Postanowiłem sprawdzać nową grę od ekipy Team Ninja. Czas był ograniczony, więc od razu zabrałem się do roboty i tak wersja demonstracyjna trafiła na dysk mojej konsoli.
Japońskie Dark Souls daje Ci w twarz
Tak, druga część Nioh to produkcja przypominająca gry z serii Dark Souls czy Bloodborne. Właśnie dlatego wcześniej nie interesowałem się tą produkcją.
Warto tutaj zaznaczyć, że jeśli nie graliście w poprzednią odsłonę, ale przerobiliście wspomniane wcześniej tytuły, to jest to gra dla was.
Ja aż takim masochistą wobec siebie samego nie jestem, więc to jest prawdopodobnie to ostatni tekst, w którym piszę o tych produkcjach. Nie dlatego, że uważam Nioh jest złą grą – po prostu nie jest to mój typ rozgrywki.
Nioh już wcześniej przykuwał moją uwagę…
Przyznam się, że nie grałem w pierwszą część, więc wrażenia, które właśnie wam opisuję są takie same jak wczoraj, kiedy próbowałem nie dać się zabić. Uwierzcie, to było trudne. Ale po kolei.
Demo było dostępne do wczoraj. Oczywiście możliwe było jego pobranie tylko z Playstation Store. Nacisnąłem stosowny przycisk na karcie gry i tak trafiłem do świata Yokai oraz samuraja i innych strasznych demonów oraz potworów.
Mój własny samuraj!
Nie jestem fanem wielkich kreatorów postaci, ale ten, który dostajemy od twórców Nioh 2 sprawił, że straciłem głowę, bo nie wiedziałem co wybrać. Jednak z uwagi na to, że gonił mnie czas stwierdziłem, że wszystko zostawię na ustawieniach domyślnych i ruszyłem dalej.
Było pięknie i strasznie zarazem!
Pierwsze, co przywitało mnie zaraz po kreatorze postaci to świat pełen naprawdę ślicznych, klimatycznych, ale i strasznych lokacji.
W pewnym momencie miałem wrażenie, że znalazłem się na Krzywuchowych Moczarach ze świata Wiedźmina. Tyle tylko, że miejscówka w Nioh 2 była zdecydowanie bardziej mroczna.
Gdzie ja jestem?!
Tak, to była moja pierwsza reakcja, kiedy pojawiłem się w pierwszej lokacji. W pierwszych chwilach naprawdę nie wiedziałem, gdzie jestem i co mam robić. Po pierwszych trzech zgonach już doskonale wiedziałem, o co chodzi – wyłącznie o przeżycie.
Sterowanie to labirynt
Oczywiście przed tą całą zabawą, którą jest przejście trzech misji dostępny był samouczek. Mogliśmy w nim wybrać broń, jaką będzie posługiwać się nasz protagonista. Wybrałem dwa miecze i dopiero potem przekonałem się, że był to mój błąd.
Istnieje jednak samouczek…
W miejscu, w którym wybrałem swoją nieszczęsną broń musiałem zdecydować się również na swojego ducha, który miał pomagać w walce z przeciwnikami. Można powiedzieć, że byłem gotowy na wszystko.
Dopiero kiedy poszedłem dalej odkryłem, że sterowanie (mimo że wydaje się przejrzyste) to dla mnie istny koszmar. Kiedy dochodziło do walki, wszystko plątało m się pod palcami, chociaż pada od swojego PlayStation od lat znam na pamięć.
Kapliczki twym przyjacielem!
Po świecie rozsiane są kapliczki, w których możemy ulepszać statystyki swojej postaci. I tutaj ponownie pojawiły się schody, które sprawiły, że raz jeszcze poczułem się jak dziecko we mgle. Ekranów statystyk było więcej niż byłem w stanie zrozumieć w tak krótkim czasie, grając w wersję demonstracyjną.
Taktyka to podstawa przeżycia!
Dopiero po pewnym czasie zrozumiałem, że taktyka walki to jedyna słuszna droga samuraja do przeżycia. Można powiedzieć, że każdy przeciwnik, którego spotkamy w Nioh 2 wymaga od nas ponownego przemyślenia podejścia.
Problem z walką jest jeszcze taki, że każdy nasz ruch równa się zużyciu wytrzymałości, która regeneruje się po przerwaniu okładania naszego oponenta naszą bronią.
Co prawda zrozumiałem tę schematyczność po paru zgonach i podniesionym ciśnieniu krwi. Mimo tego uważam, że walka to najlepsze, co znalazłem w tym całym demie. Nigdzie wcześniej nie była ona dla mnie tak emocjonująca jak w przypadku Nioh.
Konsola umiera
Pierwotnie nie zakładałem pisania tego podpunktu, bo nijak ma się to pierwszych wrażeń, ale muszę o tym wspomnieć. Demo testowałem na podstawowej wersji konsoli PlayStation 4.
Te wszystkie śmieszne obrazki o porównywaniu konsoli Sony do silnika samolotu, kiedy sprawdzałem demo były bardzo aktualne. Aż musiałem w pewnym momencie użyć słuchawek wyciszających otoczenie.
Mam nadzieję, że kiedy będziemy grać w finalną wersję Nioh 2, konsole niezależnie od wersji nie będą umierać oraz budzić umarłych z cmentarza, na którym spoczywa Sir Daniel Fortesque. A ten na pewno przyszedłby ze skargą.
Nie jest to gra dla mnie, ale zapowiada się świetnie!
Jak wspomniałem wcześniej, nie grałem w poprzedniego Nioh, ale na podstawie tego, co przegrałem w demie jestem pewien, że Nioh 2 znajdzie wielu sympatyków. Nie będę jednym z nich, bo – jak pisałem wcześniej – nie jest to mój typ gry.
Jednak jeśli poszukujecie japońskich klimatów i lokacji, które są koszmarne, a przy tym lubicie widzieć ekran, gdzie napis „opuściłeś ten ziemski padół” pojawia kilkakrotnie w krótkim okresie czasu, to będziecie mieli świetną zabawę.
Premiera Noioh 2 zaplanowana jest na 13 marca tego roku, więc zbliża się ona wielkimi krokami. Gra będzie dostępna wyłącznie na konsoli PlayStation 4.
Dodaj komentarz