Na styczniowych targach CES 2020 firma HyperX zaprezentowała swoje najnowsze słuchawki bezprzewodowe dla graczy. HyperX Cloud Flight S trafiły właśnie do sprzedaży, a nasza redakcja mogła testować headset przez ostatnie kilka tygodni. Minęło embargo na recenzję, więc zapraszamy do przeczytania testu tych wyjątkowych słuchawek.
Śledząc uważnie nasz portal, zapewne pamiętacie, że kilka miesięcy temu opublikowaliśmy recenzje headsetu HyperX Cloud Flight, który bardzo chwaliliśmy za niską cenę, wysoki czas pracy na baterii oraz duży zasięg bezprzewodowego działania. Mimo że Cloud Flight to model z 2018 roku, to nadal uważam, ze jest to jeden z najlepszych bezprzewodowych zestawów słuchawkowych dla graczy na średniej półce cenowej (ceny od 379 zł). Po dwóch latach HyperX wydaje ulepszoną i jeszcze bardziej naszpikowaną technologią wersję swojego pierwszego bezprzewodowego headsetu. Cloud Flight S, bo tak nazwano najnowsze słuchawki, pokochają wszyscy gracze, którzy nie znoszą kabli.
HyperX Cloud Flight S to pierwszy w pełni autonomiczny zestaw słuchawkowy ładowany za pomocą bezprzewodowej technologii Qi. Co to oznacza? A to, że możemy zapomnieć o dołączonym do zestawu kablu USB do ładowania przewodowego i za pomocą odpowiedniej przystawki ładować słuchawki bezprzewodowo. Wymagać to będzie niestety osobnego kupna „ChargePlay Base Ładowarki bezprzewodowej Qi”, która kosztuje około 300 zł. Jednak zanim zaczniecie narzekać na jej cenę, to przeczytajcie, co ładowarka HyperX potrafi.
HyperX ChargePlay Base to bezprzewodowa ładowarka, która jest w stanie ładować dwa urządzenia naraz. Można powiedzieć, że ładowarka jest podzielona na dwa skrzydła, na których możemy położyć testowane słuchawki HyperX Cloud Flight S, dowolny telefon obsługujący ładowanie bezprzewodowe lub myszkę, np HyperX Pulsefire Dart, która ma certyfikat zgodności z ładowarkami bezprzewodowymi Qi. Na środku ładowarki mamy górkę z dwoma wskaźnikami LED – świecą one w trakcie ładowania urządzenia oraz gasną, gdy urządzenie zostanie w pełni naładowane.
Aby HyperX ChargePlay Base była w stanie ładować dwa urządzenia jednocześnie, musi być podłączona do gniazdka elektrycznego. W pudełku znajdziemy odpowiedni zasilacz, który umożliwia ładowanie do dwóch urządzeń i zapewnia do 10W mocy na urządzenie (do 15W łącznie, jeśli są ładowane 2 urządzenia). Ładowarkę możemy także śmiało podłączyć do komputera lub konsoli za pomocą kabla USB, jednak wtedy będziemy mogli ładować tylko jedno urządzenie. Warto wspomnieć, że na skrzydłach ładowarki umieszczono specjalne gumy antypoślizgowe, które sprawiają, że ładowane urządzenie się nie przemieszcza.
Baterię o zadowalającej pojemności 1500 mAh., która pozwala używać headsetu do 30 godzin umieszczono w lewej słuchawce. Aby przystąpić do bezprzewodowego ładowania, musimy po prostu zewnętrzną część położyć na skrzydle ładowarki. Kiedy dioda LED zaświeci się na czerwono, to wiadomo, że proces ładowania ruszył. O trwającym ładowaniu informuje nas także mrugająca na zielono dioda w lewej słuchawce. Niestety jedyną metodą, która pozwoli nam na dzień dzisiejszy sprawdzić dokładny stan naładowania baterii jest pobranie na PC aplikacji HyperX Ngenuity, w której odczytamy w ilu procentach akumulator jest naładowany. Mniej precyzyjny stan baterii pokazuje nam dioda na lewej słuchawce, która znajduje się tuż przy gnieździe mirco USB od ładowania przewodowego. Gdy dioda świeci stałym zielonym światłem, to słuchawki są naładowane od 90 do 100%. Mrugająca dioda oznacza stan naładowania między 15 a 90%, co jest mało precyzyjną informacją. Poniżej 15% dioda świeci na czerwono, informując nas, że nadchodzi czas naładowania słuchawek.
Na lewej zewnętrznej obudowie umieszczono także panel z czterema wklęsłymi przyciskami, które możemy zaprogramować we wspominanej aplikacji HyperX Ngenuity, którą jeszcze w wersji beta pobieramy z Microsoft Store. Dolny przycisk domyślnie jest ustawiony na wyciszenie mikrofonu. To bardzo wygodne rozwiązanie, gdy ktoś niespodziewanie postanowi przeszkodzić nam w rozgrywce. Miłym dodatkiem jest dioda na obudowie mikrofonu, która świeci się na czerwono, gdy jest on nieaktywny. Jak to w większości headsetów HyperX, mikrofon jest odczepiany, a jego pasmo przenoszenia wynosi od 50Hz do 18kHz przy czułości -40,5dBV (1V/Pa przy 1kHz).
