Xbox nie jest konsolą znaną z narrative adventure. Bądźmy szczerzy na platformie Microsoftu królują strzelanki i tytuły multiplayer. By to zmienić zaprosili do współpracy DONTNOD, znane m.in. z Life is Strange. O tym jak wyszło dowiecie się poniżej.
Tell Me Why, jak już wspominałem, to narrative adventure. Taka dziwna kategoria gier, gdzie większość czasu ogląda się cutscenki i klikamy po dialogach. Ostatnia kategoria gier po którą bym sięgnął do grania. Do gry podszedłem ze sceptycyzmem, nie ze względu na temat, który porusza, a na samą kategorię.
Grę zaczynamy na komisariacie. Trwa przesłuchanie 11-leteniego dziecka opowiadającego o wydarzeniach, które doprowadziły do śmierci jego matki. 10 lat do przodu. W tym miejscu zaczyna się faktyczna rozgrywka. Wcielamy się w rodzeństwo, które wraca do rodzinnego domu. Tego samego, w którym wydarzyła się wspomniana tragedia. Cel mają jeden jak najszybciej sprzedać dom i zapomnieć o tym wszystkim. Przygotowując dom powoli odkrywają tajemnicę tamtego dnia.
Rozgrywka
Rozgrywka w grze jest dość intrygująca. Większość czasu spędzamy oglądając cutscenki. Pozostały to eksplorowanie lokacji i rozwiązywanie niewielkiej ilość zagadek logicznych. Zagadki nie są jakoś specjalnie trudne. Nie spędzimy nad nimi więcej niż 5, 10 minut. Co ważne, nie są to powtarzające się mechanizmy.
W tej kategorii gier, dialogi stanowią najważniejszy element. W Tell Me Why zostały wykonane perfekcyjnie. Mamy kilka różnych ścieżek, które mają realny wpływ na rozgrywkę. Jedna zła odpowiedź i możemy zrazić drugą osobę do siebie. Możemy też przekonać ją do siebie. Tym samym dowiadując się istotnych szczegółów lub zdobyć pomocnika. W trakcie dyskusji żadna z odpowiedzi nie jest jakoś specjalnie wyróżniona i o ile mają one wpływ na rozgrywkę, nie ma dobrego czy złego wyboru. Powinniśmy podążać za głosem serca i rozumu. Gra ma kilka zakończeń i to na, które trafimy zależy właśnie od tych wyborów.
Obok, nazwijmy je głównych dialogów, wyskakują nam poboczne. Te pojawiają się jako podpowiedzi przy rozwiązywaniu zagadek lub przechadzaniu się po miejscówce. Po prostu pojawia się nam fruwający klawisz RT albo LT, po wciśnięciu, którego rozwinie nam się lista opcji dialogowych.
Po każdym rozdziale gry, jest ich trzy, mamy podsumowanie kluczowych decyzji. Prezentowany jest nam procentowy rozkład tego jakie ścieżki wybrali gracze.
Nie była by to prawidłowa recenzja gdybym się do czegoś nie przyczepił. Sterowanie w grze jest okej. Kamera usytuowana jest nad prawym ramieniem. Całkiem blisko naszej postaci, co czasami zasłania rzeczy umieszczone w lewej dolnej części. Drugi problem to już sama interakcja z obiektami. Gdy jesteśmy zbyt blisko nie pojawia nam się trigger do interakcji. Wymaga to czasami małego tańcu w okół rzeczy.
Żadna przygodówka nie obeszła by się bez kolekcjonowania ukrytych przedmiotów. Tell My Why nie jest inne. Figurki, których szukamy ukryte są wszędzie. Często w miejscach gdzie najmniej byśmy się ich spodziewali. W każdej chwili możemy sprawdzić ile ich już znaleźliśmy i czy nie pominęliśmy jakiś w poprzednich rozdziałach.
Grafika i dźwięk
Grafika w grze jest na dobrym poziomie. Świat gry jest bogaty. Każda lokacja ma mnóstwo detali i powiązanych z nimi interakcji czy historii. Samych lokacji też jest sporo. Praktycznie w ciągu gry zwiedzamy całe Delos Crossing.
Postacie w grze są dobrze zaanimowane. Mimika twarzy jest naturalna mimo lekko kreskówkowego stylu gry. To samo tyczy się ich ruchów i interakcji z otoczeniem. Odbijając się od drugiej osoby czasami ją odpychamy, czasami przeciskamy barkiem.
Dźwięki w grze są jeszcze genialniejsze. Idealnie wypełniają świat. Mamy śpiewające ptaki. Trzeszczące deski. Dźwięk dysków w komputerach, wiecie te takie lekkie zgrzytanie starych dysków, a nawet przelatujące nad głową samoloty. Dodatkowo całe audio jest kierunkowe. Gdy oddalamy się od źródła dźwięku te się przycisza. W przypadku dialogów możemy je przestać słyszeć gdy będziemy stali zbyt daleko.
I do tego muzyka. Pojawia się wtedy kiedy trzeba i jest taka jak trzeba, nadając odpowiedniego tonu.
Na koniec zostawiłem najważniejsze. Gra porusz temat osób LGBT i powstawała przy współpracy ze społecznością (o czym więcej możecie się dowiedzieć tu). Główną postacią jest Tyler, który jest w trakcie przemiany. Podczas gry obok historii morderstwa poznajemy, też problemy związane z byciem osobą trans. Akceptacją lub jej brakiem. Temat bardzo ciężki i trudny do przedstawienia. Szczególnie takim osobą jak ja, które nigdy nie miały kontaktu z osobami trans. W mojej opinii twórcą udało się to znakomicie. Pokazali pełne spektrum problemów i dali nam możliwość choć zobaczenia świata z jego perspektywy.
Gra nie tylko zmusiła mnie do głębszego myślenia o problemach LGBT, szczególnie teraz. Przekonała mnie też do samych narrative games. Na pewno siądę do Life is Strange, jak tylko będę miał okazję.
Gra dostępna jest Xbox One i PC. Pierwszy rozdział jest już dostępny w ramach Xbox Game Pass. Kolejne odcinki będą się ukazywać co tydzień.
Grę do recenzji dostarczył Xbox Polska
Dodaj komentarz