Jeszcze mi się nie zdarzyło, abym serial na Netflixie oglądał dwa razy… przed oficjalną premierą. Jednak na obejrzenie „Rozłąki„, która nie jest do końca dobrym tytułem dla serialu o podboju kosmosu miałem sporo czasu. Zapraszam na fantastyczną wycieczkę na Marsa. Uwaga, będzie mocno trzęsło, a z oczu nie raz popłyną łzy.
Lot w kosmos są jednym z większych, jak nie największym, osiągnięciem człowieka. Każdemu startowi rakiety kosmicznej towarzyszą niezwykłe emocje. Ludzie gromadzą się przed telewizorami i telebimami, a najwięksi szczęściarze w pobliżu miejsca startu. Oglądając start, czujemy ekscytację i podziwiamy piękny widok silnika odrzutowego na tle nieba.
Czy zastanawialiście się kiedyś, co czują najbliżsi kosmonautów znajdujących się w rakiecie? O takich emocjach, których wcale nie można porównać do radosnych chwil opowiada serial Rozłąka. Podczas gdy my obserwujemy jak rakiety wzbijają się ku gwiazdom, mężowie, żony, dzieci kosmonautów modlą się, aby startujący okręt się nie rozpadł. To, co dla nas, zwykłych obserwatorów, jest ekscytującą chwilą dla najbliższych kosmonautów jest najdłuższymi sekundami grozy, jakie tylko możemy sobie wyobrazić.

Oczywiście serial Rozłąka nie tylko skupia się na relacjach kosmonautów z ich rodzinami w trakcie lotu, ale także – z wykorzystaniem najnowocześniejszych technik, jak efekty Dolby Vision i Dolby Atmos – prezentuje nam start i życie w rakiecie. Do tego nie raz będziemy świadkami skomplikowanych stosunków między astronautami. Z zaciekawieniem oraz przerażeniem będziemy obserwować ich zmagania z problemami technicznymi (za przykład niech posłuży scena spaceru w kosmosie w celu naprawienia jednego z paneli słonecznych) oraz trzymać kciuki za powodzenie niebezpiecznej drogi w kierunku Marsa.
Główną rolę w serialu gra Hilary Swank, która jest amerykańską astronautką – Emmą Green oraz dowódcą międzynarodowej pięcioosobowej załogi. Emma jest też żoną Matta Logana, głównego inżyniera w NASA, który zmaga się poważną chorobą. Oboje są rodzicami 15-letniej Lex, która wchodzi w okres dojrzewania i ciężko jej pogodzić się z tym, że nie zobaczy swojej matki przez najbliższe trzy lata – tyle ma trwać misja na Marsie.

Emma podjęła się trudnego zadania – musi zapanować nad międzynarodową załogą, w skład której wchodzą ludzie z różnym doświadczeniem, wyznaniem, czy manierami. Mamy tutaj starszego, ale bardzo doświadczonego rosyjskiego astronautę – Mishę Popova, dla którego kosmos stał się głównym domem. Absolutnie odwrotną postacią do Mishy jest Kwesi Weisberg-Adebayo, genialny botanik o sporym poczuciu humoru, głęboko wierzący w Boga, ale niestety to żółtodziób, który pierwszy raz leci w kosmos.
Odwagi dodaje mu tylko myśl, że będzie w stanie stworzyć życie na Marsie. W tym dramatycznym serialu to właśnie Kwesi pozwala nam od czasu do czasu zamienić łzy smutku na łzy szczęścia. Świetnie się obserwuje, jak najpierw botanik cierpi na chorobę lokomocyjną i co chwilę biega do toalety, a z czasem nie tylko jego organizm się buntuje, ale i ciało, gdy odpada mu kawałek… pięty.

Panikowanie bohatera, który boi się, że straci coś jeszcze jest naprawdę kapitalną i jedną z najśmieszniejszych scen w tym serialu, który przecież jest dramatem. Załogę uzupełniają jeszcze bardzo poważna i dumna z możliwości reprezentowania swojego kraju chińska astronautka oraz chemiczka Lu Wang, która skrywa przed cały światem skomplikowane życie osobiste. Ostatnim członkiem załogi jest Ram, samotny pilot z Indii, który jako jedyny z całego zespołu nie ma rodziny, a jedyne za czym tęskni to kobiety i oglądanie meczy w telewizji.
Recenzowany serial Netflixa pozwala nam świetnie spojrzeć na komunikację astronautów z ich rodzinami w trakcie lotu. Na początku załoga statku porozumiewa się ze swoimi rodzinami za pomocą wideo-rozmowy, ale z czasem mogą tylko wysyłać wiadomości głosowe, a im bliżej Marsa, tym gorzej. Ostatecznie pozostają już tylko wiadomości tekstowe, które i tak docierają z 30-minutowym opóźnieniem. W trakcie oglądania serialu zobaczymy jak astronauci spędzają na stacji kosmicznej święta Bożego Narodzenia oraz jak radzą sobie z „kosmicznymi chorobami”, a nawet nadzwyczajnym pozyskiwaniem wody.

Rozłąka to fantastyczny serial o sięgnięciu gwiazd kosztem życia prywatnego, o podążaniu za marzeniami kosztem własnego życia. W końcu nigdy nie wiadomo, która usterka w rakiecie kosmicznej okaże się niebezpieczna dla życia astronautów. To świetny serial o radzeniu sobie z problemami teoretycznie nie mających sposobu na rozwiązanie poza Ziemią. Nie mam tu na myśli tylko technicznych usterek, na które nie raz trafi piątka naszych bohaterów. To także serial z jednymi z najlepszych efektów specjalnych na Netflixie oraz ścieżką dźwiękową dobraną tak, abyśmy jak najlepiej wczuli się w daną scenę.
W końcu ten serial to mały krok dla Netflixa, ale wielki dla ludzi, którzy będą go oglądać i zostanie on im na pewno na długo w głowach. Mi serial Rozłąka bardzo się podoba, oglądałem go dwa razy i pewnie jeszcze do niego wrócę. Póki co niecierpliwie wyczekuję sezonu drugiego – mam nadzieję, że powstanie.
Serial „Rozłąka” będzie dostępny na Netflix od 4 września – www.netflix.com/Away
Foto: Netflix
Dodaj komentarz