Pozostałe trzy przyciski ustawiłem sobie do odtwarzania muzyki; lewy i prawy przycisk odpowiadają za przełączanie utworów, a górny za wstrzymanie lub odtwarzanie utworu. Innym ciekawym ustawieniem dla przycisków lewy/prawy może być zwiększenie lub zmniejszenie głośności ogólnej, samego czatu lub natężenia czułości mikrofonu. Na prawej słuchawce umieszczono pokrętło, którym regulujemy poziom dźwięku.
Najciekawszy przycisk umieszczono na lewej słuchawce, tuż obok przycisku od włączenia i wyłączenia słuchawek. Mam tu na myśli wypukły, lekko stożkowaty przycisk od dźwięku przestrzennego 7.1. Sama nazwa jest tutaj chwytem czysto marketingowym, ponieważ w systemie dwukanałowym, jakim są słuchawki osiągniemy co najwyżej wirtualny dźwięk przestrzenny. Wciskając ten guzik, momentalnie wysokie dźwięki zostają wyostrzone, a tony niskie ulegają znacznemu wyciszeniu. Troszeczkę można poczuć się, jak w wirtualnej studzience, jednak nie uznaję tego za wadę, ponieważ tak jak pojedyncza kropla uderzająca o podłoże rozchodzi się donośnie po kanale, czy jaskini, tak każdy krok przeciwnika wyraźnie dochodzi do naszych uszu. Byłem pod ogromnym wrażeniem, gdy w Call of Duty: Modern Warfare udało mi się usłyszeć, jak za ścianą przeciwnik przeładowuje broń.
Warto dodać, że samo Call of Duty: Modern Warfare ma w ustawieniach kilka opcji miksowania dźwięku, w tym wyostrzenie dźwięków wysokich. Jednak efekt ten na zwykłych słuchawkach, czy nawet na testowanych HyperX Cloud Flight S nie jest tak dobry, jak sprzętowe wzmocnienie tonów wysokich w testowanym headsecie. Moim zdaniem wbudowanego wirtualnego dźwięku przestrzennego nie ma co nadużywać. Nie sprawdza się to ustawienie w każdej grze, czy na każdej mapie – np. na małej mapie Shipment w CoD: Modern Warfare. Wzmocnienie nie jest wskazane także podczas odpalonego czatu głosowego, gdyż włączony efekt wpływa na wszystkie dźwięki wydobywające się ze słuchawek, w tym głosy naszych rozmówców, które momentalnie stają się bardzo głośne i nienaturalne.
HyperX Cloud Flight S z włączonym wzmocnieniem fantastycznie sprawdzały się podczas grania w Apex Legends. Jak już wspomniałem, grając ze znajomymi lepiej wzmocnienie dźwięku wyłączyć, ale gdy gram sam z losowymi graczami bez komunikacji, to włączenie wbudowanego wirtualnego dźwięku przestrzennego sprawdza się wyśmienicie. Bardzo podoba mi się to, że podbicie można włączyć w dowolnym momencie, szczególnie w sytuacji zagrożenia i uzyskać znaczną przewagę na graczami korzystającymi ze zwykłych słuchawek.
Słuchawki firmy HyperX chwaliłem na naszym portalu nie raz i nie dwa za wysoki komfort użytkowania oraz modularność (odczepiany mikrofon, wymienne pady nauszników.) Zacznijmy od wyposażenia, ponieważ na tle swoich starszych sióstr HyperX Cloud Flight S wypada dosyć skromnie. W pudełku oprócz słuchawek znajdziemy standardowy nadajnik USB oraz kabel do ładowania z końcówką micro USB. Za rozczarowujące uważam, że słuchawki wyprodukowane w 2020 roku nie posiadają bardziej uniwersalnego złącza USB-C. Co ciekawe, ładowarka HyperX ChargePlay Base, o której pisałem kilka akapitów wyżej została wyposażona w gniazdo USB-C. W zestawie niestety nie znajdziemy kabla audio jack 3.5 mm. Spowodowane jest to tym, że same słuchawki także takiego gniazda nie posiadają, więc nie podepniemy ich do większości smartfonów, czy konsoli Nintendo Switch. Poniekąd rozumiem, dlaczego pominięto gniazdo jack 3.5 mm. W HyperX Cloud Flight z 2018 roku było wspominane gniazdo audio, ale pozwalało one tylko przesyłać dźwięk i nie obsługiwało mikrofonu – ten działał jedynie z PC i PS4 gdy słuchawki łączyły się z urządzeniami bezprzewodowo.
