobie równych jeśli chodzi o tworzenie postaci i relacji międzyludzkich. Nie inaczej jest w najnowszym dziele. Rozmowy z Jackiem, czy Silverhandem zachwycają i sprawiają, że możemy ulec złudzeniu prowadzenia realnych dialogów. Dyskusje są pełne ekspresji i wystarczy pierwsza wymiana zdań, aby poczuć, że jesteśmy naszym V – niezależnie od tego, czy wybraliśmy przeszłość Korpa, czy Punka. Jednym z pierwszych wyborów jest bowiem zadecydowanie o historii naszej postaci przed rozpoczęciem jego nowej przygody. Decyzja ta ma ogromne znaczenie dla możliwości wybierania kwestii dialogowych. Punk łatwo może wytknąć pewne stosunki między gangami, zmuszając niezależną postać do wyjawienia sekretu bez uszczuplania naszych zasobów finansowych, a Korp skorzysta ze swoich koneksji, aby wymusić na kimś określone działanie. Nie bez znaczenia jest też opanowanie różnych atrybutów i umiejętności przez V. Biorąc udział w spotkaniu z członkami gangu Maelstrom możemy na przykład zwrócić uwagę na działanie pewnego zażywanego przez nich specyfiku, czy rozpoznać rozmieszczone nieopodal ładunki wybuchowe, a przed sesją braindance zauważymy rodzaj sprzętu, z którego korzysta Judy i odbędziemy z nią rozmowę na ten temat. Wszystko to sprawia, ze możemy się poczuć realną częścią Night City, której ukierunkowanie nie przechodzi bez echa. Nasza pozycja wpływa też na możliwości ulepszania sprzętu i dostępne ulepszenia, aczkolwiek napiszę o tym więcej w ostatecznej recenzji.
Cyberpunk 2077 bynajmniej nie jest produkcją bez wad. Dość często można spotkać się z dziwacznym rag dollem pokonanych postaci, czy problematycznym podnoszeniem wyposażenia znajdowanego w świecie gry. Na podstawowej wersji konsoli PS4 nie ma też mowy o pełnej płynności – wystarczy udać się do śródmieścia, aby musieć borykać się z bardzo odczuwalnymi spadkami płynności. Nie jestem w stanie zmierzyć dokładnej wartości FPS, ale wydaje mi się na oko, że były one nierzadko w okolicy zaledwie 20 klatek. Aktualizacja do wersji 1.04 poprawiła nieco tę kwestię, ale mimo wszystko spadki FPS są na porządku dziennym na siedmioletniej konsoli Sony. Produkcja cierpi również na dość długich czasach ładowania – wczytanie ostatniego zapisu z menu głównego zajmuje ponad minutę. O niebo lepiej jest natomiast na PS5 – tu animacje są stabilne i wartość ich płynności oscyluje zawsze wokół 60 klatek na sekundę, a kontynuowanie rozgrywki wymaga czekania zaledwie 14 sekund. Nie sposób też nie zauważyć wywalania gry do głównego menu konsoli – zarówno na PS5, jak i na PS4.
Wspomniane wyżej problemy są czymś, co na pewno uda się naprawić łatkami, ale w obecnej formie nie jestem w stanie polecić grania w tę produkcję na PS4. Natomiast jeśli macie PS5, to nie ma nawet o czym myśleć – póki co jestem zachwycony tytułem CD Projekt RED i zawsze kiedy wychodzę z domu, nie mogę się doczekać powrotu i przeniesienia się o Night City. Nie pamiętam, kiedy ostatnio aż tak wciągnęła mnie jakaś gra. Jasne, nie jest to najbardziej dopracowany tytuł ostatnich lat i znajdziecie w nim bardzo dużo błędów technicznych. Jednak najlepsze jest to, że po niedługim czasie przestaniecie zwracać na nie uwagę i będziecie chcieli wracać do Night City. Cyberpunk 2077 na 12 grudnia 2020 roku nie jest perfekcyjną produkcją. Ale mimo tego jest najlepszą grą zrealizowaną w cyberpunkowych realiach, które oddają nam niesamowitą swobodę działania i fani gatunku nie znajdą lepszej propozycji.
Kończę i pędzę przyjmować zlecenia w Night City. Po drodze na pewno wspomogę policję z walce z gangami (które opiszę przy okazji innego tekstu), a jadąc do kolejnego zadania moim samochodem lub motorem na pewno posłucham dobrego rocka, włączając jedną z wielu stacji radiowych. Cyberpunk 2077 nawet w obecnej formie technicznej jest jedną z najlepszych gier ostatnich lat i dziełem, do którego niewątpliwie będzie się porównywało kolejne tytuły z gatunku RPG.
Spadam, samuraje! Mam miasto do spalenia.

Dodaj komentarz