Słuchawki działają z Nintendo Switch tylko, gdy konsola oraz nadajnik USB są w stacji dokującej, natomiast z niektórymi smartfonami oraz tabletami możemy testowane słuchawki połączyć za pomocą przejściówki USB-C – USB. Mi udało się podłączyć moduł USB do Samsunga Note 9. Dźwięk od razu bez żadnej konfiguracji popłynął w słuchawkach. Niestety długi „ogonek” dołączony do i tak już dużego telefonu, który wystaje z kieszeni nie jest niczym atrakcyjnym. Poza tym moduł i przejściówkę można łatwo zgubić. Co ciekawe, włączenie wbudowanego wirtualnego dźwięku przestrzennego sprawdza się całkiem dobrze w niektórych FPS-ach mobilnych, jak np. Call of Duty Mobile, czy PUBG Mobile, N.O.V.A i Modern Combat.
Ale wracając do komfortu użytkowania, to HyperX Cloud Flight S wykonane są z solidnego plastiku, a ich konstrukcja opiera się na metalowym pałąku. Słuchawki są bliźniaczo podobne do HyperX Cloud Flight z 2018 roku. Bawiąc się w „znajdź cztery różnice”, to w modelu z 2020 roku nie ma już widocznego czerwonego kabelka, który wychodził ze słuchawek i chował się w pałąku i nie ma wspomnianego wcześniej gniazda audio jack 3.5 mm (w tym miejscu jest przycisk od wirtualnego dźwięku przestrzennego). Na mikrofonie umieszczono czerwoną diodę informującą o wyciszeniu urządzenia, a na lewej słuchawce jest panel z czterema wklęsłymi przyciskami, które możemy dowolnie konfigurować.
Pady na nauszniki wykonane zostały z materiału skóropodobnego, pod którym jest duża ilość miękkiej pianki. W związku z tym, że są to pady zrobione ze skóry ekologicznej, to uszy z czasem zaczną się w nich pocić, a przy dłuższych sesjach może nawet pojawić się ból głowy, więc nie zapominajcie o krótkich przerwach od ich używania. Robiąc sobie przerwę, wcale nie musicie odkładać słuchawek na półkę – kolejną dużą zaletą tego zestawu są obracane o 90 stopni nauszniki, dzięki czemu w przerwie od grania lub wyjścia do np. toalety możemy sobie wygodnie zawiesić słuchawki na szyi.
Podsumowując, Cloud Flight S, to kolejny bardzo udany headset gamingowy ze stajni HyperX dla konsoli PS4 i komputerów osobistych. Na duże wyróżnienie zasługuje tutaj możliwość bezprzewodowego ładowania za pomocą HyperX ChargePlay Base lub innej ładowarki indukcyjnej wspierającej technologię Qi. Świetnie w wielu grach nie tylko konsolowych, ale także mobilnych sprawdza się włączenie wbudowanego wirtualnego dźwięku przestrzennego za pomocą jednego przycisku na lewej słuchawce. Na tej słuchawce mamy także panel z czterema przyciskami, które możemy sobie dowolnie zaprogramować, korzystając z aplikacji zainstalowanej na PC. Kolejną zaletą testowanego zestawu jest czas pracy, który na jednym ładowaniu wynosi 30 godzin. Zasięg do 20 metrów także robi duże wrażenie. Dodatkowo łatwa obsługa oraz szybkie podłączenie Plug & Play sprawiają, że nikt nie będzie miał trudności z używaniem tych słuchawek.
Z wad testowanego headsetu należy wymienić brak gniazda audio jack 3.5 mm, które umożliwiłoby łączność z większością urządzeń, albo dalsze użytkowanie słuchawek z konsolą w przypadku rozładowania. HyperX Cloud Flight S to słuchawki gamingowe, które działają z PC i konsolami PS4 i Nintendo Switch wyłącznie bezprzewodowo – w przypadku nieoczekiwanego rozładowania baterii zostajemy bez źródła dźwięku do momentu naładowania słuchawek. Niestety dla wielu graczy cena, która wynosi 729 złotych (€169,99) może wydawać się barierą nie do przebicia. Dodajmy do tego jeszcze ładowarkę HyperX ChargePlay Base za 299 zł i cały zestaw wyniesie nas lekko ponad tysiąc złotych. Premiera HyperX Cloud Flight S to także świetna okazja, aby model z 2018 roku – Cloud Flight bez wirtualnego dźwięku przestrzennego i ładowania indukcyjnego – kupić za 1/2 ceny testowanych słuchawek – 349 zł z tą samą świetną jakością dźwięku stereo oraz baterią działającą przez 30 godzin.
Nie mogę się oprzeć wygodzie, jaką zaoferowała mi firma HyperX. Kończąc nocną sesję przy konsoli, odkładam słuchawki HyperX Cloud Flight S na jedno skrzydło ładowarki HyperX ChargePlay Base, a na drugie kładę smartfon. Nie muszę szukać osobnego kabla do ładowania telefonu i słuchawek, a rano mam oba urządzenia naładowane i gotowe do korzystania przez następny dzień. Nie da się ukryć, że wygoda idzie w parze z ceną. Pytanie tylko jak dużo jesteśmy my – gracze – w stanie zapłacić, aby czuć się komfortowo.
Sprzęt na testy dostarczyła firma HyperX
Dodaj komentarz